Archiwum!

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 20.


Wspomnienie tego jak dziadek Daniel wręcza mi szkatułkę, wciąż nawiedzało mnie, wyostrzając się. Przedzierałam się przez gęstwiny lasu, marznąc i żałując, że nie wzięłam kurtki. W tej chwili jednak to się nie liczyło. Nie mogłam zawrócić. Wlepiłam pusty wzrok w plecy Blondyna, który szedł przede mną, dysząc ciężko z wysiłku. 
Zewsząd wiał silny i przerażająco zimny wiatr. I choć było lato czułam się jak podczas jednego z jesiennych popołudni. Chmury kłębiące się na niebie były szare - jakby odzwierciedlały moje marne samopoczucie.
- Co tam chowasz, dziadku? - zaciekawiłam się wtedy, mając zaledwie osiem lat. Siedziałam na kanapie w salonie, pijąc najpyszniejszą pod słońcem gorącą czekoladę przygotowaną przez moją babcię.
Postać dziadka Daniela uśmiechnęła się wtedy promiennie, chowając ręce za plecami. Papierowa torebka, w której znajdowała się szkatułka, szeleściła.
- No poooooooooooowieeeeeeedz - nalegałam.
Dziadek zachichotał w odpowiedzi.
- A byłaś grzeczna? 
- Byłam! - krzyknęłam, unosząc do góry ręce i uśmiechając się promiennie. - Byłam bardzo grzeczna, dziadusiu.
- No dobrze - westchnął i usiadłszy obok mnie wręczył mi pakunek. - Tylko - przerwał mi łapczywe pozbywanie się papieru. - pamiętaj, że musisz o to dbać. Nie możesz - przenigdy, Victorie - tego zgubić bądź zepsuć. Zrozumiano?
Pokiwałam twierdząco głową, lecz wtedy nie zrozumiałam słów dziadka. Będąc małą Vicky po prostu wmawiałam sobie że powiedział to by ten o to prezent wytrzymał wszystkie ''huragany'' i ''rozbieranie zabawek''.
Nagły huk wyrwał mnie z rozmyśleń. Przerażona podskoczyłam, rozglądając się nerwowo.
Nikogo nie było lecz huk nie dochodził z daleka.
- Prawie jesteśmy na miejscu - poinformował mnie Niall, przetrzymując gałąź by nie walnęła mnie w twarz.
Czułam, że przemokły mi skarpety od porannej rosy, a to za sprawą nieodpowiednich butów.
Zauważyłam, że Louis przyśpieszył i był kilka dobrych metrów przed nami. Ciekawiło mnie czy ma dość naszego towarzystwa czy po prostu lubi samotność.
Z drugiej strony im był dalej tym czułam się o wiele lepiej.
Wreszcie stanęliśmy przed cmentarną bramą. Ogarnął mnie jeszcze większy chłód i lęk.
Louis wyciągnął z kieszeni szkatułkę i patrzył na nią, jakby chcąc z niej wyczytać odpowiedzi na pytania, które go męczyły.
- Zostanę tutaj. - odparłam cicho, spuszczając wzrok na swoje mokre, popsute trampki.
Niall przystanął.
- Nie idziesz z nami?
Pokręciłam przecząco głową.
- Cmentarze mnie przerażają - skłamałam.
Bracia wolno pokiwali głowami i niepewnie ruszyli przed siebie.
Czując lekkie zawroty głowy oparłam się o cmentarną bramę, zaciskając pięści na prętach. Przymknęłam powieki, oddychając ciężko.
-Kocham Cię.
W mojej głowie odbił się echem głos Harry'ego. Rozpacz ścisnęła moje serce, a łzy mimowolnie popłynęły po policzkach.
Chciałam, naprawdę bardzo chciałam mu znalazł się teraz obok mnie. O niczym innym nie marzyłam.
Szelest obok sprawił że zerknęłam w bok.
Ujrzałam kruka, wlepiającego we mnie...
Czerwone oczy.
Odsunęłam się, sparaliżowana lękiem.
Kruk z czerwonymi oczami?
Dlaczego jego oczy tak bardzo wydawały mi się znajome?
Usłyszałam rozmowy Nialla z Louisem.  Przyciszone lecz pełne strachu. Chciałam zerknąć w ich stronę lecz paraliżująco znajome czerwone oczy wręcz mnie hipnotyzowały.
Skąd je znam? Czy już gdzieś widziałam tego kruka?
Wtedy straszne wspomnienia nawiedziły mnie z dwukrotną siłą. Zacisnęłam mocniej dłonie na prętach cmentarnej bramy by nie upaść.
Motina...
Czy była wzmianka że może pojawiać się pod postacią kruka?
Panicznie szukałam w głowie informacji, ale strach zrobił swoje. Miałam pustkę. 
- Odejdź - udało mi się wychrypieć.
Kruk zbliżył się do mnie. 
- Odejdź! - krzyknęłam stanowczo.
Wtedy moich uszu dobiegł trzask. 
Louis rozbił szkatułkę o nagrobek.
Otworzyłam szerzej oczy, przyglądając się jego poczynaniom. Z środka szkatułki wypłynęła jasna ciecz...
Krew?
Przełknęłam ogromną gulę w gardle i niepewnie przeniosłam swoje przerażone oczy na kruka, który był  o wiele bliżej mnie niż się spodziewałam.
- Czego chcesz? - mój głos drżał.
- Ciebie - wysyczał kruk, głosem szorstkim i piskliwym.
Włoski zjeżyły mi się na karku.
Po raz pierwszy spotkałam się w cztery oczy z potworem, który pragnął bym była jego zdobyczą. Jego Córką.
- Nie... - głos uwiązł mi w gardle, adrenalina zwiększyła się.
Co miałam mu powiedzieć? Czy właśnie teraz mnie porwie?
Przecież Niall i Lou są zajęci. Ratują swoich rodziców więc czy przejmują się teraz mną? Mało prawdopodobne.
Kruk zakrakał, a następnie trzepocząc skrzydłami wzniósł się do góry.
- Jeszcze Cię zdobędę - wysyczał, odlatując.
Moje odrętwiałe ciało z przerażenia jeszcze bardziej się napięło.
O co tu chodziło?
Właśnie wtedy udało mi się dostrzec w gęstwinie krzaków parę jasnych oczu.
Znajomych oczu.
Odetchnęłam z ulgą i osunęłam się na mokrą trawę, pozwalając by moje ciało drżało z zimna i spływających emocji.
- Vi.
Nie musiałam podnosić wzroku by widzieć że to Liam. Kucnął naprzeciwko mnie, miażdżąc mnie spojrzeniem zatroskanych oczu. 
- Jak mnie znalazłeś?
- Chyba mnie nie doceniasz - uśmiechnął się lekko, łapiąc moje zimne dłonie i chowając je w swoich ciepłych. - Moja zwierzęca natura robi swoje. Odnalazłem cię dzięki zapachowi. Pachniesz wyjątkowo słodko. Jak brzoskwinie.
Pokiwałam lekko głową, dając znak, że rozumiem. Na moje wargi wtargnął się lekki uśmiech.
- Co tu robisz? - spytał, wyraźnie zagubiony.
Właśnie wtedy usłyszeliśmy krzyk Nialla. Pełny strachu krzyk.
- LOU! - wrzasnął. - PRZESTAŃ!
Zerwałam się na równe nogi i starałam się ujrzeć co się działo.
Blondyn stał, machając rękami i krzycząc przeraźliwe głośno. Jego brat z kolei trzymał rozbitą szkatułkę, a z jego dłoni płynęła stróżka krwi. 
To jednak nie był taki przerażający widok.
Przerażające było to że dookoła braci latały jasne postacie, szepczące złowrogo słowa w nieznanym mi dotąd języku.
- Cholera - mruknął Liam i wstał. Biegiem ruszył na ratunek chłopakom, a ja nie wiedząc co począć ruszyłam za nim.
Przekroczywszy bramę cmentarną ogarnął mnie jeszcze większy chłód. Wiatr przybrał o sile, rozwiewając moje włosy.
Nie mogłam się dalej ruszyć. Patrzyłam jak Liam bierze z dłoni Louisa szkatułkę i z całą siłą ciska nią w nagrobek. 
Nie rozbiła się choć tak się miało stać.
Mój chłopak wziął ją i cisnął mocniej, na ziemie, a potem przydeptał.
Szkatułka była teraz małymi elementami, rozmiażdżonymi na mokrej ziemi.
Wiatr ustał, jasne postacie zniknęły, wszystko nagle ucichło.
Nikt nie zamierzał przerwać cichy, która nastąpiła.
                                                                                                    ***
- Na pewno wszystko w porządku? - zapytałam Nialla, siadając przy ogromnym stole w jadalnii.
Myśl że byłam tutaj ostatni raz z Harrym napawała mnie jeszcze większą rozpaczą.
- Tak. - odpowiedział po dłuższej chwili, stawiając na środku dzbanek gorącej herbaty. Natychmiast wlałam sobie trochę do zielonego kubka i upiłam spory łyk, rozkoszując się ciepłem rozlewającym się po moim ciele. - Dziękujemy Liam.
Mój chłopak lekko się uśmiechnął, machając niedbale dłonią.
- Nie ma za co. - odparł. - Nie powinniście jednak zakłucać spokoju zmarłych.
Blondyn w zamyśleniu pokiwał głową, siadając naprzeciwko nas.
- Wiem - jego głos był cichy i przytłoczony. - ale naprawdę chcieliśmy z powrotem odzyskać rodziców.
- Wierzę ci - wypaliłam pospiesznie. - Powinniście jednak wiedzieć że choć ich nie widzicie wciąż są z wami.
Chłopak uśmiechnął się w moją stronę z wdzięcznością.
- Znalazłem coś - powiedział Książę Louis, wchodząc do jadalni z ogromną księgą w dłoni. Położył ją na środku stołu by każdy z nas mógł ujrzeć. - By uratować Harry'ego należy z powrotem rzucić klątwę na Nialla. 
- I to wszystko? - zdziwiona otworzyłam szerzej oczy.
- Tak. - usłyszałam odpowiedź.
To wszystko było niemożliwe. Wydawało mi się że aby uratować Loczka będziemy musieli zrobić o wiele więcej. A tutaj jednak chodziło o coś... łatwego? No, pomińmy fakt że Niall znów będzie więziony. A co jeżeli się nie zgodzi?
Przełknęłam wielką gulę w gardle, słuchając jednym uchem rozmowy Liama z Niallem. Zastanawiali się jak to się dalej potoczy i kiedy zaczniemy działać.
Czyli Niall się zgodzi.
Niemal odetchnęłam z ulgą, a myśl że Harry za niedługo znów będzie ze mną napawała mnie nadzieją i szczęściem.
Pomimo że odczuwałam niesamowite osłabienie i wciąż było mi zimno, nie przejmowałam się tym.
- Na pewno Niall chcesz tego? - zapytałam niepewnie.
Blondyn posłał mi uśmiech.
- Uratowałaś mnie Vi, choć w ogóle cię o to nie prosiłem. Dziękuję ci za to. Naprawdę. - odszepnął. - Tak, chcę tego. Nie było mi tutaj tak źle. Poza tym wiem jak zależy ci na Haroldzie.
Spuściłam zakłopotany wzrok na swoje dłonie.
- Dziękuję - mruknęłam tylko.
                                                                                                  ***
Wieczorem do mojego domu przyjechali Zayn i Faye. To nie do pomyślenia jak bardzo stęskniłam się za tymi gołąbkami! Siedzieli razem na kanapie, przytuleni do siebie. Wydawało mi się nawet że Zayn nuci mojej serdecznej przyjaciółce jakąś piosenkę.
- Boję się - wyznałam, wchodząc do kuchni i spoglądając na Liama.
Ten spojrzał na mnie i natychmiast do mnie podszedł.
Odnalazłszy się w jego objęciach, doznałam lekkiej ulgi.
- Wszystko będzie dobrze - wymruczał. - Zobaczysz.
- Jesteś tego pewien?
- Obiecuję ci to - pocałował mnie w nosek i chwilę wpatrywał się w moje oczy.
Uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam usiąść.
Byłam strzępkiem nerwów.
Dzisiejszej nocy miałam spotkać Harry'ego. Znów go ujrzeć. Miał wrócić. Do mnie. 
Wiedziałam że możemy zaufać Niallowi i Louis - jakikolwiek to brzmiało. Choć kilka dni temu przenigdy bym im nie zaufała teraz coś się zmieniło. Myślę, że to przez to że widziałam w ich oczach szczerość gdy obiecali nam pomóc.
To było coś jak... rewanż.
Serce łomotało mi w piersi podczas gdy zegar wymierzał kolejne sekundy. Nerwowo bawiłam się nitką z bluzy.
Liam pozostawił mnie w kuchni samą, dołączając do Faye i Zayna i włączając jakąś marną komedię.
Ich śmiechy dobiegające z salonu podniosły mnie na duchu.
Przełknęłam nerwowo ślinę.
''Będzie dobrze'' - powtarzałam sobie w myślach, coraz mniej w to wierząc.
Co jeżeli coś się nie uda?
By nie zwariować wymknęłam się na ganek gdzie usiadłszy na schodkach zaczęłam wdychać chłodne, wieczorne powietrze.
Powoli zbliżała się północ. Nie wiedziałam że tak się zasiedziałam na dworze.
Przemarznięta otworzyłam drzwi, a w korytarzu ujrzałam parę moich gołąbków z moim Księciem.
- Już idziecie? - spytałam, zbita z tropu.
- Już późno - mruknęła Faye i cmoknąwszy mnie w policzek wyszła z Zaynem, który pomachał mi na pożegnanie.
Odprowadzałam ich wzrokiem.
- Też już pójdę - mruknął mój Książę i pochylił się by złożyć na moich ustach krótki, pożegnalny pocałunek.
- Żadnych wieści? - spytałam drżących głosem.
- Nic. - potwierdził moje przypuszczenia ukochany, wychodząc. Wyczułam z jego postawy że coś jest nie tak... Czyżby się gniewał?
Stałam w progu, a w moich oczach stanęły łzy.
Czyli się nie udało.
Gdy zapadła cisza, a ja zostałam sama, osunęłam się na podłogę, ocierając łzy spływające mi po policzkach.
Nie obchodziło mnie że powinnam zamknąć drzwi, że marznę.
Nic mnie w tej chwili nie obchodziło.
Wszystko poszło na marne.
Nadzieja prysła.
Harry'ego miałam już nigdy nie ujrzeć.
Ponownie wybuchłam niepohamowanym płaczem.
- Hej.
Raptownie podniosłam zapłakanych wzrok na zarys wysokiej postaci stojącej na schodkach.
Zachrypnięty, cichy głos... 
Burza loków, kochane przeze mnie zielone tęczówki.
Czy ja śnię?
- Harry?
- Nie, Adolf - mruknął, uśmiechając się lekko.
Stanęłam na chwiejnych nogach i podeszłam bliżej niego.
Uderzył mnie zapach mięty.
- Cześć, Adolfie.
Mój głos drżał.
Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje.
Tonęłam w zielonych tęczówkach ledwo stojąc na własnych nogach.
''Udało się'' - przeszło mi przez myśl.
Widziałam jak jego uśmiech rozszerza się, ukazując mi cudowne dołeczki. 
Emocje buchnęły we mnie jak petarda.
Harry ujął moją zapłakaną twarz i wytarł moje słone łzy.
- Przeżyłaś beze mnie? - zapytał.
- Tęskniłam.
- Ja bardziej. - wymruczał, łaskocząc moją twarz swoimi lokami. 
- Nie bądź tego taki pewny.
Zagryzł kusząco wargę. Udało mi się dostrzec w jego oczach iskierki radości.
- A pamiętasz co powiedziałem ci zanim...? - spytał, przybierając czujny wyraz twarzy.
- Pamiętam, ale...
- Pamiętasz? - przerwał z nadzieją malującą się na twarzy.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Więc co takiego powiedziałem? - jego wargi musnęły moją szyję, pozostawiając tam gorący ślad.
Głos uwiązł mi w gardle, gdy opuściwszy wzrok patrzyłam na jego delikatne dłonie, które muskały moje.
- Powiedziałeś... że... mnie kochasz - udało mi się wychrypieć.
- I co ty na to? 
Milczałam, uważnie przyglądając się naszym splecionym dłoniom.
- Hm?
Nie dawał za wygraną, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć?
Przecież nie mogłam o tak zapomnieć o Liamie, którego też kochałam.
A moje uczucia co do Harry'ego wciąż nie zostały wyjaśnione. Potrzebowałam pomocy. Potrzebowałam by ktoś wyjaśnił mi na czym stoję.
- Wejdziesz do środka? - zmieniłam temat.
Jego palce delikatnie złapały mój podbródek, unosząc go do góry.
Napotkawszy zielone tęczówki, doznałam dreszczu rozkoszy.
- Zostańmy tutaj... Nie ruszajmy się...
- Zimno.
- Mogę cię rozgrzać?
Dźwięcznie się zaśmiał widząc moją minę. Po chwili przygarnął mnie mocno w objęcia. Z początku nieruchomo stałam, a potem wtuliłam się w niego jak w ulubionego misia.
Było mi ciepło.
Było cudownie.
Nie mam pojęcia ile tak staliśmy, wtuleni w siebie, ale to mogło trwać wiecznie.
-----------------
Hejo, robaczki! I mamy nowy rozdział. Szczerze to nie wiem jak mi wyszedł dlatego poczekam na wasze opinie. :) 
Buziaczki!

20 komentarzy:

  1. Świetny rozdzaiłą! Bardzo mi się podoba!
    Czy Vicki będzie z Liam'em czy Haroldem?!
    Ale jakoś tak mi się wydaje, że Vicki coś więcej czyje do Hazzy....

    A co z Motiną!?

    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na moje dwa blogi:
    -->http://onelove-direction.blogspot.com/
    -->http://magiczneonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :*
      Wszystko w następnym rozdziale! ^,^

      Usuń
  2. Ciekawe i bardzo interesujące

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej... Teraz to mi sie kojarzy z Klątwą Tygrysa XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? : o
      Jeszcze brakuje żeby Harry i Liam byli rodzeństwem, haha!
      :D

      Usuń
  4. już na wstępie chciałabym przeprosić za spam, ale chcę poinformować o nowym rozdziale, który pojawił się niedawno na moim blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/. mam nadzieję, że przeczytasz i wyrazisz swoją opinie. pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam - jenny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ale mnie wciągnęło ! ;)
    oby Vicky wybrała Liam'a ; D
    i co z tym krukiem ?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie jak zawsze! Nawet nie wież jak strasznie się cieszę, że uratowali Harrego! To byłoby straszne, gdyby go nie było! Szkoda mi tylko Nialla :( Biedaczek! Widzę, że zmieniłaś wygląd bloga! Fajny, chodź tamten też był super! Obydwa mi się podobają ;)

    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej...
    Cudowny ten rozdział.
    W istocie jesteś skarbem :)
    Uwielbiam to ja piszesz :D
    Gdzieś tam po cichu liczę , jednak na to, że główna bohaterka wybierze przyjaźń z Paynem, a głębsze uczucia połączą ją z naszym kochanym Loczkiem :)
    No, ale .. cały wybór należy do Ciebie :)

    Pozdrawiam :

    http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ja tu jestem skarbem lecz Ty! :) :*
      Dziękuję! :)
      Taa, przyznam, że teraz to i sama sobie mętlik zrobiłam i ten wybór będzie trudny! ^,^

      Usuń
  8. Wyszedł ci cudownie.
    Vicki musi wybrać, bo to niezdecydowanie mnie trochę denerwuje.
    Żal mi tylko Nialla, on jest taki biedny.
    Ogólnie podoba mi się zmiana tła.

    http://i-believe-in-yeasterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam.
    wiem, że Vi tak wspaniale wygląda z Liamem. wiem, że go kocha.
    ale z Harrym łączy ją taka niesamowita więź. uwielbiam fragmenty, w których opisujesz ich wzajemne relacje. to jest po prostu rewelacyjne... to opowiadanie jest rewelacyjne! nieziemskie!
    naprawdę je ubóstwiam. za każdym razem, gdy czytam o Vucky i Harrym cieszy i siee japa. tak właściwie to przeżywam to wszystko razem z główną bohaterką. umiesz pisać. umiesz przekazywać...
    gratuluję i zadroszcze talentu ; *
    czekam na następny ; d ciekawe co V&H tam zrobią... no bo chyba nie bd tak cały czas w progu stac, co? ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yey, dziękuję za Twój komentarz! Xxx
      No nie będą cały czas w progu stać! ^,^

      Usuń
  10. Ohhh...Genialny!
    Kogo wybierze Vicky? Liam'a czy Harrego??

    ----------------------------
    Zapraszam do sb i mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad ;)
    http://the-difficult-road-to-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. jak ci wyszedł ten rozdział? No według mnie genialnie! :D :D Cudownie piszesz. :)

    Zapraszam na nowy:
    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział! Jak się cieszę, że Harry wrócił, no ale z drugiej strony szkoda, że Niall znów jest uwięziony w tym zamku... Nie! Jednak nie jest mi przykro, że musi tam siedzieć. Jak na razie po prostu się cieszę, że Harry żyje i że jest razem z Vicki. To w tym rozdziale jest najlepsze, a opowiadaniu nadało to dawnych kolorów :) Tylko co z Motiną?! Serio mnie przestraszyłaś z tym krukiem. Już myślałam, że zrobi coś z Vi... :// Na całe szczęście odfrunęła... No ale przecież na pewno jeszcze wróci żeby ją dorwać... Na pewno nie odpuści tego se od tak... No nic... Muszę czekać na kolejny rozdzialik który pojawi się za parę (para: tj 2)...

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo sympatyczny rozdział ci wyszedł ;)
    Zapraszam do siebie www.uzaleznionaodjegoslow.blogspot.com oraz www.vaffanculo-daisy.blogspot.com mam nadzieję, że któreś opowiadanie przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwww, nie wiem o co chodzi, bo czytam dopiero jeden rozdział, ale ten wyszedł cudownie. *_*
    blog mnie zaciekawił, więc zaczynam czytać od pierwszej notki :)
    Pozdrawiam, Rodeheaver.

    OdpowiedzUsuń