Archiwum!

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 16.


Musiałam przyznać Louisowi rację. Naprawdę byłam głodna. Gdy tylko wkroczyłam do jadalni uderzył mnie zapach tylu niesamowitych i tak przeze mnie lubionych dań że ledwo powstrzymałam się od ślinotoku.
Niepewnie podeszłam do pierwszego krzesła - z dala od innych. Ale wtedy dłoń Harry'ego złapała moją. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz a ja zerknęłam na niego.
- Musisz być blisko mnie. - szepnął mi do ucha.
Zagryzłam wargę i niedostrzegalnie kiwnęłam głową.
Stół był ogromny a my pomieściliśmy się obok siebie, od razu zabierając się do jedzenia.
Choć byłam głodna i jadłam z apetytem... wciąż pozostawałam czujna. Bałam się że w każdej chwili Loczek da mi znak a ja nie będę wiedziała co robić. Powinnam przestać panikować i wziąć się w garść. To była poważna sprawa. Sprawa od której zależało moje życie. Nie mogłam tego zawalić z powodu lekkiej paniki. Choć w głębi wciąż przeklinałam siebie za egoizm, że wierzyłam w słowa Loczka tam mocno że bardziej już się nie dało. A może po prostu chciałam w nie wierzyć? Może... po prostu pragnęłam mieć nadzieję? Światełko w tunelu?
Wszystko zaczynało się zlepiać w całość. Jednak było coś jeszcze... Tęsknota za Liamem rozdzierała mnie od środka. Chciałam znaleźć się w jego ramionach i usłyszeć jego głos. Miałam wielką nadzieję że nie dowiedział się o moim i Faye zaginięciu. Podczas gdy by nas szukał mogłoby mu się coś zostać a ja przenigdy nie pogodziłabym się z tą myślą.
Zajadałam się właśnie niesamowicie dobrą sałatką gdy Książę Louis chrząknął i wziąwszy kieliszek wina do dłoni, wstał.
Jedzenie stanęło mi w przełyku, a w moim ciele zaczęła buzować adrenalina.
Rzucałam nerwowe spojrzenia Loczkowi lecz ten był spokojny. Za spokojny.
Rozglądałam się nerwowo, będąc pewna że panikuję.
- Mam nadzieję że Ci smakowało - mruknął Książę Louis i uśmiechnął się z oddaniem mojej przyjaciółce która tylko westchnęła ociężale. Wyciągnął z kieszeni małe drewniane pudełeczko i wręczył go Faye. 
W środku znajdowała się srebrna bransoletka z kryształkami.
Była równie piękna jak łańcuszek.
- Dzięki. - mruknęła Faye znudzonym głosem.
- Teraz chciałbym abyście udały się do swoich pokoi. - zerknął na mnie. - Miłej nocy Vicky. 
Zmarszczyłam czoło zbita z tropu.
Do pokoi? 
Książę Louis wstał i wziąwszy moją przyjaciółkę za rękę ruszył z nią do wyjścia. Ta w drzwiach rzuciła mi badawcze spojrzenie lecz kiwnęłam lekko głową.
Niall jak gdyby nigdy nic nie przestawał jeść. Zajadał się właśnie pieczonymi ziemniakami i udkiem z kurczaka kiedy Loczek chrząknął, chcąc przywołać go do porządku.
- No co?! - spytał w odpowiedzi tamten, z dość pełną buzią. - Jestem głodny.
Loczek westchnął w odpowiedzi i zerknął na mnie.
- Chodź, odprowadzę Cię do Twojego pokoju.
Wstaliśmy, a ja pożegnałam się z Niallem.
W pałacu panował mrok, oświetlony nieliczynymi świeczkami.
Weszliśmy po schodach, a ja trzymałam się blisko Loczka by nie upaść w tym niezbyt jasnym pomieszczeniu.
Jak zwykle całą moją wolną przestrzeń wypełnił zapach mięty. Używa szamponu o zapachu mięty czy może mydła pod prysznic?
Zagryzłam wargę i nim się zorientowałam (a byłam przecież pogrążona w bardzo ''normalnych'' myślach) stanęliśmy przed wielkimi, drewnianymi drzwiami.
- Tutaj jest twój pokój.
- Nie rozumiem jednego - zaczęłam szeptem choć sama nie miałam zielonego pojęcia dlaczego szepczę. - dlaczego po prostu nie odbędzie się ten cały rytuał? Czemu dostajemy jedzenie i pokoje?
- Louis nie chce od razu odprawiać rytuału. Chce żeby moja siostra się w nim zakochała. - odpowiedział mi Harry i oparł się o drzwi, wyciągając przed siebie swoje długie nogi.
Pokiwałam głową i nagle zamarłam zdawszy sobie sprawę z tego co właśnie powiedział.
- Powiedziałeś...?
- Faye jest moją siostrą. - pokiwał głową. 
- Dlaczego mi o tym nie powiedzieliście?! - zaczęłam, czując jak złość i zaskoczenie przejmują nade mną kontrolę.
Wzruszył ramionami.
No tak. Po co miałby mi wszystko tłumaczyć?
- Jest coś jeszcze o czym powinnaś wiedzieć.
Powinnam ale czy chciałam? Zacisnęłam mocno pięści i spojrzałam w jego oczy. Malowała się w nich troska... Nie. Nie chciałam wiedzieć w jego oczach troski. To jeszcze bardziej przypominało mi o Liamie za którym tak mocno tęskniłam. I do którego musiałam wrócić.
Spuściłam wzrok na swoje stopy i dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak mnie bolą. Nie wybrałam najlepszego obuwia ale skąd mogłam wiedzieć że na zwykłej imprezie zostanę porwana by oddać krew na jakiś rytuał? Dokładnie! Takie rzeczy w normalnym życiu się nie zdarzają... Może moje już nie jest normalne? Może powinnam zmienić ''plakietkę''? Plakietkę z ''Normalne życie Vicky'' przekreślić bądź wyrzucić do kosza - jedno i to samo. I zamienić na plakietkę ''Nienormalne życie Vicky''.
- Ja i Faye jesteśmy nieśmiertelni. - najwidoczniej nie czekał aż przygotuję się psychicznie na jego słowa albo chociaż pokażę gotowość na to by powiedział mi właśnie TO. 
Od nadmiaru informacji miałam ochotę krzyknąć że wciąż przede mną tyle rzeczy ukrywają!
Wzięłam potężny wdech i z sykiem wypuściłam powietrze z płuc.
- To wszystko? - spytałam.
- Tak. Naprawdę mi... przykro. Nie chcieliśmy cię przytłaczać. Wciąż to wszystko dla ciebie jest nowe i obce. - odparł.
- Może gdyby wiedziała wszystko od razu nie byłoby tak źle. - zauważyłam z sarkazmem i usiadłam na podłodze. 
Po chwili Loczek usiadł obok mnie i spojrzał na mnie z troską i współczuciem.
- Przepraszam. - szepnął bezgłośnie.
- Nie przepraszaj. - poprosiłam. - Mimo wszystko cieszę się że w końcu zechciałeś mi powiedzieć.
Pokiwał lekko głową a potem ujął moją twarz w swoich dłoniach. Jego twarz znajdowała się na tyle blisko mojej że nasze oddechy zaczęły się mieszać.
Czułam jak moje ciało niedostrzegalnie drży. Chciałam się odsunąć ale brakowało mi sił i odwagi... Czułam że muszę się odsunąć bo zaraz stanie się coś czego prawdopodobnie będę żałować.
Głos Liama odbijał się w mojej głowie, a ja poczułam się niezwykle parszywie. Tylko Liam mógł tak ujmować moją twarz w swoich dłoniach. Tylko on mógł mnie dotykać.
Pomimo tylu rozsądnych argumentów które wciąż budowały się w mojej głowie ja nie odsunęłam się.
Patrzyłam to na jego oczy to na wargi. Przypatrywałam się jego twarzy, chłonąc każdy szczegół.
Podsunął się bliżej.
Jego nos stykał się z moim. Niesforny lok łaskotał mój policzek.
Czułam suchość w gardle której chciałam się pozbyć kilkoma przełknięciami.
Co się działo? To nie było normalne.
I wtedy jego wargi musnęły moje. A ja odzyskałam odwagę i siłę i odsunęłam się.
Nie doszło do pocałunku. Jego wargi po prostu musnęły moje. 
To wystarczyło by było mi teraz na tyle gorąco że najzimniejszy w świecie prysznic był niezwykle kuszący. To także wystarczyło bym czuła się jeszcze gorzej.
Powinnam być dumna że odsunęłam się w miarę szybko czy przeklinać się że w ogóle pozwoliłam mu się dotknąć?
Gdy na niego zerknęłam wciąż siedział i patrzył wprost na mnie. Szalone iskierki tańczyły w jego oczach. Pospiesznie wstał i odgarnął sobie z twarzy loczki.
- Nie chciałem - mruknął i odwróciwszy się napięcie, zniknął w ciemnym korytarzu.
Sama nie wiem ile stałam tak nieruchomo, walcząc ze swoimi uczuciami jak i myślami.
Postanowiłam wziąć się w garść dlatego otworzyłam drzwi swojego nowego pokoju i wparowałam do środka. Pokój był oświetlony nocną lampką. Średniej wielkości, z ogromnym łóżkiem, szafą i toaletką. Była też łazienka i wyjście na taras.
Nie zajmowałam się tym. Nic mnie w tej chwili nie obchodziło.
Czułam się jak balon z którego uszło powietrze.
Położyłam się na łóżku i przytuliłam do ogromnej poduszki z kwiatkami.
Pachniała fiołkami. 
Przymknęłam powieki i wtedy nawiedziła mnie moja pierwsza wizja... Choć taka naprawdę były to retrospekcje. Retrospekcje Evelin.
                                                                                                     ***
Japonia.                 
Pewna dziewczyna spacerowała właśnie mostem Shinkyo nad rzeką. Miała na sobie niezwykle kosztowne i piękne czerwone kimono i dopasowany pod kolor parasol którym się osłaniała przed ogromnie dziś doskwierającym słońcem. Jej niezwykle długie włosy spięte były w ciasny kok a powieki były mocno pomalowane czarnym odcieniem. Miała czekoladowe oczy które uśmiechały się do wszystkich. 
Na dole, mocząc nogi w przyjemnie chłodnej wodzie, siedziała piękna dziewczyna. Wyglądała na góra siedemnaście lat. Miała błękitne kimono, a jej długie - sięgające do pasa, piękne brązowe włosy powiewał wiatr. Jej twarz pogrążona była w smutku. Rzucała kamieniami do rzeki, z każdym kolejnym razem z coraz to większą siłą. Znów śniła o tym chłopaku którego nigdy w życiu nie spotkała. Czarne włosy, oczy w których za każdym razem tonęła. Jego uśmiech, a potem kojący i niesamowity głos szepczący jej imię: Faith.
Przymknęła powieki i mocno cisnęła kamieniem do rzeki. Chlup. To ją uspokajało. Znów rzuciła. Chlup. Niepospiesznie starła łzy które napłynęły jej do oczu i zerknęła na most na którym stała znana jej dobrze dziewczyna. Właśnie przypatrywała się jak jej mama z przyjemną, starszą Japonką rozmawiają o modzie i na jej wargi wtargnął się uśmiech. Dla dziewczyny widok roześmianej mamy był niezwykle ważny. Ten o to widok napełniał ją spokojem i radością. Wtedy właśnie poczuła jak na jej ramieniu zaciska się czyjaś dłoń. Odwróciła się chcąc sprawdzić kto to.
Była pewna że skądś zna jego oczy - zielone, ciepłe, troskliwe. Miał króciutkie czarne włosy, ciemniejszą karnację i był dość wysoki. 
Dziewczyna zmarszczyła czoło, zbita z tropu. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, ukazując w swych policzkach delikatne i zarazem urocze dołeczki które w tych kilku sekundach skradły tej dziewczynie serce... choć bała się do tego przyznać sama przed sobą.
- Cześć - powiedział, niezwykle męskim i jednocześnie radosnym głosem. - Jestem Harold.
Wystraszyła się. Ten chłopak ją przeraził. A może nie on tylko znajome jej dotąd jego oczy? 
Właśnie wtedy koło dwójki zjawiła się dziewczyna, która jeszcze chwilę temu moczyła nogi w rzece. Teraz uśmiechnęła się przyjaźnie, wachlując się białym wachlarzem.
- Wystraszyłeś ją Hazza. - upomniała chłopaka, a potem dodała: - Jestem Faye.
- A ja... Amadis.
Niejaka Amadis zagryzła uroczo wargę i śmiało uśmiechnęła się do dwójki nowo poznanych jej ludzi. Spojrzała Haroldowi w oczy i zdawało jej się że przypomina sobie skąd je zna i wtedy....
                                                                                                ***
Otworzyłam szeroko oczy i zlana potem usiadłam na łóżku. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się stało. To nie był zwykły sen.
- Hej.
Rzuciłam przestraszone spojrzenie na koniec łóżka gdzie siedział Loczek i Faye. Zmarszczyłam czoło zbita z tropu, a oni uśmiechnęli się do mnie przyjaźnie. 
- Jak tam po pierwszej wizji? - zagadnęła moja przyjaciółka.
- Wyjaśnijcie mi o co chodzi. Błagam. - poprosiłam ich łamiącym się z emocji głosem.
Wtedy poczułam jak dłoń Harry'ego zaciska się na mojej. Dodał mi otuchy za co dziękowałam mu w duchu.
- Evelin odrodziła się w Tobie. - zaczęła Faye. - Dlatego teraz będą cię nawiedzać wizje... Jak się poznawaliśmy... Nasze inne wcielenia... Dzisiejsza wizja była w...?
- W Japoni - odpowiedziałam cicho.
Faye klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się tym swoim diabelskim uśmieszkiem.
- Fajnie tam było! Nie, Harold? - chłopak kiwnął w odpowiedzi głową, nie puszczając mojej dłoni.
- To było straszne. - przyznałam. - Ale jednocześnie takie... inne. Czułam wszystko co Evelin.
Moja przyjaciółka pokiwała w odpowiedzi głową i uśmiechnęła się.
- W Twoich wizjach będziemy różni. Jedynie nasze oczy pozostaną te same. I imię Harry'ego. Ja swoje często musiałam zmieniać ze względu na moich ''fanów'' - zaśmiała się uroczo. - Malowali mnie, biegali za mną. Nie raz byłam Księżniczką, Cesarzową i te inne. - posłała mi serdeczny uśmiech. - Dasz sobie radę, prawda?
Wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję.
- Dobra! A teraz czas obmyślić plan jak stąd zwiać!
Pokiwaliśmy zgodnie głowami.
- Niall nam pomoże. - szepnęłam.
Faye zrobiła zdziwioną minę.
- Nie może. Jest tu uwięziony. Na zawsze. 
Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Uścisnęłam mocno dłoń Harry'ego.
- Jak to? - zapytałam jednocześnie wraz z Loczkiem. 
- Właśnie Księciuniu mi to powiedział. - rzekła, bawiąc się nitką od pościeli. - Rzucił na niego klątwę! Ten chłopak spędził tutaj dziesięć lat!
Wstrząsnął mną szok i żal do Nialla. Choć nie znałam go za dobrze (w ogóle go nie znałam) wyglądał na naprawdę miłego chłopaka. Myśl że spędził w tym pałacu dziesięć lat, nie mogąc się stąd wydostać napawała mnie żalem. I to wielkim. 
- Więc... - zaczęłam.
- Czas na plan B. - odparła Faye, niezwykle podekscyotowana. 
Przyznam że i ja byłam podekscytowana i jednocześnie zagubiona. Jednak postanowiłam nie zadręczać się tym wszystkim właśnie teraz. Musimy się stąd wydostać, przeżyć a potem mogę zadręczać się tym wszystkim co mnie tu spotkało...
Godzinę później po cichu wymykaliśmy się tylnimi drzwiami na zewnątrz gdy ktoś za nami chrząknął.
Książę Louis patrzył na nas morderczym wzrokiem, a ja zaczęłam się zastanawiać, jak u licha, on tak szybko się tu znalazł.
Nie mogłam dalej rozmyślać bo rzucili się na nas jego strażnicy w czarnych jak złodzieje strojach. Jeden właśnie zaciskał mi dłoń na ręcę gdy Harry walnął go pięścią w nos. Rozprawił się z kilkoma strażnikami ale wciąż nadchodzili nowi. 
Faye też walczyła. Z samym Księciem który miał na jej punkcie fobię. I kochał ją całym sercem. 
Tylko ja stałam sparaliżowana, czując coraz to większe zawroty głowy. Aż zapadłam w kojącą ciemność.
                                                                                                               ***
Ocknęłam się, przywiązana łańcuchami w ciemnej, przesiąkniętej wilgocią piwnicy.
Na środku na ołtarzu, owinięta w białe prześcieradło leżała moja przyjaciółka. Nieprzytomna.
Gdzie Harry? Co się stało?
Miałam wrażenie że zaraz się rozpłaczę ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. A konkretniej w tej w której Książę Louis wparadował z złotym kielichem w dłoni i ostrym nożem w drugiej. Spojrzał na mnie, złowieszczo się uśmiechając.
- Jak się masz? - zagadał, rozbawiony.
Warknęłam.
- Idiota! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
Podszedł do mnie powoli i kucnął. Złapał moją dłoń w stalowym uścisku i przejechał nożykiem. Popłynęła krew która wlewała się do kielicha.
Zagryzłam wargę.
Kiedy kielich był już wystarczająco napełniony Książę wstał i podszedł do wciąż nieprzytomnej Faye. Pogłaskał jej policzek i uśmiechnął się z uwielbieniem.
A potem...
- EJ TY! - wrzasnął ktoś z końca, wyłaniając się. 
To Zayn. Cisnął w Księcia Louisa strzałą a ten opadł na posadzkę, wylewając zawartość kielicha (czytaj: moją krew). 
Obraz powoli zamazywał mi się przed oczami, a oddychanie stawało się cięższe.
Zauważyłam jednak jak Zayn podchodzi do Faye i głaszcze jej policzek. Ale zrobił to inaczej niż Książę. Pogłaskał ją pieszczotliwie, delikatnie i z miłością. 
A potem pochylił się i złączył ich usta w pocałunku.
Na ten widok zamieram, czując słone łzy w oczach.
Następnie poczułam jak opadam na podłogę. Ktoś rozwiązał łańcuchy. Uniosłam wzrok i napotkałam jego czekoladowe oczy.
Moje serce zaczęło szybciej walić, a uśmiech sam cisnął się na wargi kiedy on przygarnął mnie w objęcia.
Wdycham jego zapach, czując się coraz słabiej.
- Już jestem, cśśś. - uspokoił mnie i pocałował w czoło.
Odpływałam... Coraz mniej sił...
Odpłynęłam, nawiedzona kolejną retrospekcją.
Było to kolejne spotkanie Harolda z Evelin. Tym razem w Indiach. 
------------
Wyszło jak wyszło :) Dziękuję jeszcze raz Wam serdecznie za komentarze. Bardzo mnie uszczęśliwiają!
Buźka! Do następnego! :*

15 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Kocham! <3 Niech Hazza bd z Vicky!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Podoba mi się niesamowicie. ;)
    Ej no, ale tak Louisa potraktować. xD

    Czekam na następny rozdział, a tym czasem zapraszam -- > http://onelove-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. recelacja:D
    I love it <3

    OdpowiedzUsuń
  4. eej albo mi siee zdaje albo tam przy "Jego uśmiech, a potem kojący i niesamowity głos szepczący jej imię: Faith." powinno być imie Amadis. no chyba, że źle zrozumiałam. zaraz przeczytam jeszcze raz. ; )
    a o do rozdziału... jak zwykle tajemniczo. ; d ciekawi mnie dlaczego Louis rzucił na Nialla klątwe. i ciesze siee, że chłopacy uratowali Vicky i Faye.
    i tak wgl... to tak sobie mysle... Ewelin odradza siee w Vicky, tak? to dlatego Hazza tak za nią biega, a ona czuje do niego jakiś tam pociąg. dobrze mysle? ; d
    czekam na następny ; d

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z buubsonem xD Myślę dokładnie tak samo.. Tylko szkoda, że to Lou musi być tym złym.. Ja go najbardziej lubię z wszystkich chłopców.. No ale cóż jak już nie ma innej opcji to trudno.. No i właśnie fajnie by było gdyby Vicky była z Harrym ona czuje do niego pociąg.. Ale też szkoda mi Liama, bo on ją kocha po uszy.. No a gdyby tak rozstali się w pokoju np Liam by poznał kuzynkę Fayn i się w niej zakochał no i by potem porozmawiali rozstali się w pokoju.. Vicky byłaby z Haroldem.. I żyli by długo i szczęśliwie.. No i oczywiście jeszcze może jak by Harry i Vicky byli razem to by nadeszła mała przemiana wszystkie te ciemne miejsca rozjaśniały i przybrały by życia włącznie z sercem Harrego .. ;D Tak wiem za dużo fantazjuję, ale rób jak chcesz podobają mi się twoje pomysły i twoja tajemniczość w każdym rozdziale coś nowego coś ciekawego.. Po prostu fantastycznego..!! Dziewczyno kocham cię i kocham twoją dziwną fantazję, kocham także twój sposób pisania..
    Czekam na następny.. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twojego bloga!!! Piszesz po prostu cudowne opowiadania ;)
    Ale mam nadzieje, że Vicky nadal będzie z Liamem, kocham po prostu tą pare ;)
    Dodawaj szybko nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to po prostu nie mam słów aby opisywać każde Twój rozdział.
    Jest taki cudowny, że na prawdę... Brakuje mi słów. Każdy, dosłownie każdy czytam wstrzymując powietrze w płucach sama nie wiem po co. Może z nerwów i ekscytacji?
    Jesteś genialna... W gruncie genialna to za mało powiedziane ale nie znam żadnego bardziej odpowiedniego słowa aby opisać Ciebie.
    Talent, masz talent i to niebywały. Fajnie to wymyśliłaś te retrospekcje...
    Czekam, cholera czekam na następny! Już nie mogę sie doczekać....
    Jesteś cudowna!
    Pozdrawiam, Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Eee... Wspominałam już, że to opowiadanie zaczyna mnie przerastać? ;) Mimo to ma cos takiego co nie pozwala przestać czytać... Czekam na CD...

    OdpowiedzUsuń
  9. Z każdym rozdziałem robi się coraz bardziej tajemniczo. Uwielbiam to opowiadanie. Nie wiem co mam napisać, bo nic nie wyrazi tego jak bardzo mi się podobało. Też trochę się tu wyjaśniło. Że Faith i Harry to rodzeństwo, no i że Vicki, ma w sobie cząstkę Evelin...Jesteś nieziemska i mam nadzieję, że dostanę twój autograf, gdy wydasz książkę :DD Czekam na nextaa :**

    pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział!!!

    + zapraszam do mnie, nowy rozdział pt. " Wielkie wejście" : http://onegirl-onedream-oneband.blogspot.com/
    oraz ponownie na mojego pierwszego bloga na którym przed chwilą opublikowałam nowy rozdział pt." Kocha czy nie kocha?" : http://the-vampires-secrets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. super ! zapraszam na : http://rebeliouslife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. hej. przepraszam że zaśmiecam ci tutaj to wszystko, ale widziałam że zostawiłaś miły komentarz u mnie pod rozdziałem. więc mam nadzieję że następny równie ci się spodoba. :) pojawił się już + ważna informacja. zostaw komentarz :)x http://one-thing-one-band-one-direction.blogspot.com
    dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czemu ale o 3, a może 4 (?) naszło mnie na ten blog a tak dokładniej pierwsze rozdziały..nie wien co mogę powiedzieć chyba tyle że lepiej być nie może! :D Tak swoją drogą nie mam pojęcia co będzie w następnym rozdziale czy uda im się może ściągnąć klątwę z Nialla co się stanie z księciem Louisem..
    czekam na następny oby pojawił się szybko ;) xxxx

    http://icant1d.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na 34 rozdział

    OdpowiedzUsuń