Archiwum!

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 22.

Widząc jego na moich schodach, z twarzą schowaną w dłoniach, poczułam ogarniający mnie zewsząd lęk.
Nie obawy lecz lęk.
Nie chciałam go skrzywdzić. W końcu i jego kochałam. Jednak nie kochałam go tak jak Harry'ego. Kochałam go jako mojego najlepszego przyjaciela niemal brata. Uczucie było na tyle silne, że zabłądziłam. Kiedy tutaj przyjechałam byłam wrakiem, nie człowiekiem. Moje życie wydawało się nie mieć sensu. I wtedy spotykam chłopaka. Chłopaka, który uratował mi życie. Poznałam go i wszystko nagle zniknęło. Zaczęliśmy się spotykać, odnaleźliśmy w końcu szczęście. I obydwoje myśleliśmy że to miłość.
Czy to była nasza wina?
Nie, to nie była nikogo wina. Życie po prostu czasami nas zaskakuje, chce pokazać jakie bywa naprawdę.
A naszym zadaniem jest pokazać że nie damy się, że pomimo tylu kopnięć w dupę potrafimy zacisnąć zęby i iść dalej.
Jakby nic się nie stało.
- Długo tu czekasz? - rzuciłam zamiast powitania.
Raptownie podniósł głowę i utkwił we mnie swój wzrok. Przez chwilę czułam rosnące wokół nas napięcie, a potem Liam wstał i cicho westchnął.
- Troszeczkę. 
- Mogłeś zadzwonić.
Kolejne wyczuwalne napięcie za nami.
Co się działo? Czy między nami już naprawdę było coś nie tak? A to może tylko moja wyobraźnia? Może to sobie wmawiam i wszystko jest tak jak zawsze?
- Ja... - zamilkł i zaśmiał się gorzko pod nosem. - Nie chciałem ci przeszkadzać.
Czułam się naprawdę niekomfortowo. Wsunęłam drżące dłonie do kieszeni bluzy.
- Liam, możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy. - natychmiast odparłam. 
- Zapamiętam - odszepnął cicho, patrząc mi prosto w oczy. - Musimy pogadać.
- W porządku.
Powoli ruszyłam na schody i usiadłam w tym samym miejscu gdzie on wcześniej. 
- Vi... - zaczął, a świadomość, że on też ma mi coś do powiedzenia napawała mnie jeszcze większym lękiem.
Miałam ochotę stchórzyć. Uciec daleko byleby nikogo nie ranić. 
- Wyjeżdżam stąd.
Ukłucie w sercu. Rzuciłam w jego stronę pełne zaskoczenia spojrzenie.
- Dokąd? - udało mi się wychrypieć. 
- Wraz z ojcem postanowiliśmy się stąd wynieść. - jego głos był przepełniony goryczą. - Pojedziemy do miejsca gdzie... - zamilkł, a na jego twarzy wymalował się ból.
W moich oczach stanęły łzy. Wszystko znów zaczęło się komplikować.
Tak bardzo chciałam, żeby było dobrze.
Najwidoczniej życie kocha płatać mi figle.
Złapałam jego dłonie i mocno je uścisnęłam. Pocieszająco, chcąc dodać otuchy.
I jemu. I sobie.
- ...gdzie pochowaliśmy mamę. - dokończył, spuszczając smutny wzrok na nasze splecione dłonie.
- Nigdy... nie opowiadałeś mi o niej. - wtrąciłam szeptem. Bałam się, że jakimkolwiek słowem go zranię. 
- Zaatakowała ją Motina. - te słowa niemal wycedził, mocno ściskając moje dłonie. - Nie miała szans na przeżycie.
W moim gardle pojawiła się wielka gula w gardle, której nie potrafiłam się pozbyć nawet kilkoma przełknięciami.
Ogarnął mnie jeszcze większy i niewyobrażalnie silny lęk.
Jego mama zginęła przez Motinę, która teraz ścigała mnie. 
- Tak mi przykro - mruknęłam. 
- Nawet nie wiesz jak się o Ciebie boję. Nie chcę by i ciebie też coś takiego spotkało...
Otarłam łzy i otworzyłam usta by coś powiedzieć. Cokolwiek. Jednak nie było mnie stać na żadne słowo.
Nie mogłam udawać, że jest w porządku podczas gdy serce bije wolnym, pełnym bólu rytmem. Gdy wszystko dookoła komplikuje się by mnie dopić. 
- Będę za Tobą tęsknić. - przerwał ciszę, uśmiechając się lekko.
Nadeszła kolej na mnie. Musiałam mu to powiedzieć.
Tu. I teraz.
- Liam... ja też chciałam z Tobą porozmawiać. 
Bez słowa przygarnął mnie w objęcia. Natychmiast odwzajemniłam ten niespodziewany, silny, przepełniony tęsknotą i smutkiem uścisk.
- Wiem o wszystkim Vi. - wyszeptał mi do ucha, nie dając sobie spojrzeć w oczy. - Wiem o Harry'm.
Zagryzłam wargę.
- Ja... nie wiem co mam powiedzieć... Czuję się jak jakaś idiotka. Nie chcę cię ranić Liam. Naprawdę.
- Oj, cicho, głuptasie - w końcu mogłam spojrzeć w jego oczy. Ujął moją twarz w swoje ciepłe dłonie. - Nie ranisz mnie. JEST W PORZĄDKU.
Niemal odetchnęłam z ulgą. Liam nie kłamał. W jego oczach nie malował się już ból. Udało mi się dostrzec ogniki szczęścia.
- Jesteś najwspanialszym człowiekiem w całym wszechświecie! 
Zaśmiał się.
- Nie do końca jestem człowiekiem - odparł, znacząco na mnie patrząc.
Uśmiechnęłam się, ponownie się w niego wtulając.
- Też będę za Tobą tęsknić, Księciu.
 ***
Następnego dnia, noc.
Sprawa z Motiną nie dawała mi spać. Przerażała mnie myśl, że mogę być jej następną ofiarą. 
Nie chciałam tego.
Zagryzłam wargę, siadając na łóżku po turecku i cicho wzdychając. Budzik wskazywał 2:32. Wszyscy byli pogrążeni w słodkim śnie.
Wszyscy prócz mnie.
Sięgnęłam po kubek z herbatą leżący na komodzie. Upiłam łyk i skrzywiłam się.
Zimna herbata. To najgorsze co może być.
Odstawiłam kubek na miejsce i wtedy usłyszałam skrobanie. Skrobanie w szybę.
Poziom mojej adrenaliny natychmiast się podniósł.
Czy już po mnie przyszła?
Złapałam dużą i dość ciężką figurkę kota.
''Tak, z pewnością cię ochroni'' - pomyślałam z sarkazmem i powoli ruszyłam do okna.
Unosząc wysoko figurkę, przekręciłam klamkę i okno otworzyło się.
Przełknęłam głośno ślinę, a potem wychyliłam się. Właśnie wtedy ujrzałam głowę Harry'ego.
- Bu! - mruknął, uśmiechając się szeroko.
Odetchnęłam z ulgą i odsunęłam się by lokowany chłopak mógł wejść.
Patrzyłam na chłopaka, który właśnie wkradł się do mojego pokoju przez okno. W nocy.
- Powinnam zadzwonić po policję? - zapytałam, czując lodowaty chłód wdzierający się do pokoju z dworu. Zamknęłam okno i zerknęłam na uśmiechniętego chłopaka naprzeciwko mnie.
- Nie możesz mnie wydać. - mruknął, pochylając się w mą stronę.
Tak. Zapach mięty niemal znowu sprawił, że straciłam zdrowe zmysły. - Zamierzałaś mnie tym pobić? - zapytał po chwili, wskazując ruchem głowy figurkę kota, którą trzymałam w dłoni.
- Co tu robisz? - spytałam, odstawiając figurkę na parapet.
- Czy to takie dziwne, że się za Tobą stęskniłem? - zrobił urażoną minę. - Poza tym... 
Urwał, podchodząc bliżej. Zabrał mi właśnie moją prywatną przestrzeń. 
Uniosłam wysoko brwi.
- Poza tym...?
- Nie śpisz tylko się zamartwiasz, czyż nie?
- Zgadłeś. - przyznałam smutno, spuszczając wzrok na swoje bose stopy. 
Poczułam jak jego palce delikatnie unoszą mój podbródek do góry. Napotkałam zielone tęczówki. Przepełnione szczęściem. 
Zagryzając wargę, uśmiechnęłam się lekko.
- Nic ci nie grozi. - wymruczał, a jego dłonie powędrowały pod moją koszulkę. Kreślił kciukiem wzroki na moich nagich plecach. 
Drgnęłam lekko.
- Uratujesz mnie, mój bohaterze? - szepnęłam.
Zaśmiał się i jego wargi musnęły moje.
Marzyłam o tym by mnie pocałował. By w końcu nasze usta zetknęły się w namiętnym, nie kończącym się pocałunku. On jednak tylko musnął moje wargi, a potem odsunął się kilka centymetrów.
Przyglądał mi się z niejakim rozbawieniem.
- Oczywiście, że Cię uratuję, Bello. 
Wybuchnęłam śmiechem i podążyłam za nim na łóżko.
- Cieszę się, że mogę na Ciebie liczyć, Edwardzie.
- Zawsze i wszędzie, Bello - wymruczał mi do ucha, przygarniając w silne i ciepłe objęcia.
- Och, Edwrdzie... - powiedziałam, chichocząc radośnie.
Nastąpiła cisza.
Wtuliłam się bardziej w Harolda, przymykając zmęczone powieki. 
- Bello? - wyszeptał.
- Tak? - wychrypiałam sennie. 
- Kocham Cię.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo odpłynęłam w krainę snów.
***
Doskonale wiedziałam kto mi pomoże. I kogo musiałam odwiedzić dzisiejszego dnia.
Nie była to pani Tina.
Ani Harry.
Był to Niall. Nie kto inny jak Niall. 
Niemal musiałam go odwiedzić. Bądź co bądź przeze mnie znów musiał być więziony. Dlatego pomysł, że dotrzymam mu towarzystwa był według mnie świetny. Lecz nie tylko dlatego zamierzałam dzisiaj tam iść. Miałam nadzieję, że Blondyn będzie coś wiedział o Motinie. Że mi pomoże, że w końcu odnajdę spokój i będę mogła odetchnąć pełną piersią?
Zapukałam do drzwi, zagryzając wargę.
Gdy ujrzałam go w progu uśmiechnęłam się przyjacielsko, unosząc do góry dłonie, w których trzymałam siatki z jedzeniem. 
Zawsze uczono mnie, że do gości nie przychodzi się z pustymi rękami.
- Cześć, chłopaku! - powiedziałam, uśmiechając się jeszcze szerzej widząc jego zaskoczoną minę. 
Wpuścił mnie do środka.
- Hej, dziewczyno! - odparł, dopiero teraz szeroko się uśmiechając. - Wpadłaś do mnie... z jedzeniem!
Śmiejąc się pod nosem ruszyłam do jadalni, a Blondyn ruszył w ślad za mną.
- Zgadza się! Mam mnóstwo jedzenia!
- Uwielbiam Cię! - krzyknął i przyciągnąwszy mnie w objęcia, zaczął nami kiwać w boki. 
Rozpakowaliśmy jedzenie i zabraliśmy się do pożerania czekolady. 
- Jak się masz? - zagadnęłam.
- Jest okej - odparł, oblizując z rozkoszą wargi. - A ty? Jak się masz? Słyszałem, że Liam wyjechał. 
- Tak. - uśmiechnęłam się smutno. - Obiecywał, że będzie dzwonić. 
Niall otworzył paczkę chipsów i zajął się opróżnianiem jej. 
Ja natomiast sięgnęłam po szklankę z colą i upiłam spory łyk. 
- Niall? 
- Hm? - przeniósł na mnie czujne spojrzenie, wkładając do buzi garść chipsów.
- Co wiesz o Motinie?
Zamarł, przełykając zawartość w ustach. W jego oczach wymalowało się przerażenie.
- Louis wspomniał mi, że ciebie szuka. Jesteś jej ofiarą.
Skrzywiłam się z niesmakiem, ściskając róg stołu.
- Tak. - mruknęłam cicho. - To prawda. Chce żebym była jej Córką.
- Przykro mi, Vi. 
- Wiesz może jak... od tego się uwolnić? - zapytałam.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie da się od tego uwolnić - powiedział szczerze.
Wzruszyłam niedbale ramionami.
- To nic, prawda? - próbowałam się uśmiechnąć, ale słabo mi to wyszło.
Patrzył na mnie ze smutkiem i żalem wymalowanym na twarzy. Milczał.
Nie wiedział jak mnie pocieszyć. 
Ale cisza działa na mnie teraz dziwnie kojąco.
- Będę się zbierać. - westchnęłam, wstając. - Zostało ci jeszcze sporo jedzenia. Żeby się nie zmarnowało! - pogroziłam palcem, uśmiechając się szeroko.
Na jego wargach zatańczył półuśmiech.
- Nie zmarnuje się, obiecuję.
Odprowadził mnie do drzwi. Uściskał mnie pocieszająco. 
- Będzie dobrze. 
- Trzymam za słowo! - odparłam i pomachawszy mu, wyszłam na dwór.
Na dworze powoli majaczył zmierzch. Spojrzałam na ekranik telefonu i nie mogłam powstrzymać uśmiechu widząc dwie wiadomości.
Obie były od Harry'ego.
Pierwsza: Tęsknię.
Druga: Tęsknię i kocham.
Już zamierzałam mu odpisać gdy usłyszałam głośny, przerażający do szpiku kości syk.
Uniosłam spojrzenie na postać przede mną.
Motina.
Znów spotykam się z nią twarzą w twarz. 
Czerwone oczy hipnotyzowały mnie. 
- Wreszccciiieeeeeeeee - wysyczał ten odrażający potwór, zbliżając się do mnie kilka kroków.
Poczułam, że zaczynam drzeć. Ogarnął mnie strach, a łzy mimowolnie napływały do moich oczu. Na drżących nogach odsunęłam się dwa kroki do tyłu. 
Serce łomotało mi w piersi, a oddech był coraz cięższy. 
Umrę?
- Victorie.
Spojrzałam niepewnie w lewo, doskonale rozpoznając ten głos.
Patrcik.
- Wreszcieeeeeeeeeeeeeee będzieeeeeeszzz nasszzzaaaaaaaaa - kolejny syk, kolejny krok w przód.
Fala zimna oblała moje ciało. 
- Tylko nasza - mruknął mój były chłopak, uśmiechając się zwycięsko. - I zrobimy z tobą co tylko chcemy.
- Nie, błagam, nie! - wychrypiałam, czując, że powoli opadam na brudną i morką ziemię. 
Motina zaśmiała się, a jej długi pazur podrapał mnie po policzku.
Czułam spływającą krew.
Zerwał się silny wiatr, a moich uszu dobiegały przeróżne szepty, śmiechy. 
Zacisnęłam powieki, chcąc się ich pozbyć.
Jednak nie odeszły.
W dodatku nad nami zaczęły latać czarne cienie. 
Stłumiłam krzyk w gardle i zasłoniłam dłońmi uszy. 
Widziałam jak Motina podchodzi do mnie z zwycięskim uśmiechem na twarzy. 
- Tak wyczekiwwaaanaaa chwilaaaaaaaaaaaaa!
Nagły krzyk Patricka sprawił, że popatrzyłam na niego. Jego postać unosiła się wraz z ciemnymi cieniami, krzycząc przeraźliwie.
- Cooo się dzieeeje? - wysyczała zaskoczona Motina.
Skorzystawszy z okazji poczołgałam się pod najbliższą ławkę. Musnęłam dłonią ranę na policzku i skrzywiłam się z niesmakiem, widząc krew na palcach.
Zawsze zostawiają zadrapanie na policzku - tak oznaczają swoje ofiary. 
- O nie.
--------------------
Witajcie! Naskrobałam nowy rozdział! Liczę, że się wam spodoba.
Czekam na opinie. Buźki! :*

17 komentarzy:

  1. ciesze siee, że sprawa pomiędzy Vi, a Liamem i Hazza jest wyjaśniona ; d szkoda tylko, że Payne wyjechał... wielka szkoda ; c
    no, a Motina znowu siee pojawiła. tak myślałam, że zjawi siee pod koniec rozdziału. już samo to, że lazła gdzieś daleko sama rodziło przypuszczenia, że coś siee przez to stanie.
    ciekawa jestem tylko co... ; d
    czekam na kolejny! ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej. Jestem zadowolona że sparaw Li-Vi-Hazza wyjaśniona!
    Ale teraz Motina!
    Kuźwa! Co się dzieje?! Ale Vi nic nie będzie?
    Powiedz, że nie! Jej nic stać się nie może!

    Czekam taaak baaaaardzo niecierpliwie na kolejny rozdział i zapraszam również do mnie --> http://magiczneonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże ile tu zaczęło się dziać!!
    Dawno nie wchodziła tutaj jednak teraz jestem chora i wszystko nadrobiłam. Daj mi już kolejny!!!

    i-believe-in-yeasterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Grrrr...nie lubię Zmierzchu :P A sam rozdział rozdział cudny :D oraz Vi to ma przerąbane :( Ale nic się jej nie stanie prawda :D xx

    Czekam na następny <3

    http://cantyoufeelthechange1d.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem gdzie ci mam go wysłać ale proszę https://twitter.com/Maddi_Anny/status/258662328579538945/photo/1 może ci się spodoba nie jest powalający ale serio ściga mnie czas a jutro raczej też go nie znajdę..jeśli ci się nie podoba mogę zrobić inny lub też wybrać inną kolorystykę ;)

      Usuń
  5. O matko kochana dziewczyno ....
    Dlaczego w takim momencie ?!!
    Rozdział jest genialny .. a Harryyyyy... ogh.. jaki on jest cudoooooowny <3
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ..
    No i co tam się stało w końcu ?!

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaa!! Oszaleję jak nie dodasz szybko nowego rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. fhwqiojlkcvopie, po prostu kocham Twoje opowiadanie <333 jak widać, aż brak mi słów.!:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, ten blog jest świetny. A wiesz dlaczego? Bo jest oryginalny. Stworzyłaś coś niepowtarzalnego, czego jeszcze nikt o naszych chłopcach nie napisał. Więc, czapki z głów i czekam na nn ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy ty musisz pisać tak cudowne opowiadanie ? pff.. jesteś cudowna ! Dziś ogarnęłam całe twoje opowiadanie i jest Mega !
    Zapraszam do mnie : http://onedirectionzawszespoko.blogspot.com/
    Skomentujesz ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu, nie wiem co napisać. Mam totalną pustkę w głowie. Mother of God, do tego czasu chodzą mi ciarki po plecach. Coś czuję, że nie zasnę dzisiaj w nocy o to przez Ciebie! Mam nadzieję, że Vic nic się nie stanie ; )
    Rozdział genialny, czekam z niecierpliwością na next i przy okazji zapraszam do mnie na wczorajszy:
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiedz mi jedno. Jak to możliwe, że nie wiedziałam wcześniej o twoim blogu? W każdym razie teraz ląduję w obserwatorach. Przeczytałam na razie tylko ten rozdział, ale szybko nadrobię pozostałe. Czy mi się wydaje, czy wyczuwam tu nutkę sci-fi? Padnę, jak się nie dowiem. Dzisiaj może nie, bo mam parę rzeczy do szkoły do zrobienia, ale jutro zacznę czytać wszystko od początku.
    xoxo
    http://five-directions.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. ciesze się niezmiernie, że ta sprawa została w końcu wyjaśniona! Rozdział był świetny i oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny! :3
    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://brytyjski-akcent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój Boże.... z zapartym tchem przeczytałam wszystkie notki! Umierałam, płakałam i cieszyłam się ze wszystkimi bohaterami. A największe szczęście poczułam kiedy Vic odzyskała Harry'ego <3 I tak bardzo szkoda mi biednego Niall'a - samotna zbłąkana dusza, która gnije zamknięta w wielkim pustym domu. :( Chciałbym, żeby każdy z nich w końcu odnalazł szczęście i miłość i poczuł się spełniony. :)
    Matko... i co teraz? Naznaczyła ją... jest jej ofiarą. Oby Harry ją obronił. Mam taką nadzieję :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. mimo, że nie lubię Zmierzchu, to fragment w którym zobaczyłam oczami wyobraźni Harry'ego jako Edwarda po prostu zwalił mnie z nóg. wyobraziłam sobie jak bezpiecznie musiała się poczuć V. tak tulona w jego ramionach i zapewniona o jego miłości..

    OdpowiedzUsuń
  15. Przed 1D uwielbiałam Zmierzch , dlatego fajnie mi się to czytało :)
    Czekam na nn:D Świetny rozdział !

    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Z góry przepraszam za spam ale Kochana, zapraszam cię na urodzinowy i jak zawsze słodki rozdział z udziałem kochanej pary Kimberly i Lousia pisany oczami Kim! Mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad bo idzie to kiepściutko ostatnimi czasy.
    http://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń