Archiwum!

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 29.


Następnego dnia, rano.
Zayn nerwowo przełknął ślinę i rozglądnął się. Poprosił Faye o ostatnie spotkanie. Chciał wszystko wyjaśnić. Pragnął znów móc ją przytulić, poczuć jej słodką woń, złączyć ich usta w namiętnym pocałunku. Chciał móc znów zanurzyć dłonie w jej włosach, bawiąc się nimi.
Obiecał sobie, że się nie podda, bo ją kocha. I nie zamierza jej stracić.
Przymknął powieki.
- Cześć.
Usłyszał jej głos. Ostatnim razem gdy kłócili się w domu Vicky był oziębły, teraz wydawał się znów cichy, spokojny i równie cudowny.
Niepewnie otworzył oczy, zauważając przed sobą jej postać. Spodziewał się ujrzeć znów tą złą, mocno umalowaną i bądź co bądź seksowną dziewczynę. Ale zamiast tego ujrzał naturalnie piękną, rozkosznie piękną swoją – SWOJĄ – Faye! Miała na sobie dżinsy, niebieski sweterek i rozpuszczone włosy. A na jej twarzy nie było ani krzty makijażu. Wyglądała olśniewająco i przecudownie.
‘’Nawet bez tego czarnego stroju wygląda seksownie’’ – przeszło Zayn’owi przez myśl, ale natychmiast uprzytomniał.
- Dziękuję, że przyszłaś. – odparł niby to od niechcenia.
Chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili przymknęła usta, zagryzając je przy okazji.
-  Faye…
- Zayn…
Powiedzieli w tym samym momencie. Spuścili oboje wzrok na swoje buty, chrząkając.
- Ty pierwsza. – wtrącił Mulat, każąc sobie wziąć się w garść. Tak go onieśmielała. Powodowała, że wariował.
- Widzisz… Ja naprawdę nie kocham Jasona. Nie chciałam by doszło do tego pocałunku… To zwykłe nieporozumienie… Ale ty oczywiście twierdzisz inaczej! Jesteś takim dupkiem! Zadufanym lalusiem!
- Faye! – zgromił ją zaskoczonym spojrzeniem. – Nazwałaś mnie właśnie zadufanym lalusiem?
- Tak. – przytaknęła pewna siebie, patrząc mu prosto w czekoladowe oczy.
Zagryzł wewnętrzną stronę policzka i opuścił bezwładnie ręce. Nie wiedział co powiedzieć.
Zatkało go.
- Jesteś zadufanym lalusiem, którego kocham. – dodała, po dłuższej chwili krępującej ciszy.
- Kochasz mnie?
- Tak. Kocham Cię.
Zayn przystąpił kilka kroków naprzód i złapał jej dłoń, którą przyłożył sobie do ust.
- Ja kocham Ciebie o wiele bardziej. – wymruczał, zbliżając swoje wargi do jej warg. Ich oddechy zaczęły się mieszać.
Zauważył w oczach swojej ukochanej pożądanie. Patrzyła na jego wargi, uśmiechając się łobuzersko.
Ten uśmiech sprawił, że serce zadudniło mu w piersi.
Natychmiast pochylił się i złączył ich wargi w spragnionym pocałunku.
Gdy się od siebie oderwali, oparł swoje czoło o jej. Wsunął dłonie pod jej sweterek, przyciągając bliżej siebie.
- Przepraszam. – wyszeptał do jej ucha.
- Wybaczam. – odpowiedziała szeptem.
***
Biały puch zwany potocznie śniegiem za oknami zwiastował nadchodzącą prawdziwą zimę. I Święta. Już niedługo miały być przecież moje ukochane Święta! Kochałam ten czas. Śpiewanie kolęd, śnieg za oknami, świecąca choinka a pod nią czające się prezenty, zapach pierniczków i nocne leżenie pod grubymi kocami by poopowiadać sobie przeróżne historie. I ta rodzinna atmosfera.
Uśmiechnęłam się do swoich myśli i zerknęłam w bok gdzie ujrzałam postać Harry’ego niosącego dwa kubki gorącej czekolady.
Usiadł naprzeciwko mnie, również koło kominka i podał mi kubek, który objęłam dłońmi.
Wlepił we mnie oczy i kąciki jego ust lekko się uniosły ku górze.
- Nie patrz tak na mnie – mruknęłam, czując jak ciepło oblewa moje policzki. – Peszysz mnie.
Loczek pochylił się na tyle że jego oddech musnął moją twarz.
- Wybacz – wymruczał najbardziej uwodzicielskim głosem na świecie, powodując, że kubek o mało nie wypadł mi z drżących rąk. Przymknęłam powieki wciąż odczuwając jego miętowy oddech łaskoczący moją twarz.
Moje serce wykonało kilka szybkich obrotów. Niepewnie odłożyłam kubek na bok, odsuwając się nieznacznie do tyłu.
Harry uniósł pytająco brwi do góry, przybliżając się. Na jego wargach zakwitł łobuzerski uśmiech kiedy złapał moją skarpetę i ściągnął mi ją ze stopy.
- Co robisz? – spytałam zaskoczona, nieruchomiejąc.
On w tym czasie był już na tyle blisko, że jego ciało przygwoździło mnie do podłogi. Czułam na sobie jego ciężar.
- Złaź ze mnie Harold! – warknęłam, próbując go zepchać.
Moje starania jednak poszły na marne.
Co za dupek!
- Z-ł-a-ź – powoli złapałam go za włosy i mocno je pociągnęłam.
W jego oczach tańczyły szalone iskierki. Wybuchnął melodyjnym śmiechem i bardziej przygwoździł mnie do podłogi poczym wziął spokojnie moje dłonie ze swoich włosów i splątał nasze palce.
Przełknęłam wielką gulę w gardle i zwilżyłam wargi.
- Nie zejdę.
- Złaź! – warknęłam zimniej, tak naprawdę udając złość. Pragnęłam by tak na mnie leżał i leżał. Mógłby mnie nawet pocałować…
Cholera?! Czyta w moich myślach?
Pochylił się już na tyle blisko, że nasze wargi zaczęły się stykać.
I ktoś zapukał do drzwi.
- Nie otwierajmy – poprosił, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku.
Czując, że przejmuję kontrolę zepchnęłam go i pobiegłam do drzwi.
W progu stała Faye i Zayn!
Otworzyłam szeroko oczy, uśmiechając się szeroko.
TRZYMALI SIĘ ZA RĘCE!
- Awwww! – krzyknęłam radośnie, rzucając się na nich i mocno ich ściskając.
Obydwoje zaśmiali się kiedy łaskawie ich wypuściłam z objęć.
Wpuściłam ich do środka. Ruszyliśmy do kuchni.
- Cześć, bracie – powiedziała moja przyjaciółka, zauważając Harry’ego w salonie. Ten uśmiechnął się i pomachał jej i Mulatowi. Poczym podszedł do mnie. Czułam jak jego chłodne palce wślizgują się pod moją koszulkę.
Skarciłam go spojrzeniem, a on puścił do mnie oczko, uśmiechając się podle.
- Kawy? Herbaty? Wody? – zaproponowałam,  gdy moja ukochana (wreszcie pogodzona!) para usiadła przy stole.
- Nie, dziękujemy – odparł Mulat, a w jego oczach jak zwykle było widać ciepło i słodycz przeznaczoną tylko dla Faye. – Wpadliśmy tylko na chwilę. Chcieliśmy coś wam powiedzieć.
Uniosłam pytająco brwi, krzyżując dłonie na piersiach. Ponownie poczułam chłodne i delikatne palce Loczka muskające moją nagą skórę. Za wszelką cenę starałam się je ignorować, ale nie mogłam powstrzymać dreszczy rozkoszy, miliony pajączków pełznących po moim ciele.
Kurczę! Nawet głośno i mocno dudniącego serca nie potrafiłam opanować.
Dlaczego on tak na mnie działał? Czemu nawet w tej chwili miałam ochotę się na niego rzucić jak dzikie zwierzę i wlepić swoje wargi w jego? Przytulić się do jego piersi i zachłannie wdychać zapach mięty? Utonąć w zielonych tęczówkach? Słuchać zachrypniętego głosu?
- Postanowiliśmy zorganizować imprezę u Nialla i Louis. – dobiegł mnie głos mojej przyjaciółki, który natychmiast wyrwał mnie z rozmyśleń. Rzuciłam jej badawcze spojrzenie.
Włosy miałam dzisiaj spięte w ciasny kok, a rzęsy lekko pomalowane tuszem. Wyglądała olśniewająco, promiennie. Jej policzki były lekko zaróżowione.
A w oczach? W oczach znów czaiła się miłość, to ciepło i blask które kierowały się tylko i wyłącznie do Malika.
Widząc to wszystko. Widząc ich wreszcie pogodzonych, trzymających się za ręce miałam ochotę się rozpłakać, ciesząc się ich szczęściem.
Nikt nie miał pojęcia jak bardzo ich kochałam i jak ważni dla mnie byli.
- Och, to świetny pomysł! – krzyknął Loczek, wyjątkowo uradowanym głosem. – Dzisiaj?
Jego siostra pokiwała w milczeniu głową.
- Wpadniecie? – spytał Mulat, patrząc na nas badawczo i uśmiechając się… Dziwnie się uśmiechając.
Zmarszczyłam czoło zbita z tropu, dopiero teraz uświadamiając sobie, że Harry trzyma delikatnie moją dłoń, kreśląc na niej delikatne kółka.
Zadrżałam, odczuwając jego przyjemny dotyk i kiwnęłam lekko głową, czując, że nie zdobędę się na powiedzenie czegokolwiek.
- W takim razie super! – odparł uradowany chłopak i razem z Faye wstali. – Widzimy się o osiemnastej! Pa!
- Pa! – krzyknęłam jeszcze zanim drzwi trzasnęły.
Potem przeniosłam swoje spojrzenie na Loczka i wpatrywałam się w jego promienny uśmiech warty milion… a nawet więcej tysięcy.
***
Nie dało się ukryć, że myśl, że zobaczę dzisiaj Nialla napawała mnie szczęściem! Wciąż momentami mi go brakowało. Było mi go żal, że musi siedzieć w tym domu. No, ale co mogłam zrobić? Nic. Byłam bezbronna. Ale przynajmniej ciągłe odwiedzanie wydawało się dobre. Wiedziałam, że dzięki temu Blondyn będzie szczęśliwszy i będzie zdawał sobie sprawę że zawsze będziemy z nim.
- HEJ! – usłyszałam jego radosny głos i śmiech, kiedy tylko przekroczyłam próg. Następnie przygarnął mnie w objęcia, a ja odwzajemniłam uścisk, czując jak nasze ciała się kołyszą w boki. – Hej, hej, hej!
- Cześć! – zakrzyknęłam, czochrając go po włosach i uśmiechając się promiennie.
- Harry? Miło cię widzieć! – Niall uścisnął jego dłoń przyjaźnie, nie rozstając się z uśmiechem.
Weszliśmy do kuchni gdzie zostaliśmy poczęstowani czekoladowymi lodami. Faye i Zayn już tam byli. Louis najwyraźniej wciąż nie mógł się pogodzić ze stratą mojej przyjaciółki, ale częściej coś mówił czy się śmiał. Stał się bardziej otwarty.
Godzinę później ktoś zadzwonił do drzwi, wprawiając nas wszystkich w osłupienie. Lou poszedł otworzyć, a ja słysząc na progu głos Liama, lekko się uśmiechnęłam. Ale usłyszałam też jeszcze jeden głos. Dziewczęcy, przyjazny i rozbawiony.
Rzuciłam zdziwione spojrzenie Harry’emu a ten tylko uniósł pytająco brwi.
I tak oto w progu kuchni stanął Liam. Szczęśliwy, z tańczącymi ognikami w oczach.
A obok niego stała niewysoka dziewczyna, z ciemniejszą karnację, przyjaznym uśmiechem i burzą ciemnych loków. Pomachała nam niepewnie.
- Kochani, to Danielle. – przedstawił ją Liam.
WOW!
Dotarło do mnie dopiero po chwili że Li znalazł sobie dziewczynę! Niepewnie wstałam i podeszłam do niej, przedstawiając się.
- Miło mi was poznać – powiedziała, kiedy wszyscy po kolei się jej przedstawili.
Zaprosiliśmy ją do stołu i wsłuchiwaliśmy się w opowiastki o niej samej i o tym jak poznała się z Liamem.
Po raz pierwszy od bardzo dawna widziałam mojego przyjaciela z uśmiechem na ustach.
Ta dziewczyna go uszczęśliwiała jak nikt inny!
Wreszcie – WRESZCIE! – wszyscy byli szczęśliwi.
Cicho westchnęłam i oparłam głowę o ramię Loczka, przymykając powieki.
Czułam się szczęśliwa i bezpieczna.
Z dobre dwie godziny później wszyscy wróciliśmy do swoich domów. Siedziałam zamyślona w samochodzie, czując podmuch ciepła owijający się wokół mojej twarzy. Mój chłopak też milczał skupiając się uważnie na jeździe. Jednak czułam jak co chwilę przenosił na mnie badawczy wzrok.
Stanął na podjeździe pod moim domem i pospiesznie wysiedliśmy. Wciąż zamyślona, kierowałam się do domu kiedy poczułam jak coś twardego uderza w moje plecy. Zamrugawszy wielokrotnie powiekami odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego szczerzącego zęby w uśmiechu, formującego nową śnieżkę w dłoni.
Nim się obejrzałam dostałam nią prosto w twarz!
Rozzłoszczona sięgnęłam po śnieg i ulepiwszy byle jaką śnieżkę rzuciłam z rozmachem w chłopaka, ale on zrobił unik.
Podbiegłam do niego, a po drodze nie udało się uniknąć kolejnego ciosu śnieżką. Wytarłam mokrą twarz i z rozbiegiem rzuciłam się na niego, przewracając nas na śnieg. Następnie zaczęłam mu wysmarowywać twarz białym puchem.
Tarzał się, śmiejąc dźwięcznie. Zacisnął dłonie na moich i patrząc na mnie takim wzrokiem, że przez chwilę poczułam się jak ten śnieg topniejący na jego twarzy.
Dysząc cicho, wytarłam mu twarz.
- Kocham Cię - wyszeptał, a potem złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Serce zadudniło mi w piersi.
Wszystko było takie... perfekcyjnie idealne.
Wreszcie i nareszcie.

12 komentarzy:

  1. świetny rozdział! Po prostu cudo! Fajnie, że wszystko jest idealne ;) Mam nadzieję, że tak zawsze będzie hehe;)

    Czekam na NN
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty! Po prostu brak mi słów!
    Czytając ten rozdział przez cały czas miałam szeroki uśmiech na mordce ;D
    Szkoda tylko że ta historia dobiega końca :(


    http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/
    i
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOOh jakie to piękne - przyznam nadal że bardziej jestem miłośniczką Liama ale od tego rozdziału bardziej przekonałam się do naszego Harolda którego chyba teraz uwielbiam ! *_*
    czekam na następny i zapraszam na pierwszy rozdział w moim blogu
    http://wont-these-little-things.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. gdyby nie to, że jest to tak jakby ostatni rozdział mogłabym siee cieszyć, że wszystko jest ok. jakieś to takie dziwne...
    przyzwyczaiłam siee do tej zadziwiającej historii. fajnie by było jeśli byś zaczęła pisać kolejnego o takiej tematyce bloga. z chęcią bym go poczytała :D
    i tak wgl to ten gif na końcu to... HA HA HA
    Harry śpi, ludki Zayna i Lou siee całują?, a o ich minach to już nie wspomne, Liam i jego "please", no i Niall, który niestety, ale siee zasłania ; c fajne ; d

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja mam się pożegnać z taką cudowną historią? Przecież tak nie można ;d
    Ten blog to po prostu cudo Kocham go!!! ; D
    O i wszyscy szczęśliwy jak miło ; ))
    Ten gif mnie po prostu rozwala hahaha ich miny są zabójcze xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się w 100% z @CookieJuliet PRZEZ TEN ROZDZIAŁ POKOCHAŁAM STYLESA :D
    Szkoda, że to już będzie koniec :C

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak . jak . jak.. mozesz?!
    Czemu juz epilog?! Dlaczego tak szybko.
    Tak strasznie uwielbiam twoje opowiadanie, ze teraz chyba popadne w depresje :((

    Rozdzial jest cudowny i mam nadzieje, Kochana, ze to nie jest koniec twojej przygody z opowiadaniami.
    Mam racje, prawda?

    Buziak <3
    http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaa... Jest kolejny!
    Jak ja się cieszę, że ona jednak będzie z Harrym i że Liam znalazł sobie Daniell!
    Ale nie mogę pozbyć się smutku z powodu ze ich historia sie kończy!
    No nic liczę na jakiś kolejny blog, albo może drugą część?

    OdpowiedzUsuń
  9. haha fajne zdjęcie na koniec. Rozdział very good. Dobrze, że Zayn pogodził się z Faye. No i wszystko się układa.. Czekam na następny i zapraszam do mnie :
    only-one-love-one-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział był magiczny jak wszystkie.. przepraszam że tak dużo mi się zeszło z czytaniem ale chciałam to wszystko przeczytać w spokoju... idę czytać epilog :<

    OdpowiedzUsuń
  11. suuuper ! ♥
    www.zmyslonyswiatdirectioner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń