Archiwum!

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 27.


Zza chmur wyjrzało słońce, które ogrzewało nasze blade i przemęczone twarze. Dzisiejszego dnia wcale nie było tak zimno co bardzo mi odpowiadało.
Szliśmy ramię w ramię, a ja co chwilę zerkałam na twarz Liama. Najwidoczniej starał się ukryć swoje uczucia głęboko, bo lekko się uśmiechał. Nie dało się jednak nie zauważyć tego bólu w jego oczach.
Plan na dzisiejszy dzień był taki, że wraz z moją ukochaną parą – Faye i Zayn’em – wybraliśmy się do Wesołego Miasteczka. Wraz z moją przyjaciółką postanowiliśmy, że musimy jakoś odpędzić bolesne myśli Liama dotyczące straty ojca.
- Podobno Zayn i Faye wybierają się dzisiaj do wesołego miasteczka. Dołączymy do nich?
Zacisnęłam wargi i usiadłam na pobliskiej ławce, prosząc by reszta poszła sama po smakołyki.
Wzięłam kilka głębszych wdechów, chcąc się uspokoić.
To było takie bolesne i straszne. Dlaczego moje myśli wciąż krążyły koło Harry’ego? Tak trudno było mi się pogodzić z myślą, że on mnie nie kochał? Że nie był wcale taki dobry?
I niby wszystko było już w porządku? Nie. Wydawało mi się, że jest jeszcze gorzej. Starałam się nie przejmować tym wszystkim co mnie teraz otaczało. Nie życzyłam sobie problemów miłosnych. Przenigdy nawet o takich nie marzyłam!
Motina zaginęła, ale to nie oznaczało, że będzie koniec problemów. To wręcz zwiastowało początek kolejnej apokalipsy.
Rozwiązałam szalik, który gryzł mnie w szyję i wrzuciłam go do plecaka. Uniosłam wzrok i ujrzałam trójkę przyjaciół, idących w moją stronę ze smakołykami.
- Kupiłem ci popcorn –szepnął Li, podając mi jeszcze gorący kubeczek z solonym popcornem. Do ust napłynęła mi ślinka. – Wiem, że nie przepadasz za watą cukrową.
Posłałam mu wdzięczny uśmiech.
- Nie wiem jak wy, ale ja na pewno idę na karuzelę! – powiedział Zayn, rzucając swojej dziewczynie zachęcające i łobuzerskie spojrzenie. – I wiesz, Aniołku, idziesz ze mną.
Faye wydęła wargi niemal prychając w jego stronę. Ugryzła kawałek waty cukrowej, mówiąc:
- Nigdzie z tobą nie idę.
- Ależ oczywiście, że idziesz… - wymruczał, a jego usta musnęły delikatnie jej policzek, który natychmiast przybrał łagodną barwę czerwieni.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
Słuchanie ich słodkiej sprzeczki sprawiło, że wbrew sobie się uśmiechnęłam. Poczułam jak miejsce obok mnie zajmuje Li, wpatrujący się tępo w swoje buty.
Szturchnęłam go lekko łokciem i posłałam łagodny uśmiech.
- Myślę, że powinniśmy skorzystać z… - zaczęłam, obrzucając atrakcje szybkim wzrokiem.
- Chodźmy poskakać na trampolinie! – dokończył za mnie Li, wskazując palcem ogromną trampolinę, na której już skakało kilka małych, przeuroczych dzieciaków.
Zgodziłam się i pospiesznie wstaliśmy, umawiając się z Faye i Zayn’em, że spotkamy się przy tej samej ławce za niecałą godzinę.
Skakanie sprawiło, że znów poczułam się jak małe dziecko. Złapałam za rękę Liama i jedną małą dziewczynkę i razem, głośno się śmiejąc, skakaliśmy z dobre dwadzieścia minut, a nawet więcej!
Zmęczeni, ale szczęśliwi ruszyliśmy dalej.
Zatrzymaliśmy się przy jakimś straganie gdzie Li zaczął strzelać pistolecikiem w talerze i zdolny wygrał… pluszową pandę!
- Proszę. – odparł, uśmiechając się szeroko, wyciągając w moją stronę pluszaka.
- Żartujesz? – natychmiast odepchnęłam prezent. – To ty ją wygrałeś, nie ja!
- To prezent i masz go przyjąć, Vi – zagroził, rzucając mi groźne spojrzenie.
Wzniosłam oczy do nieba, ale przyciągnęłam pandę do siebie, mocno ją do siebie tuląc.
- Dziękuję. – wyszeptałam na co uśmiechnął się w odpowiedzi.
Zostało nam dziesięć minut więc ruszyliśmy po puszki pepsi i solone orzeszki. Wróciliśmy na ławkę przed czasem i chwilę porozmawialiśmy.
- Vi – nagle na twarzy Liama odmalował się strach.
Zmarszczyłam czoło zbita z tropu, odstawiając puszkę na bok.
- Co to jest?
Powędrowałam za jego przerażonym spojrzeniem na swój lewy kciuk.
O rany! Nie ukryłam napisu!
Natychmiastowo naciągnęłam kurtkę, uciekając spojrzeniem.
Było już a późno.
- Vi?
Zagryzłam wargę.
- Ja… nie wiem. Pojawiło się wczoraj w nocy. – odpowiedziałam szeptem.
- To niemożliwe – mruknął, kręcąc niedowierzająco głową. – To ma związek z Motiną, Vi…
- Co masz na myśli? – niepewnie zerknęłam na niego.
Cicho westchnął i już chciał zacząć mówić, kiedy dobiegł nas krzyk  Zayna:
- Jesteśmy!
Szli wtuleni w siebie, szeroko się uśmiechając.
- I jak się bawiliście? – spytałam ich.
- Cudownie – wymruczał Malik, splątując palce swojej dziewczyny ze swoimi. – A wy?
- U nas też było super! – odpowiedział Li, wyrzucając papierek po orzeszkach i pustą już puszkę pepsi do śmietnika obok.
Wstałam i wciąż tuląc do siebie pandę, zaproponowałam:
- Zapraszam was do mnie na film! Moja babcia zrobiła też ciasto i pizzę!
- Super! – krzyknął Li, a reszta mu przytaknęła.
Ruszyliśmy przed siebie, kiedy nagle Faye przystanęła. Zmarszczyła brwi i wyciągnęła wibrujący telefon z kieszeni.
- Ja… - uniosła niepewnie wzrok na mnie, unikając Mulata. – Zayn idź z Vi i Li, a ja muszę coś jeszcze załatwić! Kompletnie wypadło mi to z głowy!
I po prostu pomachała i ruszyła pędem w przeciwną stronę.
Chwilę staliśmy osłupiali, ale potem wzruszyliśmy z Li ramionami i ruszyliśmy dalej.
- Wszystko okej? – zapytałam chłopaka.
Kiwnął twierdząco głową, a cień uśmiechu zawitał na jego wargi.
- Tak. Dziękuję Ci za wszystko, Vi.
- Nie ma za co. Naprawdę. – odparłam i uścisnęłam pocieszająco jego dłoń.
Odwróciłam się by zobaczyć jak się ma Zayn, ale… nie było go.
- Co…?
- Taaa. – Li westchnął. – Można się tego było spodziewać po Zaynie. Mówisz mu co ma robić, a on zawsze robi odwrotnie.
- Poszedł za Faye? – oniemiała, wybałuszyłam oczy.
Kolejne twierdzące kiwnięcie głową.
- I co teraz?
- Nic. Chodź, zaczekamy na nich u Ciebie w domu.
***
W tym samym czasie.
Zayn doskonale wiedział, że coś nie gra. O co chodziło Faye? Takie nagłe zniknięcie? Tłumaczenie się, że coś jej wypadło?
I najważniejsze: kto do niej dzwonił?
Wkurzony, schował nieco zamarznięte dłonie do kieszeni skurzanej kurtki i patrzył na plecy swojej ukochanej kilka metrów przed nim.
Przystanęła, a Malik uczynił to samo, przyglądając jej się spod przymrużonych powiek.
Przebiegła przez ulicę i stanęła obok wysokiego, umięśnionego blondyna. Miał złote oczy. Na jej widok uśmiechnął się szeroko i nim ktokolwiek zdążył się zorientować przyciągnął dziewczynę do siebie i wlepił swoje wargi w jej.
Skamieniały Zayn odwrócił się i zagryzł mocno wargę, odczuwając w ustach posmak krwi. Zacisnął mocno pięści, walcząc z tym by nie podbiec do blondyna i nie walnąć go prosto w twarz. By go nie zdeptać.
Ruszył do domu Vi. Drżał lekko i wiedział co się zaraz stanie… Przemienił się w tygrysa i biegnąc ciemnymi uliczkami, był na miejscu w niecałe dwie minuty.
Szkoda, że nie zauważył jak Faye odpycha nieznajomego…
***
Właśnie wyciągałam ciasto z piekarnika kiedy drzwi wejściowe trzasnęły, a w progu pojawił się Zayn. Od razu wiedziałam, że coś jest nie w porządku. Poczynając od tego że nie było z nim Faye, a kończąc na tym, że wyglądał jakby miał ochotę zaraz kogoś rozerwać ze skóry.
Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego. W jego oczach malowała się złość; niemal zmieniając kolor oczu na ciemniejszy.
- Zayn? – szepnęłam cicho, ściągając z dłoni rękawiczkę kuchenną.
- ONA. CAŁOWAŁA. SIĘ. Z. INNYM! – krzyknął, zaciskając zęby i uderzając pięścią w ścianę. Walnął tak z trzy razy, a potem odwrócił się do mnie plecami i wyszedł z kuchni.
Oniemiała stałam w miejscu.
- Co?! – dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa. Właśnie wtedy usłyszałam trzask rozbitego wazonu.
Wybiegłam z kuchni, kierując się do salonu.
Zayn z wściekłą miną, dyszał ciężko, patrząc na rozbite kawałki wazonu leżące na podłodze.
Li był równie zaskoczony jak ja.
- Stary, rozbiłeś wazon Vicky! – krzyknął rozłoszczony, podchodząc do niego.
- Nie zbliżaj się – warknął Zayn, nie unosząc nawet zimnego wzroku.
Trzasnęły drzwi wejściowe i doszedł do nas gość.
Faye.
Zaskoczona uniosła wysoko brwi, ściągając jedną ręką chustę z szyi.
- O, jak miło – mruknął zimno Malik, podchodząc do niej. Złapał ją mocno za nadgarstek i bez słowa pociągnął na górę, do mojego pokoju.
Powoli zaczęło do mnie docierać co się tutaj działo. Przerażona zerknęłam na Liama, a ten tylko wypuścił z sykiem powietrze.
Słyszeliśmy każdy krzyk, dochodzący zza zamkniętych drzwi mojego pokoju. Usiadłam na sofie.
Co się działo? Dlaczego najcudowniejsza para pod słońcem się kłóciła? Moje serce zalało się bólem.
Zacisnęłam powieki.
Nie chciałam słuchać tych krzyków.
Pięć minut później ze schodów zleciała Faye, cała zapłakana. Na jej twarzy lśniła krew.
Płakała krwią!
Otworzyłam szerzej oczy i raptownie wstałam, ale ona już trzasnęła drzwiami, wychodząc na zewnątrz.
Malik zszedł kilka minut później, jeszcze bardziej wściekły. Oparł się o ścianę i przymknął powieki.
- Zayn? – Li podszedł do niego, a potem klepnął go lekko w ramię. – Co się stało?
- Nic. – odpowiedział, i dzięki Bogu, jego ton był już spokojny. – Po prostu…
- Ochłońmy – wtrąciłam nieco roztrzęsionym głosem. – Zjedzmy ciasto.
- Dobry pomysł. Świetny – przytaknął Li i razem ruszaliśmy do kuchni, by zająć myśli wszystkim innym niż tym co miało przed chwilą miejsce.
***
Po północy.
Zaproponowałam chłopakom zostanie na noc. Obydwoje się zgodzili. Przygotowałam z babcią pokój gościnny i kanapę. Chłopaki od razu poszli spać. Zayn milczał, a na jego twarzy nie było widać żadnych uczuć. Chciałam się dowiedzieć co się stało i czy wszystko będzie dobrze, ale doszłam do wniosku, że nie warto mu teraz zaprzątać głowy. Liczyłam, że sam powie jeśli będzie miał na to ochotę.
Usiadłam na swoim łóżku i wsłuchiwałam się w ciszę. Wszyscy domownicy już spali i jeszcze dwie minuty temu babcia tłukła się w kuchni, zmywając naczynia, a teraz słyszałam jej ciche pochrapywanie z jej sypialni.
Cicho westchnąwszy, sięgnęłam po pudełeczko leżące na komodzie obok łóżka.
Z wielką gulą w gardle, wyciągnęłam łańcuszek z kamyczkiem, który podarował mi Harry w noc kiedy poprosiłam go by pomógł mi uratować Nialla.
Niemal o nim zapomniałam.
Powstrzymując słone łzy w oczach, założyłam łańcuszek, czując jak zimny kamień przylega do mojej skóry.
Do moich uszu dobiegł cichy płacz. Szlochanie w poduszkę.
Zadrżałam, patrząc na uchylone drzwi pokoju gościnnego, na które miałam widok.
Zayn płakał.
Chęć by wstać i pójść go pocieszyć była wielka, ale powstrzymałam się. Wiedziałam, że potrzebuje zostać z tym sam.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku kiedy poczułam coś pod plecami. Zaskoczona wstałam i spojrzałam na tamto miejsce.
Koperta. Biała koperta niemal wtapiała się w tło jasnego prześcieradła.
Sięgnęłam po nią i natychmiast rozerwałam.
Wyciągnęłam ze środka kartkę i powoli zaczęłam czytać, czując jak serce dudni w mojej piersi.
Vi, wiem, że nie powinienem tego robić. Sam nie wiem czemu to nawet robię, ale czuję, że muszę. Chciałbym żebyś wiedziała, że Motina już nie żyje. Jesteś bezpieczna… Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku? Och, jaki bezsens! Po co ja to robię? Czuję się jak ostatni dupek pisząc ten list. Nic nie składa się w logiczną całość. Jestem zagubiony. Czuję się inaczej niż wtedy kiedy ty byłaś przy mnie. To uczucie… jest takie jakbym stracił cząstkę siebie. Straciłem Cię, Vi. I już nie odzyskam. Wiem o tym. I chciałbym żebyś i ty się z tym pogodziła. Żyj własnym życiem.
Kocham Cię.
Harry.
Z moich oczu wypłynęły łzy. Trzymałam kartkę w dłoni, która mi drżała. Ostatnie dwa słowa przekreślił niemal tak mocno, że nie potrafiłam za pierwszym razem ich odczytać.
Ten list miał oznaczać nasz koniec?
Co to wszystko miało oznaczać?
Co się działo?
Zacisnęłam palce na chłodnym kamyczku i przymknęłam powieki. Starałam się dojść do siebie, ale było mi trudno.
To wszystko było skomplikowane.
Nie wiedziałam na czym stoję.
Miałam… dość.
------------
I taka tam niespodzianka! Dwa rozdziały w jednym dniu! Cieszycie się? :) 
Czekam na opinie, bo ciekawi mnie jak to całe nowe zamieszanie odbierzecie. 
Buziaki! :*

15 komentarzy:

  1. O Jezuśku! Co tu się dzieje!
    I właśnie postawiłaś mi jeszcze wicej pytań, których rozwiązanie poznam w następnych rozdziałach!
    Mraśnie! dwa w jednym dniu? Koooocham cię! ;D
    Czekam na kolejny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wież jaki uśmiech na mym zacnej mordce sprawiłaś mi tym rozdziałem kochana!
    Smutam! Nic nie jest tak jak powinno być! Wszystko jest owinięte taką tajemnicą... Nie mogę się doczekać nexta :3

    http://secretlifevictorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. wszyscy normalni ludzie o tej porze juz spia, a ja siedze i czytam twoje dzielo :D
    dziewczyno, jestes niesamowita!
    Powinnas ksiazki pisac!
    Z niecierpliwoscia czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem kompletnie co napisać. znowu...
    to co zrobił Harry kompletnie mnie tak jakby hmmm... dobiło?
    żal mi strasznie Liama, Faye i Zayna też.
    to co tu siee dzieje to jest po prostu tragedia. wszystko siee wali.
    za długo było wszystko dobrze...
    nie rozumiem postępowania Hazzy. nie ogarniam chłopaka! co on kurwa robi? w końcu ją kocha czy nie? myślałam, że to baby są jakieś niedecydowane i zmienne jak pogoda. jak widać nie tylko.
    wiem, że prędzej działał troche pod wpływem Gabriela, ale teraz już by mógł ogarnąć dupsko i zawalczyć o swoje bo jak nie to Liam zajmie jego miejsce.
    co do Zayna i Faye too... po co ona siee spotkała z... nie wiem. to był Gabriel? wszyscy często mają tu jakieś tajemnice. na których ujawnienie później czekać musze kupe czasu ;c ; )
    tak właściwie to sama nie wiem czemu nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. przeczytałam go krótko po dodaniu bo akurat byłam na kompie. pewnie coś odwróciło moją uwage od laptopa, a później zapomniałam. często tak mam :D
    ciesze siee, że dodałaś dwa rozdziały w jednym dniu ; )
    mam nadzieje, że kolejny dodasz też bardzo szybko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, uwielbiam takie długie komentarze :) :D
      Dziękuję!
      I na te wszystkie dręczące pytania dostaniesz odpowiedź w następnym rozdziale! :)

      Usuń
  5. Nominowałam cię do Libster Award (:D)
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale pędzisz kochana!
    Rozdział cud i miód! Jest na prawdę świetny!
    Zadziwiasz mnie na każdym kroku ale to dobrze:)
    Chociaż wiem, że zawsze będę tu zaglądać !
    Miłej niedzieli!
    Magda:)

    OdpowiedzUsuń
  7. http://directiooneer.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html - zostałaś nominowana ;D

    przepraszam, że nie komentowałam poprzednich notek, które są tak bardzo zajebiste jak ta, ale nie miałam kiedy ;(
    wiesz, że jesteś moim mistrzem ? ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to ona nie będzie już z Harrym?
    Mam nadzieję ze jaszcze jakoś sie spikną...
    Strasznie szkoda mi Zayna i Faye
    no nic czekam na kolejny:**

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowna niespodzianka ! :D Czytam właśnie informacje i szkoda że to koniec oraz że Vi nie wraca do Liama :< Bardzo szkoda...
    Tak trochę smutno :( No nic... czekam na następny rozdział :) x

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog ! ;)
    Obserwuje i liczę na to samo .
    Zajrzyj i zaobserwuj .;)
    http://flushberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń