Archiwum!

środa, 10 października 2012

Rozdział 21.

CZYTASZ? ZAGŁOSUJ! --------------------->

Mimowolnie otworzyłam powieki i z rozkoszą przeciągnęłam się na łóżku.
Poranne promyki słońca wdzierały się do mojego pokoju, padając na moją twarz.
Westchnęłam cicho, przewracając się na bok i naciągając na siebie ciepłą i cudownie pachnącą kołdrę.
- Dzień dobry.
Zdusiłam w sobie krzyk, zauważając Harry'ego tuż obok mnie. Leżał wsparty na łokciu, przyglądając mi się.
Pospiesznie odsunęłam się, a serce zaczęło galopować mi w piersi.
- Co ty...?
Jego dźwięczny śmiech wprawił mnie w jeszcze większy szok.
Zacisnęłam powieki, chcąc się skupić. Przywołać w myślach moment w którym...
- Nie, nie, nie - powtarzałam gorączkowo, niemal chowając się pod kołdrą. - Nie.
Głowa rozbolała mnie, a zamiast jakichkolwiek szczegółów powitała mnie pustka.
- Co ''nie''? - spytał mnie, nie ukrywając coraz to większego rozbawienia.
- Błagam Cię Harry! - ostrzegłam go. - Gadaj co ty tu robisz?!
- Leżę - wychrypiał swoim zachrypniętym głosem i wyciągnął się na moim łóżku, zamykając oczy. Na jego twarzy wciąż tkwił błogi uśmiech. Przyłapałam się na tym że przyglądam mu się,  zauważając że nawet o poranku wygląda cudownie. Jego zmierzwione loki czy wciąż zaspane oczy...
Gdy ponownie przewrócił się na bok by wlepić we mnie parę zielonych oczu, spojrzałam na kołdrę, strzepując z niej niewidoczny kurz.
Moje policzki oblały się żarem.
- Zarumieniłaś się! - zauważył, po raz kolejny dźwięcznie się śmiejąc.
Zagryzłam nerwowo wargę i wziąwszy poduszkę cisnęłam nią w niego z całą siłą.
- Zamknij się. Powiedz jak się tu znalazłeś?
- Ej - mruknął i podsunął się bliżej mnie. Wiedząc że się nie odsunę bo inaczej zaliczę upadek na podłogę, objął mnie i oparł swoje czoło o moje.
Jak to możliwe że nawet o poranku pachnie tak wspaniale? Zapach mięty niemal mnie odurzył.
- Do niczego nie doszło, Vicky - natychmiast wyjaśnił, patrząc mi głęboko w oczy. 
Po moim ciele zaczęło pełzać mnóstwo pajączków.
- Wczoraj wieczorem poprosiłaś mnie bym został... Więc zostałem - wyszeptał mi wprost do ucha.
Przymknęłam powieki, nawiedzona wspomnieniem.
W nocy byłam szczęśliwa. Siedząc z Harry'm na schodkach, wtulona w niego, powoli zasypiałam... Chłopak odniósł mnie do łóżka, a ja poprosiłam by ze mną został bo bałam się że znów go stracę.
I co ja miałam teraz zrobić? Nie mogłam iść na dwa fronty. Nie mogłam pozwolić kochać sobie jednego i drugiego. Musiałam podjąć decyzję.
Co za niespodzianka.
Zawsze irytowało mnie w filmach czy książkach, że zawsze pojawia się ten drugi. A teraz sama byłam w tej sytuacji i doskonale już wiedziałam jak to jest.
Już wiedziałam co zrobić! Nagle ogarnęła mnie ekscytacja! Wpadłam na świetny pomysł!
Objęłam Harry'ego uszczęśliwiona i raptownie podskoczyłam.
- Tak się cieszysz? - zapytał i choć zmarszczył czoło na jego wargach wciąż tkwił uśmiech.
Zeskoczywszy z łóżka, w podskokach powędrowałam do kuchni. Loczek oczywiście ruszył za mną. Nie rozumiał mojego dobrego humoru który pojawił się znienacka, ale podzielał go.
- Śniadanko? - zaproponował. 
- Zrób mi dobrej kawy to dostaniesz śniadanko - odpowiedziałam, sadowiąc się na blacie kuchennym.
Wyszczerzony podszedł do mnie i nastawił wodę w czajniku. Następnie przygotował kubek gdzie wsypał kawy i cukru. Zdziwiona patrzyłam na jego poczynania, obserwując jego delikatne i cudowne dłonie przyrządzające mi właśnie kawę.
Ten facet wiedział nawet ile mi łyżeczek cukru wsypać! Dwie i pół, dokładnie wsypał dwie i pół.
Czajnik pstryknął, a Harry wlał wrzątek do kubka. Następnie wymieszał moją świeżo przyrządzoną kawę i wlał odrobinkę mleczka.
Poczuwszy zapach kawy, uśmiechnęłam się błogo i objęłam kubek dłońmi.
Powoli upiłam łyk, a następnie z rozkoszą oblizałam wargi.
- I jak? - zapytał Loczek, poruszając zmysłowo brwiami.
- To najcudowniejsza kawa jaką w życiu piłam. - przyznałam i upiłam kolejnych kilka łyków.
- No to teraz... - usiadł obok mnie, klaszcząc w dłonie. Jego ramię ocierało się o moje. - śniadanko.
Udało mi się wymalować na swojej twarzy grymas niezadowolenia, ale mimo wszystko zsunęłam się z blatu i wybrawszy składniki na naleśniki, zaczęłam je przyrządzać.
Nie dało się ukryć że Harry przez cały ten czas mi się przyglądał przez co lekko drżały mi ręce, ale o dziwo doskonale zamaskowałam targające mną uczucia w tym momencie.
Ciekawe czy kiedy przyrządzał mi kawę i czuł na sobie mój wzrok to również maskował swoje uczucia? Czy odczuwał to podenerwowanie które i ja odczuwałam?
- Dwa pierwsze naleśniki gotowe - oznajmiłam, chcąc pozbyć się ciszy.
Wszystko było jak dawniej. Harry znów milczał, a ja przejmowałam inicjatywę by przerywać tą dla mnie krępującą ciszę.
- I kolejne dwa. - mówiłam jak szalona, ale widziałam jak uśmiecha się szeroko, machając energicznie nogami zwisającymi w powietrzu. - Jak chcesz możesz sobie jeden już wziąć... Tylko uważaj, bo ciepły! - ostrzegłam.
- Poczekam na ciebie. 
Zagryzłam wargę, zrzucając kolejne dwa naleśniki na talerz. Powoli tworzył się stos i miałam wielką nadzieję, że Harry jest głodny i zje większość. 
Dorobiłam jeszcze dwa i w końcu zaniosłam stosik naleśników na talerzu na stół. 
- Nutella, dżem, cukier puder oraz serek - mówiłam, stawiając po kolei produkty na stole. - Plus sok pomarańczowy.
Usiadłam naprzeciwko niego, uśmiechając się zwycięsko.
- Smacznego - powiedział, nie spuszczając ze mnie ciepłego wzroku od którego doznałam dreszczy.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Ja coraz bardziej zdenerwowana miętoliłam rękaw koszulki, a on wyluzowany wyciągnął nogi przed siebie. 
Pierwsza spuściłam wzrok i wziąwszy naleśnika zaczęłam go nerwowo smarować dżemem truskawkowym. 
Żułam kęs, podnosząc lekko wzrok.
Harry zajadał się swoim naleśnikiem i (jak się domyślałam) nie spuścił wzroku.
Gdy jego kolano musnęło moje, zamarłam i lekko je odepchnęłam na co zareagował śmiechem.
- Podobno Zayn i Faye wybierają się dzisiaj do wesołego miasteczka. Dołączymy do nich?
Wytarłam brudne palce serwetką, przełykając zawartość w ustach.
- Harry...
- Tak?
- A Liam pójdzie? - rzuciłam kawę na ławę... albo i nie. Musiałam jakoś rzucić temat Liama, a ten okazał się niesamowity. Miałam wrażenie, że Loczek nie do końca zdaje sobie sprawę z tego że Liam jest moim chłopakiem, że i go kocham. 
W tym momencie w mojej głowie powstał jeszcze większy mętlik. 
To co robiłam nie było fair wobec ich obu i do mnie jeszcze bardziej przygnębiało.
- Czyli cię nie zaprosił - mruknął, jakby do siebie. - W takim razie nie idzie.
Przełknęłam nerwowo ślinę. Coraz bardziej pragnęłam rozwiązać swój problem.
- Ja... nie mogę.
- Dlaczego?
- To trudne...
- Nieprawda - wtrącił, łapiąc moją dłoń i lekko ją ściskając. - Nic nie jest trudne, Vi.
- Jest, Harry. To jest cholernie trudne.
Pokręcił przecząco głową i nie raczył puścić mojej dłoni.
- Zaufaj mi - wymruczał. - Po prostu mi zaufaj. 
''Łatwo mówić.'' - przeszło mi przez myśl.
Wyplątałam się z uścisku jego dłoni i wiedząc że już nic nie tknę, odsunęłam swój talerz i wstałam od stołu.
- Muszę wyjść coś załatwić - zaczęłam, wiedząc, że zaczynam bardzo niegrzecznie i wręcz ścisnęło mnie za to w żołądku. Ale wiedziałam też że jeżeli szybciej załatwię sprawę która ciąży mi na sumieniu tym lepiej się poczuję.
Chciałam by zaczęło się układać i moim zadaniem było zrobić wszystko by było dobrze.
- W porządku. - odparł najspokojniej jak potrafił, dojadając naleśnika. Następnie wstał i posprzątał na stole. Zamiast mu pomóc stałam jak słup, chłonąc każdy jego ruch. Na przykład teraz podwinął swoją koszulę aż do łokci i starannie wymył dłonie. - W takim razie... pójdę już.
Spuściłam wzrok i pokiwałam powoli głową.
- Pyszne śniadanie.
- Dzięki. - wychrypiałam.
Nagle poczułam jak dotyka mojego podbródka i unosi go bym mogła spojrzeć w wielbione przeze mnie tęczówki.
- Będzie dobrze. - powiedział.
Wbrew mojej woli na moich wargach zatańczył uśmiech.
Nic zdołałam jednak nic powiedzieć, ponieważ Harry wymknął się z mojego domu. 
Postanowiłam nie stać jak słup soli tylko wziąć się do roboty. Najpierw wzięłam orzeźwiający prysznic, potem ubrałam się i w końcu wyszłam na dwór gdzie powiewał chłodnawy wiatr lecz zza chmur wyglądało słońce.
- Będzie dobrze - powtórzyłam słowa Harry'ego. Powtarzałam je całą drogę do biblioteki.
                                                                                                    ***
Gdy pchnęłam drzwi rozdźwięczały dzwoneczki, witając mnie radośnie. Dookoła roznosił się zapach książek i moich ukochanych babeczek.
Kochałam to miejsce.
Już w samym progu poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele, jak moje usta wyciągają się w szerokim i szczerym uśmiechu.
- Victorie! - wykrzyknęła pani Tina, rzucając się na mnie znienacka i przyciągając w mocny i pełen miłości uścisk.
- Dzień dobry.
- Jak wspaniale, że Cię widzę! - mówiła moja ukochana staruszka, prowadząc mnie do swojego biurka. Tam usadziła mnie na bujanym fotelu i zaczęła uważnie oglądać z każdej strony. - No nie! Jak schudłaś! I gdzie ten blask w Twoich oczach? Widzę że masz problemy, dziecinko! Czyżbym zgadła?
- Zgadła, zgadła - potwierdziłam, westchnąwszy cicho.
- No - staruszka tylko pokiwała głową, siadając naprzeciwko mnie. - Czyli czas na rozmowę?
Patrzyłam na swoje dłonie, w końcu podnosząc wzrok. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
- Potrzebuję pani porady.
Zmrużyła oczy.
- Mojej porady? 
- Tak... Musi mi pani pomóc, bo sama nie wiem co o tym myśleć... To znaczy jestem pewna co do swoich uczuć, ale... Jak tak można? - wyrzucałam z siebie.
Mówiłam i mówiłam, czując coraz większa ulgę. Nie przejmowałam się nawet tym że z moich oczu zaczęły płynąć słone łzy.
Mądre i pełne miłości spojrzenie pani Tiny dodawało mi otuchy i pozwalało odnaleźć spokój w tym całym chaosie życiowym.
- Liama poznałaś pierwszego... - powiedziała, głaszcząc mnie po głowie. - Powiedz mi co czułaś, co czujesz gdy z nim jesteś...
- Czuję się szczęśliwa. Od początku naszej znajomości... Dzięki niemu na mojej twarzy w końcu zaczął pojawiać się uśmiech...
- Kochasz go?
Chwila cisza, nerwowe przełknięcie śliny.
- Tak.
- Nie słyszę stuprocentowej pewności. - zauważyła.
W moim żołądku pojawił się nagły uścisk.
- Dobrze - westchnęła cicho, chowając zabłąkany kosmyk moich włosów za ucho. - Teraz powiedz mi co czujesz gdy jesteś z Harrym?
- Na początku naszej znajomości... Wkurzał mnie, ale potem...
- Co się stało potem? - zaciekawiła się, zachęcając mnie do wyjawienia swoich uczuć.
Tylko jak miałam ubrać je w słowa? Co miałam powiedzieć by dokładnie wyrazić to co czuję do Loczka?
Niepewnie zagryzłam wargę.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Hm?
Najwyraźniej mimo wszystko musiałam spróbować. 
- Potem... połączyła mnie z nim więź. Wyjątkowo silna.
Kolejne kiwnięcie głowy pełne zrozumienia.
- Co ja mam robić? - wychrypiałam głosem drżącym od emocji.
- Na początku powinnaś się wziąć w garść. Życie czasami daje nam kopa w tyłek, ale naszym zadaniem jest się pozbierać. I ty też się musisz teraz pozbierać. Musisz uporządkować swoje myśli, zastanowić się kogo kochasz naprawdę, przy którym z tych dwóch chłopaków jesteś szczęśliwa, zakochana... Kiedyś jesteś sobą. Nie mogę wybrać za ciebie, złotko. To twoje życie. Ja mogę cię jedynie naprowadzić. Decyzję musisz podjąć sama... - jej słowa wypełniły mnie całą. Mądre słowa, które pozwoliły mi się zastanowić. Które pozwoliły mi podjąć tą ważną decyzję. 
- Pójdę nam zrobić dobrej herbatki z cytrynką, dobrze?
- Dobrze.
Podczas gdy moja staruszka wyszła na zaplecze przyrządzić nam herbatę, ja przymknąwszy powieki, oparłam się wygodnie o fotel.
Podjęłam decyzję.
                                                                                                   ***
Liam niepewnie usiadł na schodkach przed jej domem i cicho westchnął. Każdy dźwięk rozpraszał go i wprawiał w coraz większą złość.
Czekał. 
Czekał na nią, odliczając w myślach sekundy, minuty.
Zastanawiał się czy nie wpada w jakąś paranoję.
Jego zwierzęca natura w chwilach złości bywała straszna. Kiedy ogarniała go złość pragnął jedynie przemienić się w pumę i biec, biec, biec. 
Teraz też jedynie o czym marzył to o przemianie i swobodnym biegu. 
Szybki bieg, w którym mógł o wszystkim zapomnieć.
Obiecał sobie że po wszystkim tak zrobi. Że rozpocznie wtedy swój najdłuższy w życiu bieg. 
Który pozwoli mu zapomnieć.
                                                                                                     ***
Harry rozłożył się na swojej kanapie i wyciągnął z kieszeni srebrną bransoletkę Vicky.
Podkradł ją dzisiaj z komody, chcąc mieć przy sobie jakąś jej cząstkę.
Wiedział doskonale że kocha Liama. Zdawał sobie sprawę z tego że dzisiejszy poranek miał być ich ostatnim wspólnym porankiem. Musiał zniknąć z jej życia. Raz na zawsze.
Bo choć ją kochał...
Ona kochała kogoś innego.
Mimo wszystko wciąż przywoływał w myślach jej uśmiech kiedy go ujrzała wczoraj na schodach. Jej łzy szczęścia. Wspominał jej szept gdy kładł ją do łóżka i przykrywał szczelnie kołdrą. Chciała by z nią została dlatego też to uczynił. Nie mógł jej zostawić. Słyszał rozpacz i błagalność w jej głosie. Wtuliła się wtedy w niego. 
Choć był zmęczony nie mógł zasnąć. Wsłuchiwał się w jej równy oddech, jej mrukliwy głosik szepczący niezrozumiałe mu słowa przez sen... Jej zapach. 
Przymknął powieki i mocniej zacisnął dłonie na bransoletce.
Teraz pozostaną mu wspomnienia.
Tylko i wyłącznie wspomnienia.
Podniósł się z kanapy i wsunął z powrotem bransoletkę do kieszeni.
Następnie zarzuciwszy na siebie kurtkę wyszedł z domu.
Potrzebował świeżego powietrza.  
  ***     
Czułam rosnący niepokój.
Mimo wszystko wiedziałam że decyzja podjęta przeze mnie jest tą dobrą.
Dzięki temu jednemu telefonowi wiedziałam gdzie mam zmierzać.
Z nieba zaczęły spadać krople deszczu, ale nie przejmowałam się tym.
Szłam przed siebie, coraz to szybciej i szybciej.
''Bądź tam'' - błagałam w myślach.
Gdy dotarłam na miejsce zaczęłam rozglądać się nerwowo. Nie było tu nikogo. Cisza. 
Podeszłam bliżej mostu i cicho westchnęłam.
Nie było go tutaj.
Zagryzłam nerwowo wargę, zaciskając mocniej powieki.
NIE BYŁO GO!
Wybuchnęła we mnie złość.
- Vicky?
Raptownie się odwróciłam i ujrzałam go.
Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Nie spodziewał się że tu przyjdę.
Powoli ruszyłam do niego aż w końcu stanęłam tak blisko, że czubki naszych butów zaczęły się stykać.
Uśmiechnęłam się przez łzy i wyszeptałam:
- Jest coś o czym powinieneś wiedzieć...
Zmarszczył czoło wyraźnie zbity z tropu. Stanąwszy na palcach musnęłam swoimi wargami jego. To było podobne do niego, bo on mi już tak kilka razy zrobił. Jednak nie miałam okazji się dowiedzieć czy chciał wtedy mnie pocałować. Czy chciał mnie w ogóle pocałować. Bo bądź co bądź nie pocałowaliśmy się jeszcze.
Teraz w jego oczach zaczęła malować się radość. Ujrzałam wielbione przeze mnie dołeczki.
Jego loki łaskotały moją twarz. Uwielbiłam to uczucie.
- Kocham Cię, Harry. 
                                                                                 ------------
Dzień dobry!
Nie spodziewałam się, że nowy rozdział tak szybko tutaj wkleję, no ale jest! :) W końcu postanowiłam rozwiązać problem Vicky, bo przyznam szczerze że nie chciałam dalej ciągnąć tego ''pójścia na dwa fronty''. Najbardziej jednak ciekawi mnie czy decyzja podjęta przez Vi wam się spodoba, zaskoczy a może zasmuci? No, nie mogę wszystkich uszczęśliwić jednak mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie ze mną wciąż trwać.
Jak zdążyliście zauważyć założyłam ankietę i bardzo ładnie proszę i dziękuję za każdy głos. Chciałabym wiedzieć ile was tutaj jest. :) 
Życząc wam miłego wieczorku, czekam na opinie. :*
Dziękuję za wszystko kochani! :*

22 komentarze:

  1. tak, więc...
    ja sama nie wiem czy Vicky podjęła dobrą decyzje bo...
    moim zdaniem pasuje i do Liama i do Harry'ego. wiem, że dłużej nie można było ciągnąć tej zabawy na dwa fronty, ale teraz tak strasznie zrobiło mi siee żal Payne'a. oczywiście ciesze siee też szczęściem Vi...
    nie wiem tak właściwie jak to wszystko głębiej skomentować. albo inaczej...
    wiem o co mi chodzi, ale nie potrafie tego w tej chwili napisać... ; x
    no cóż trudno... nie umiem siee wypowiedzieć. tragedia ; )
    czekam na następny! musze wiedzieć jak zareaguje Liam. no znowu żal mi siee go zrobiło ; o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy wiesz, ale jakikolwiek Twój komentarz by nie był ja i tak go będę wielbić. Jak Ciebie. :) :*

      Usuń
  2. Czytam, czytam, czytam i nie mogę się doczekac kiedy poznam decyzję Vicky. I nagle okrzyk radości. Tak! To Harry! Prawdę mówiąc trochę mnie tym zaskoczyłaś, ale pozytywnie (wywnioskuj z mojego avataru ;D). Lubię Liam, ale Harry jest taki tajemniczy, inny... Liam choć jest pumą, to wydaje się taki normalny. Także rozdział cudny! Nie mogę się doczekać następnego! I pozdrowionka ;)

    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest! Tak! Według mnie dobrze wybrała!
    Do Liam'a w tym opowiadaniu nie miałam przekonania... Ale Vicky wybrała Hazzę!
    Jestem bardzo ciekawa jak zareaguje na tę wiadomość Li...
    Jezuśku! A jak on zrobi coś w przypływie emocji?!
    Aż strach o tym myśleć!
    O jezuśku. A co z Motiną?

    O matko jak ja czekam na następny rozdział niecierpliwie!
    Zapraszam:
    --> http://magiczneonedirection.blogspot.com/ [jest już pierwszy rozdział!]
    --> onelove-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wybór Vi cię uszczęśliwił ;)

      Usuń
  4. rany... miałam tyle do nadrobienia przez moją nieobecność ..
    ale się dzieje .. co ona kocha Harryego ? no zabilaś mnie, nie bd kwestionować czyiś decyzji ale uważam że Liam to bym ten .. ten tego ten < 3 ale i tak kocham i będę kochać :]
    + zapraszam na :
    ostatni rozdział (prolog)
    http://give-you-heart-a-break.blogspot.com/
    + zapraszam na
    nowy mój blog
    http://live-while-young.blogspot.com/ warto :*
    KOCHAM CIE < 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liam był bardziej ten tego <3 a mimo wszystko Vi kocha Hazzę. Tak to już w życiu bywa. :)
      No i już do Ciebie zaglądam. ^^
      JA CIEBIE TEŻ.

      Usuń
  5. Jej... Jesten zadowolona ale i smutna. No bo... Przecież Liam był dla niej taki dobry... Tak ją kochał... A ona teraz mu powie że przeprasza ale jednak kocha Harry'ego... Nie wiem. Nie wiem czy dla Liama źle sie to nie skończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co pozostaje mi napisać to... Będzie dobrze :)

      Usuń
  6. Niech Vicky będzie z Harrym, oni tak do siebie pasują! Chociaż Liam też ją kocha. Gdybym była na jej miejscu, to też chyba nie mogłabym się zdecydować, chociaż najbardziej kocham Harry'ego ; )
    Super masz bloga, opowiadanie jest świetne, i bardzo fajny nagłówek ; ) Czuję, że będę tutaj wpadać częściej ; )
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com- też prowadzę bloga, jeśli chcesz, to zajrzyj ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, robaczku!
      Oczywiście, że zajrzę!

      Usuń
  7. Ojej. Nareszcie. Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam :-D
    Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ;-)
    Ten oczywiście cudowny jak każdy na tym blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Choćbym nie wiem jak chciała nie jestem w stanie wszystkich uszczęśliwić :)

      Usuń
  9. vicky ma być z harry'm :(
    +zapraszam na IV rozdział na blogu ---> http://justpretendingthatwerecool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaa♥
    Kurcze zazwyczaj nie lubię jak jakaś dziewczyna kocha obu facetów, bo za bardzo kojarzy mi się to ze zmierzchem jednak u ciebie podoba mi się to.
    Harry, Liam ~no ciężki wybór...

    http://i-believe-in-yeasterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc decyzja by pojawił się ten drugi... nie była planowała. Tak jakoś wyszło że mnie natchnęło. Wciąż nie wiem czy był to dobry pomysł, no, ale trudno. :)

      Usuń