Archiwum!

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 25.


5 miesięcy wcześniej, lotnisko.
Patrzyłam na swoje brudne i poniszczone trampki, starając się ukryć swoją twarz pod fasadą długich włosów. Nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy. By ktokolwiek mógł ujrzeć ból wymalowany na mojej twarzy.
Gdyby to było możliwe najchętniej wszystko bym cofnęła. Zaplanowała tak by nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło. By Patrick nie zaginął, nie zrzucono winy na mnie. By rodzice nie patrzyli na mnie ze złością i obrzydzeniem. 
Pragnęłam by wszystko wróciło do normy. Aby było jak dawniej.
Moje pragnienia jednak okazały się... zwykłymi pragnieniami.
Ciągnęłam za sobą i tak lekko walizkę, starając się nie podnosić wzroku. Co chwilę przywoływałam się do porządku by nie zerkać na rodziców, którzy szli kilka metrów przede mną. Jakby to było możliwe zapewne w ogóle nie starali się by tutaj ze mną przyjeżdżać. 
Czułam na sobie palące spojrzenia kilku przechodniów, którzy zapewne kojarzyli mnie ze stron gazet. Tak, to ja! 
Zagryzłam mocno wargę, walcząc z kolejnym wodospadem łez. 
Ludzie nie mieli pojęcia co się naprawdę stało, a posądzali mnie o takie głupstwo.
Dobrze jednak, że mogłam stąd uciec. 
Przystanęłam, o mało nie wpadając na plecy własnej mamy. Zgromiła mnie surowym wzrokiem i wskazała palcem przejście gdzie miałam zniknąć im z oczu raz na zawsze.
Tak po prostu. 
Miałam zniknąć jakby mnie w ogóle w ich dotychczasowym życiu nie było.
Wystarczyłby mi zwykły uścisk... Nic więcej. Tak dawno nie wtulałam się w kościste ciało mojej mamy, która zawsze pachniała wanilią. Już od dłuższego czasu nie mogłam taty nawet klepnąć w ramię dla zabawy, zanosząc się śmiechem.
Tyle się zmieniło...
Wypuściłam powietrze z sykiem i powoli ruszyłam, nie odwracając się. Nie chciałam znów ujrzeć oczu przepełnionych wstrętem i złością. 
***
Z początku nie mogłam uwierzyć, że postać mojego własnego taty, którego zostawiłam na lotnisku pięć miesięcy temu, stoi teraz przede mną.
Przez te wszystkie miesiące starałam się wymazać z pamięci jego twarz. Ale okazywało się to równie trudne niż sobie wyobrażałam. Czasami nawet śnili mi się. Moi rodzice. Tylko w moich snach byli tacy jacy pragnęłam żeby byli. 
- Tato? – powtórzyłam jak echo, niemal czując niesamowite zimno. Zadrżałam. 
Jego twarz wyglądała na starszą niż sobie zapamiętałam. Zawsze ogolony i przystojny teraz wyglądał… koszmarnie. Wielkie sińce pod oczami i kilkudniowy zarost.
I to coś w jego oczach spowodowało, że odsunęłam się kilka kroków do tyłu.
Zimne, pozbawione uczuć.
Niemal identyczne ostatnio widziałam u Harry’ego.
To nie były te same oczy jakie widziałam ostatnim razem. W nich przynajmniej malowała się złość. Złość na mnie.
Teraz natomiast widziałam… No właśnie co widziałam? Nicość. Zimne, nie posiadające uczuć niebieskie oczy.
- Co ty tu robisz, tato?
Milczał, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie poruszał się.
Po prostu stał.
Zmarszczyłam czoło zbita z tropu i raptownie podskoczyłam jak usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
Gabriel i mój chłopak zmierzali w moją stronę. 
- Wreszcie, ojcze! – krzyknął Gabriel, uradowanym głosem.
Otworzyłam szerzej oczy, chcąc przyswoić się z myślą, że nazwał mojego tatę również i swoim. Wcześniej kiedy mówił mi że jest moim rzekomym bratem nie wierzyłam mu. No bo i jak? Nie miałam rodzeństwa. I tak miało pozostać.
Teraz jednak zaczęłam wątpić w to co mnie otaczało. 
- Sądziłem, że zapomniałeś o naszej umowie. 
Żółtooki zbliżył się do mojego taty – bądź naszego – i czule poklepał go po plecach.
Mój tato nie zareagował. Wciąż stał jak wrośnięty w ziemię, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie przejmuj się, Vi – szepnął do mnie. – Jest pod moim urokiem. 
Zacisnęłam dłonie w pięści, spuszczając wzrok na mokre od porannej rosy liście. Zasznurowałam usta i powoli chciałam ochłonąć. Złość jaka mną teraz zawładnęła była silna i niezastąpiona. Miałam ochotę walnąć go w twarz tak mocno, że zapamięta to do końca życia.
- Co zrobiłeś z moim tatą?! – warknęłam, przez zaciśnięte zęby. Obrzuciłam go zimnym spojrzeniem.
- Vicky.
Zignorowałam Harry’ego, całą swoją uwagę poświęcając Gabrielowi, który wyszczerzył się zwycięsko.
Co go tak bawiło?
- Zabawne, co nie? – rzuciłam sarkazm, chowając zabłąkany kosmyk włosów za ucho. Podeszłam do niego kilka kroków, wciąż sprytnie ignorując Loczka. – To jest przezabawne. Co zrobiłeś z moim tatą?
Gdy uspokoił napad śmiechu, westchnął cicho.
- Po pierwsze: z naszym tatą. – poprawił mnie cicho, obejmując mojego tatę jak dobrego kumpla.
Nagły przypływ paniki ogarnął mnie całą.
- To jest tylko mój ojciec! Zrozum to w końcu!
Ponownie wybuchnął zimnym śmiechem, który przyprawił mnie o ciarki. 
- Oj, Vi, Vi. – pokręcił lekko głową, z niedowierzaniem. – Czas chyba byś poznała historię. Widzisz…
- Zamknij się – przerwałam mu natychmiastowo, podchodząc do niego najbliżej jak potrafiłam.
Wpatrywałam się w jego twarz wyjątkowo długo. Dłużej niż się mogłam spodziewać. Tak długo, że pod wpływem wymiany zimnych spojrzeń jego twarz przybrała naturalną formę. Przypaloną.
Starałam się ukryć grymas, i zacisnąwszy wargi w supeł, oddaliłam się. Niemal wpadłam na Loczka, który stał sobie, milcząc i oglądając tą całą sytuację z boku.
Zgromiłam go surowym wzrokiem.
- Byłeś pomocny – wyszeptałam i ominąwszy go, specjalnie szturchnęłam w ramię. Zanim jednak zniknęłam, odwróciłam się i przełknąwszy głośno ślinę, powiedziałam:
- Zostaw mojego ojca w spokoju, Gabrielu. Bardzo Cię o to proszę. Tak, dobrze usłyszałeś. Proszę Cię. On nic ci nie zrobił. Idź planuj zemstę na kimś innym. Na kimś, kto nie jest bliski mojemu sercu. Nie pozwolę byście zabierali mi bliskich. Podajesz się rzekomo za mojego brata, ale wcale się tak nie zachowujesz. Nie traktujesz mnie jak swoją siostrę.
Przerwałam by wziąć głęboki wdech. Obrzuciłam trójkę spokojnym, lecz załzawionym spojrzeniem.
Udało mi się ujrzeć jak Gabriel patrzy na mnie, lecz już bez uśmieszku czy radości. Był poważny. A ja miałam nadzieję, że moje słowa wypalą mu w mózgu dziurę, dzięki której odzyska resztki rozumu.
Załzawiony wzrok spoczął na Harry’m. Chłopak, którego zdawało się że kocham całym sercem teraz stał ze spuszczoną głową i miał to wszystko gdzieś.
Coś się z nim stało, a ja nie próbowałam dowiedzieć się co.
Nie chciał mi pomóc. Zachował się jakby trzymał ‘’sztamę’’ z Gabrielem i wcale nie próbował ani nie miał ochoty tego zmienić.
- Pa, tato. – wyszeptałam łamiącym się głosem, obrzucając ostatni raz skamieniałego, nic nie rozumiejącego mężczyznę. Jakkolwiek mnie potraktował wciąż był moim tatą. I wciąż go kochałam.
Chwilę później ja ruszyłam naprzód, pozostawiając ich w błogiej ciszy.
***
Zamarznięta, wciąż ścierając świeże, słone łzy z policzków, szłam przed siebie. Nie wiedziałam dokąd zmierzam. Doskonale zdawałam też sobie sprawę, że na własnych nogach nie wrócę do domu. Jednak myśl by powrócić wydawała się absurdalna i niemożliwa. Za nic nie mogłam wrócić tam. Do tych… kim oni byli?
Czując coraz to większe zmęczenie, opadłam na liście i schowałam twarz w dłoniach.
Mrok, jaki mnie ogarnął tuż po zamknięciu oczu, niemal mnie uspokoił. Dotychczas starałam się ignorować światło i już pobudzone do życia słońce, ale w pewnym momencie zaczęło mnie denerwować. Jakby mnie rozpraszało.
Siedziałam tak bardzo długo. Przez chwilę niczym się nie przejmując – to uczucie było doprawdy doskonałe. 
Ale potem dobiegł mnie odgłos szeleszczących liści co oznaczało, że ktoś się zbliża.
Gdzieś głęboko miałam nadzieję, że to Harold. Że gdy tylko zniknęłam, on ruszył mnie szukać. Że ten dawny chłopak z lokami, którego pokochałam powrócił. Bo na pewno on gdzieś zniknął. Dzisiaj to nie był ten sam Harry Styles. To był ktoś inny. Tylko kto?
Zagryzłam wargę, czując w ustach posmak słonych łez.
Uniosłam niepewnie wzrok i rozglądnęłam się dookoła.
Nikogo nie było.
Przesłyszałam się?
Nie. Na pewno słyszałam że ktoś tu idzie.
Jeszcze raz niepewnie się rozglądnęłam. A potem poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu i zasłania dłonią oczy.
Ogarnął mnie mrok, a ja sparaliżowana strachem nie zdołałam nic zrobić.
A potem wyczułam zapach słodkich perfum i strach, który jeszcze pięć sekund temu mną zawładnął, odszedł.
Rozpoznałam te perfumy natychmiastowo i nim się obejrzałam, rzuciłam się mu na szyję, mocno przytulając.
- Liam! – wykrzyknęłam radośnie, patrząc na twarz mojego Księcia. Uśmiechnięty wpatrywał się we mnie, a w jego oczach jak zwykle znajdowała się troska i radość.
Dopiero teraz do mnie dotarło jak za nim tęskniłam i mi go brakowało.
- Jak mnie znalazłeś?!
Popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Jak zwykle posłużyłem się swoimi mocami. Wyszukałem cię za pomocą zapachu – puścił do mnie oko i złapał moją dłoń, którą natychmiast przygarnął do swojego policzka. – A tak a propos to powiedz mi co robisz tutaj, w tym lesie, w niezbyt dobrym humorze?
Z mojego gardła wydobyło się ciche westchnienie. 
- I te sińce pod oczami – niemal cmoknął, przybierając surowy, ale wciąż pełen troski wyraz twarzy. Wyglądał w tej chwili jak nadopiekuńczy ojciec.  – Nie spałaś, Vi. Co się dzieje?
Zagryzłam wargę i chciałam się odsunąć lecz jego uścisk i moja dłoń przy jego policzku wciąż mi na to nie pozwalały.
Poddałam się.
- Chciałabym wrócić do domu. – wyszeptałam, spuszczając wzrok na jego trampki.
- Ale po drodze wszystko mi opowiesz, prawda? – rzucił, już ciągnąc mnie naprzód. 
Przytaknęłam, niepewna czy to zauważył.
Chwilę później wydostaliśmy się z lasu, wychodząc na pustą ulicę. Zauważywszy auto, niemal pisnęłam z radości.
Liam otworzył mi drzwi od strony pasażera i czekał, aż wślizgnę się do starego, ale wygodnego samochodu. Następnie obszedł auto, by zasiąść przed kierownicą.
Przekręcił kluczyk w stacyjce, budząc silnik do życia. Natychmiast włączył ogrzewanie i odpalił radio, które cicho brzęczało w tle.
Ruszył, a ja zapadając się w wygodnym fotelu i czując podmuch ciepła, prawie zasypiałam.
- O nie, maleńka. – rozbudził mnie surowy głos Liama. – Teraz nie czas na spanie, ale na opowieść. Gadaj co się dzieje, bo umieram z niecierpliwości.
Spojrzałam na okno i za majaczące za nim krajobrazy. 
Wziąwszy głęboki wdech, pozwoliłam słowom wychodzić z moich ust. Czułam się w końcu wolna. 
***
Harry zgrzytnął zębami, wpatrując się w pochylonego nad księgą Gabriela.
- Co wyrabiasz? – warknął zimno, odgarniając sobie z twarzy niesforne loki. Czuł buzującą w nim złość, której nie chciał powiększyć, bo wtedy musiałby użyć przemocy fizycznej.
Wstał, i spuściwszy wzrok z kumpla, spuścił go na swoje ubłocone buty. Niemal prosiły się o wyczyszczenie, ale czy to był odpowiedni czas?
Niemal prychnął, zdawszy sobie sprawę z tego o czym myśli.
Powinien myśleć o czymś innym.
Na przykład o Vicky. O jej oczach pełnych łez i grymasie bólu wymalowanym na twarzy.
Jednak jakkolwiek by nie pragnął, nie potrafił skupić swoich myśli na tej dziewczynie.
Coś się z nim działo. Czuł obłęd, czuł złość.
Nie czuł miłości.
Starał sobie otworzyć w myślach jej uśmiech lecz za każdym razem wychodziło to niepowodzeniem.
- Znalazłem – z rozmyśleń wyrwał go melodyjny głos kumpla, który bardziej pochylił się nad kartką, namiętnie pisząc coś w notatniku. – Prócz Liama jest ktoś jeszcze.
- Kto? – zaciekawił się, zagryzając dolną wargę. 
- Antonio. – na jego twarzy wtargnął się zwycięski uśmiech jakby marzył o tym by go zabić.
Skrzywił się lekko, i czując wielką suszę w gardle sięgnął po butelkę wody i upił spory łyk. 
- Nie możemy.
- Harry, zastanów się najpierw czy wciąż zależy ci na tej dziewczynie? – żółtooki podniósł raptownie głowę, cmokając. – Bo wiesz… pobiegłbyś za nią gdyby ci na niej zależało, prawda?
Zacisnął pięści i cofnął się kilka kroków. Złość, którą chciał ‘’zatuszować’’ znów buchnęła z ogromną siłą, niemal pozbawiając go zdrowego rozsądku. 
- Ty też wcale taki zły nie jesteś – odwarknął. – W końcu wypuściłeś jej ojca, gdy wytargnęła ci w twarz całą prawdą.
Nastąpiła chwila ciszy.
Na twarzy żółtookiego odmalowała się odraza zmieszana z powagą.
- Chciałem jej tylko wyznać prawdę. – mruknął, znów pochylając się nad kartką. – Chciałem po prostu żeby dowiedziała się prawdy, i w końcu uwierzyła, że jestem jej bratem.
- Z pewnością. – zauważył Loczek, upijając kolejny łyk gazowej wody. – Tylko po co wybrałeś jej ojca jako pionka do tej wcale niezabawnej gry?
- Sądziłem, że ojciec w czymś pomoże… - niemal westchnął zrezygnowany. 
- Myliłeś się.
- Harry! – krzyknął Gabriel, znów zaczynając skrobać coś na kartce. – Daruj sobie te scenki i zastanów się czy ci na niej zależy. Odpowiedz mi. Zależy ci na niej?
Przełknął głośno ślinę, opierając się o framugę drzwi kuchennych. Starał się opanować nerwowe drżenie rąk, ale nie udało mu się.
Co się działo?
Czuł się jakby walczył sam ze sobą. Jakby jego prawdziwa natura walczyła z tą udawaną.
Czy to było możliwe?
- Zależy ci na niej? – powtórzył pytanie, głośno i wyraźnie. 
Loczek czuł się jakby ktoś przyłożył mu do piersi gorący węgiel, wypalający jego ciało.
Syknął, a woda opadła na podłogę, wylewając zawartość dookoła.
Nie… Nie…. Nie…
Ja Ciebie też kocham.
Jej głos odbił się echem w jego głowie. 
Syknął głośniej.
- Zależy ci na niej, Harry?! – Gabriel patrzył na niego z uśmiechem przyklejonym na wargi. 
Oddychał ciężko podczas gdy z jego gardła padły słowa, nad którymi nawet nie potrafił się zastanowić.
- Nie.
***
- Tak bardzo Cię kocham - wymruczał, a jego wargi pocałowały moje czoło, potem oblane gorącem policzki, a następnie nosek.
Moje serce waliło mocno, a oddech z każdą kolejną sekundą przyśpieszał.
Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, a na usta cisnął mi się uśmiech.
Powoli splątałam jego palce ze swoimi. 
- Ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam, pochyliwszy się i musnąwszy płatek jego ucha.
Uśmiechnięty, cicho westchnął, przygarniając mnie w swoje ciepłe i silne ramiona. W jego objęciach czułam się najlepiej.
Przymknęłam powieki, doznając przyjemnych dreszczy gdy jego kciuk kreślił linie na moich dłoniach.
- Zapamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim.
Słyszałam jak bije jego serce. Była to niezapomniana melodia w moim całym życiu.
- Wszystkim... Dosłownie wszystkim...
Jego uścisk przybrał na sile.
Co się działo?
Wystraszona, zaczęłam wierzgać nogami, a wtedy on syknął mi do ucha:
- Nienawidzę Cię.
Podniosłam się raptownie z poduszki, czując jak serce łomocze mi w piersi. Podmuch zimnego wiatru z dworu, sprawił, że zadrżałam.
''To tylko sen''.
Schowałam twarz w dłoniach, spychając nogami kołdrę na podłogę.
Z moich oczu wypłynęły łzy bezradności. 
---------------
Witam wszystkich! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Czekam na opinie za które serdecznie dziękuję! :*

21 komentarzy:

  1. O jezu ! Siedzę w szkole i narażam się na angliku czytając twój rozdział...ale warto ! Gabriel hhhmmm nie wiem czy mnie by on przekonał tak się zachowując ;/ A Victoria ma być z Liamem ;( jak pewnie mogłaś zauważyć po moim blogów to Li i Zayna najbardziej faworyzuje ;P hah...czekam na następny;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :*
      Tylko błagam więcej się tak nie narażaj przeze mnie i moje opowiadanie :)

      Usuń
    2. hahah oj tam zwykle tylko ja mogę używać telefonu na lekcji ale dziś zapomniałam że nie mam wyciszonego a bloger gdy wpisujesz 'kod' który mówi że jesteś człowiekiem a potem wciśniesz enter to jest taki strasznie głośny dźwięk xD Mam szczęście że nauczycielka to olała i wgl mnie lubi :3 oraz uwierz warto było *,*

      Usuń
  2. Świetny rozdział!!! Po prostu ten blog jest cudowny!! ;)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co, ale że jak? Ale dlaczego? Czemu Harry powiedział nie?!
    Dlaczego ? Przecież taka piękna para z nich była!! Jakim cudem?
    Kurcze. Strasznie mi przykro, że jednak nic z tego związku nie wyjdzie :'(
    Czekam na kolejną część opowiadania ta jak zwykle nieziemska :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie będę zdradzać. :x Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale!
      Dziękuję! + warto mieć nadzieję, a nie od razu się załamywać :3

      Usuń
  4. O jezu jaki zajebisty!
    Kocham czytać twoje opowiadanie, jest strasznie wciągające:D
    W końcu już sama ie wiem z którym z nich ona będzie!
    Ale wolę osobiście Harrego...
    Czekam na kolejny i mam nadzieję ze pojawi się jak najszybciej:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojezuśku rozdział niesamoicie fantastyczny!
    No i wkońcu już nie wiem chcę, aby vicky była!
    Z jednej stony chcę aby była z Haroldem, ale z drugiej jednak wole aby wróciła do Liam'a...

    Czekam nicierpliwie na następny rozdział i zapraszam --> magiczneonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to mu nie zależy ja się pytam ? Wyjaśnisz nam to w następnym rozdziale nieprawdaż ;D ? I Li na końcu po prostu świetne ; )) Wielbię twojego bloga czekam z niecierpliwością na następny ;**

    +zapraszam do nas:
    http://you-always-in-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. czułam, że Harry powie nie. jakim okazał siee dupkiem to jest po prostu masakra. ale, wiem jestem dziwna... podoba mi siee to :D
    Vi powinna wrócić do Liama. to był dla niej odpowiedni związek.
    Hazza, Hazza, Hazza... myśle, że... on szukał tylko kogoś na zastępstwo Evelin. ale i tak nie wiem co było tak jakby przyczyną jego takiej nieoczekiwanej i zaskakującej zmiany.
    przecież było wszystko dobrze, a potem nagle BUM! i Styles staje siee taki bez serca? no może niekoniecznie, ale po części na pewno.
    swoja drogą LI,LI, LI!!! tak! ten chłopiec wie kiedy siee pojawić :D
    czekam na następny ; d mam nadzieje, że szybko go dodasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od zawsze kocham Twoje komentarze! (nie ważne co w nich jest!) :*
      Dziękuję!
      No i na wszystkie pytania dostaniecie odpowiedź w następnym rozdziale!

      Usuń
  8. Jesteś okropna wiesz?!
    Jak możesz w takich momentach to wszystko zatrzymywać?! I ze Hazzie na niej nie zależy? To niedorzeczne! Przecież ona i on... Wielka miłość, uczucia bach! I nagle nie?
    Oj Vicky sądzę, że coś szykuje się i to porządnego!
    Jak zwykle jesteś kapitalna i niezastąpiona!
    Kocham. Magda
    P.S u mnie nowości! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na nowy rozdział z perspektywy Loli. Jeśli interesuje cię "związek" Zayna i Loli i jej romans z Louisem to w tej właśnie sprawie wiele się wyjaśni. mam nadzieję, że rozdział cię zainteresuje i z chęcią skomentujesz go :)
    http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam cały blog w jeden dzień! Wszystkie 25 rozdziałów!
    Dziewczyno jesteś świetna ! <3 *.*
    Z niecierpliwością czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń