Ranek zapowiadał się wspaniały. Obudziłam się przed jedenastą wyspana i szczęśliwa. Rozciągnęłam się z rozkoszą na łóżku i ziewnęłam przeciągle. Następnie w ogóle się nie spiesząc ubrałam swoje kudłate króliczkowate kapcie i ruszyłam do łazienki. Tam z kolei wykonałam poranną toaletę i rozczesawszy włosy spięłam je w ciasny kok.
Gdy wróciłam do pokoju otworzyłam komodę i wyciągnąwszy świeżą bieliznę, brzoskwiniowy sweterek i ulubione dżinsy pospiesznie się przebrałam i zeszłam na dół do kuchni.
Moja ukochana babcia siedziała przy stole ale nie była sama... Towarzyszył jej młodzieniec o niezwykle egzotycznej urodzie. Miał czarne i lśniące włosy oraz brązowe oczy.
Stanęłam w progu jak wryta i otworzyłam szerzej oczy.
- Ach, nareszcie! - powiedziała babcia, w końcu mnie zauważając.
Chłopak zerknął na mnie i posłał mi śnieżnobiały uśmiech którego nie odwzajemniłam z powodu wielkiego szoku.
- Vicky to Ajay. Ajay to Vicky.
- Cześć - wybełkotał i nieśmiało pomachał mi ręką.
Chrząknęłam i odwzajemniłam jego gest.
- To hindus który odwiedza mnie w każde wakacje - zaczęła wyjaśniać babcia.
Ruszyłam do blatu czując na sobie ich badawcze spojrzenie. Nastawiłam wodę na herbatę i wyciągnąwszy swój ulubiony kubek wsadziłam tam piramidkę owocowej herbaty i wsypałam trzy łyżeczki cukru.
Odwróciłam się i zaczęłam przypatrywać babci i niejakiemu Ajay'owi. Gawędzili sobie miło, pijąc kawę i zajadając herbatniki.
Doprawdy cieszyłam się że taki młodzieniec jak Ajay (który wyglądał na naprawdę miłego) odwiedzał babcię i dotrzymywał jej towarzystwa. W końcu była tu sama, a doskonale wiedziałam jak czasem potrzebuje się komuś wygadać ze swoich problemów czy zwykłych przemyśleń.
Czajnik wydał z siebie zduszony pisk, a ja zalałam herbatę i zajęłam miejsce na taborecie obok babci.
- Więc przyjeżdżasz tutaj aż z Indii? - zapytałam zaciekawiona, patrząc uważnie na chłopaka.
- Zgadza się - odpowiedział miło.
- Zawsze chciałam zwiedzić Indie. Naprawdę kocham ten kraj, kolory i tą kulturę.
Chłopak rozpogodził się jeszcze bardziej i zaczął mi opowiadać o przeróżnych świętach i tradycjach. Tak świetnie opowiadał a ja tak pochłaniałam każde jego słowo że wręcz straciłam poczucie czasu. Ajay był naprawdę fajnym chłopakiem. Dopiero co go poznałam i już polubiłam!
Po czternastej kiedy oznajmił smutno że musi wracać pomóc cioci przy obiedzie wraz z babcią pożegnałyśmy się z nim, prosząc by jeszcze wpadł.
- Super chłopak - powiedziała babcia, wraz ze mną chowając naczynia do zlewu. - Może bym was spiknęła?
Spojrzałam na nią niedowierzającym wzrokiem i natychmiast pomyślałam o Liamie. Babcia nie miała zielonego pojęcia że ktoś tak cudowny wszedł na moją drogę życiową. Zastanowiłam się czy jej powiedzieć? W końcu myśl że to zwykły kolega powodowała że coś w mojej podświadomości drwiąco mówiło: To nie zwykły kolega. Kolega tak nie działa na koleżanki. Poza tym wczoraj o mało się nie pocałowaliście.
Zalała mnie fala gorąca na samą myśl o pocałunku z TYM chłopakiem. Zwilżyłam suche wargi i starałam się wyglądać jakbym słuchała trajkotania babci.
''Powiem jej''.
- Babciu, muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam, przerywając jej paplaninę o niezdrowym żywieniu.
Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
- Bo widzisz poznałam kogoś.
Na moje policzki wpłynęły rumieńce.
- Kogo? - zaciekawiła się natychmiast babcia. - Chłopaka?
Niedostrzegalnie pokiwałam głową.
- O rany! - krzyknęła babcia. - Kurka wodna! Opowiadaj!
Moje policzki tak mocno paliły że zaczęłam je chłodzić dłońmi.
- Nazywa się Liam - zaczęłam i z pewnością stwierdziłam że pominę jak się poznaliśmy.
- Iiii? - babcia zagryzła wargę.
- I dzisiaj się z nim spotykam. - odparłam, zerknąwszy na zegarek. - Za dokładną godzinę i trzydzieści dwie minuty.
Babcia uśmiechnęła się w odpowiedzi i wyglądała doprawdy na szczęśliwą.
- Ach! - klepnęła się w czoło gdy stałam w progu kuchni. - I pamiętaj by być grzeczną i wrócić o dwudziestej drugiej najpóźniej! O ile ten dżentelmen cię odprowadzi pod same drzwi.
Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie do pokoju. Ponieważ zostało mi wciąż dużo czasu a ja praktycznie byłam gotowa upewniłam się że zamknęłam drzwi, wyciągnęłam książkę spod łóżka i zaczęłam kartkować strony. Bezskutecznie starałam się tam znaleźć coś co mi choć trochę pomoże.
Westchnęłam zrezygnowana i przeleżałam leniwie resztę czasu aż wybiła upragniona przeze mnie szesnasta.
Spakowałam telefon, chusteczki, błyszczyk i inne pierdółki do małej czarnej torebeczki i zleciawszy na dół oznajmiłam babci że wychodzę.
Liam jak zwykle wykazał się niezwykłą punktualnością. Stał pod bramą z dłońmi schowanymi w kieszeni swoich dżinsów. Dzisiaj miał na sobie czarną bluzę z kapturem.
- Hej - powiedział, a kącik jego ust uniósł się lekko w uśmiechu. - Jak Ci minął dzień?
- Dobrze - odpowiedziałam. ''Teraz gdy jestem z tobą jest o wiele lepiej'' - dodałam w myślach. - Jaki plan na dzisiaj?
Uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnął do mnie dłoń.
- Pani pozwoli że to będzie miła niespodzianka - odparł szeptem a gdy złapałam jego dłoń, ruszył przed siebie. - Ale najpierw idziemy odwiedzić Faye i Zayna.
Piętnaście minut później spotkaliśmy się w czwórkę w bibliotece pani Tiny której niestety dzisiaj nie było, ponieważ - jak wyjaśnił mi Zayn - pojechała na tydzień do Grecji.
Usiedliśmy na podłodze, w opustoszałym regale.
Gawędziłam z Faye i stwierdziłam że już od pierwszego spotkania łączy mnie z tą dziewczyną silna, niezwykła i niewidzialna więź.
Liam i Zayn z kolei próbowali zebrać informacje o zabójcy Patricka (którego wciąż poszukują) jednak nic im się nie udało znaleźć. Wciąż tkwili w martwym punkcie co bardzo denerwowało Liama.
- Dobra, nic już dzisiaj wam się nie uda znaleźć - szepnęłam z Faye i wstaliśmy.
Właśnie wtedy Zayn zaczął znowu robić manewr brwiami do mojej przyjaciółki a ta jak zwykle go zignorowała. Powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Wracam do domu. - oznajmiła dziewczyna.
- Nie będziemy już dzisiaj pracować? - zapytał zbity z tropu Zayn.
- Nie. - odpowiedziała mu jadowicie. - I nawet nie wiesz jak się cieszę.
Ten uśmiechnął się i podszedł do niej bliżej.
- Kłamiesz. Jak zwykle. - rzekł melodyjnie i nim zdążyła mu coś odpowiedzieć wlepił swoje wargi w jej.
Stałam zamurowana obok Liama i na chwilę otworzyłam szerzej oczy.
Potem gdy chłopak się oderwał dostał od Faye otwartą dłonią prosto w policzek. Aż zarzuciło go do tyłu.
- Niestety, kochaniutki, nie ze mną takie numery - powiedziała usatysfakcjonowana jego zaskoczoną miną i czerwonym śladem na policzku. - Pa, gołąbki! - rzuciła do nas z przyjaznym uśmiechem i wyszła.
- Zayn? - spytałam chwilę później.
- Zostawcie mnie - odparł tamten, przykładając dłoń do policzka. - Wszystko okej. Zawsze musi być ten... pierwszy raz.
Zmarszczyłam czoło.
- Pierwszy raz aż dostaniesz od dziewczyny? - spytał Liam.
Ten kiwnął w odpowiedzi.
Pożegnaliśmy się z nim, zostawiając go samego.
Przez całą drogę zżerała mnie ciekawość gdzie Liam mnie prowadzi - w dodatku dotyk jego dłoni powodował że było mi przyjemnie ciepło. Połowę drogi przegadaliśmy, a resztę milczeliśmy lecz ta cisza jak zwykle nie była krępująca.
Kiedy zaczęliśmy iść dróżką przez las wydałam z siebie zduszony pisk.
- Liam? Gdzie ty mnie zabierasz?
Ponownie na jego usta wpłynął tajemniczy uśmiech.
- Cierpliwości.
I ruszył, nie puszczając mojej dłoni. Ratował mnie w ostatniej chwili przed upadkiem bo gałęzie i krzaki oplątywały moje nogi.
A myśli że on naprawdę jest za idealny kołatało w mojej głowie i za nic nie mogłam się ich pozbyć.
Gdy wyszliśmy na polankę z jeziorkiem zamurowało mnie.
Nie dość że blask słońca oświetlał jeziorko, które błyszczało to jeszcze kilka metrów przed nami było widać kolorowy koc z wiklinowym koszyczkiem i fioletowymi balonami wokoło.
- Liam? - pisnęłam.
Widząc moją zaskoczoną jak i pełną podziwu i zachwytu minę uśmiechnął się zwycięsko.
- Oto moja niespodzianka - rzucił. - Podoba Ci się?
Spojrzałam na niego jak na Księcia z bajki (niewykluczone że nim był) i na chwilę zaparło mi dech w piersiach a chwilę potem niemal się rozkleiłam.
- Jeju, Liam, to naprawdę piękne... Ja nie wiem jak Ci dziękować...
Machnął lekceważąco ręką.
- Daj spokój i chodźmy jeść.
Usadowiliśmy się na kocu, a Liam zaczął wyciągać z koszyka miseczkę z truskawkami które mi teraz podał, talerz z naleśnikami z nutellą i bitą śmietaną, czekoladowe ciastko oblane karmelową polewą i pomarańczowy sok.
- Zwariowałeś?! - powstrzymałam się od krzyknięcia.
Uśmiechnął się szeroko.
- Na Twoim punkcie.
Serce zagalopowało w piersi, a usta szeroko otworzyły się w zachwycie.
Czy on powiedział że... zwariował na moim punkcie? Czy on chcę mnie doprowadzić do zawału serca?
Postanowiłam że od teraz nieodwołalnie będę go nazywać moim Księciem z bajki. Mojej własnej bajki.
- Najpierw naleśniki. Są już trochę zimne - zmarkotniał i podał mi talerz z naleśnikami.
- Nic nie szkodzi - odparłam beztrosko i zaczęłam jeść. Naleśniki były pyszne! Jak zresztą reszta tych specjałów! Ciastko było chyba najpyszniejsze ale Liam nakroił mi taki duży kawałek że musiałam mu połowę oddać. Gdy pochowaliśmy czyste talerze dopiliśmy wszystko sokiem i rozłożyliśmy się na kocu.
Był tak blisko mnie...
I tak cudownie pachniał.
Odwróciłam wzrok, bo przewrócił się na bok i podparł głowę ręką. Przypatrywał mi się błyszczącymi oczami, a ja za wszelką cenę udawałam że tego nie widzę, nie czuję, nic.
Aż do momentu jak jego dłoń przejechała po moim policzku, a potem zjechała na brzuch.
Wstrzymałam niepewnie oddech i odwróciłam głowę by spojrzeć w jego oczy. Oblało mnie tak cudowne ciepło, a dreszcze rozkoszy zaczęły łaskotać moje ciało.
Przysunął się bliżej, a w jego oczach widziałam coraz to jaśniejsze błyski.
Splątałam swoje palce z jego.
Nic nie musieliśmy mówić. W tej chwili swoje uczucia wyrażaliśmy za pomocą mowy ciała.
Jego nos musnął mój, a ja przymknęłam powieki.
Nasze słodkie oddechy zaczęły się mieszać.
I w końcu jego usta musnęły moje. Z początku nieśmiało obydwoje tkwiliśmy w nieruchomych pozycjach aż mój Książę z bajki przygarnął mnie w swoje silne i ciepłe objęcia i zaczął namiętniej całować. Oddałam się jemu pocałunkowi, czując zawroty głowy i słodycz. Wsunęłam dłoń w jego włosy a drugą objęłam szyję.
Całowaliśmy się co najmniej kilka minut - coraz to namiętniej, śmielej i czulej. Były to najwspanialsze minuty mojego życia.
- Victorie - szepnął, oparłszy swoje czoło o moje.
W jego objęciach czułam się bezpiecznie i cudownie. Usta paliły mnie od naszego pocałunku. Wtuliłam się w niego, wdychając jego zapach.
- Kocham Cię - szepnął mi cicho do ucha. - Jesteś moim życiem, światem. Jesteś dla mnie wszystkim Victorie.
Zapomniałam jak się oddycha. Pojedyncza słona łza spłynęła po moim policzku a ja niepewnie uniosłam wzrok by spojrzeć w jego oczy.
Otarł kciukiem moją łzę i ujął moją twarz w swoich ciepłych dłoniach.
- Naprawdę Cię kocham.
- Ja... - wybełkotałam. Moje serce dudniło w piersi, zalane szczęściem po brzegi. - Ja... też... Cię... kocham.
Uśmiechnął się tak wspaniale że ponownie zapomniałam jak się oddycha.
Mój Książę z bajki.
Wtuliłam się w niego mocniej i pozwoliłam łzom szczęścia płynąć swobodnie po moich policzkach, wsiąkając w jego bluzę.
***
Gdy wróciłam do pokoju otworzyłam komodę i wyciągnąwszy świeżą bieliznę, brzoskwiniowy sweterek i ulubione dżinsy pospiesznie się przebrałam i zeszłam na dół do kuchni.
Moja ukochana babcia siedziała przy stole ale nie była sama... Towarzyszył jej młodzieniec o niezwykle egzotycznej urodzie. Miał czarne i lśniące włosy oraz brązowe oczy.
Stanęłam w progu jak wryta i otworzyłam szerzej oczy.
- Ach, nareszcie! - powiedziała babcia, w końcu mnie zauważając.
Chłopak zerknął na mnie i posłał mi śnieżnobiały uśmiech którego nie odwzajemniłam z powodu wielkiego szoku.
- Vicky to Ajay. Ajay to Vicky.
- Cześć - wybełkotał i nieśmiało pomachał mi ręką.
Chrząknęłam i odwzajemniłam jego gest.
- To hindus który odwiedza mnie w każde wakacje - zaczęła wyjaśniać babcia.
Ruszyłam do blatu czując na sobie ich badawcze spojrzenie. Nastawiłam wodę na herbatę i wyciągnąwszy swój ulubiony kubek wsadziłam tam piramidkę owocowej herbaty i wsypałam trzy łyżeczki cukru.
Odwróciłam się i zaczęłam przypatrywać babci i niejakiemu Ajay'owi. Gawędzili sobie miło, pijąc kawę i zajadając herbatniki.
Doprawdy cieszyłam się że taki młodzieniec jak Ajay (który wyglądał na naprawdę miłego) odwiedzał babcię i dotrzymywał jej towarzystwa. W końcu była tu sama, a doskonale wiedziałam jak czasem potrzebuje się komuś wygadać ze swoich problemów czy zwykłych przemyśleń.
Czajnik wydał z siebie zduszony pisk, a ja zalałam herbatę i zajęłam miejsce na taborecie obok babci.
- Więc przyjeżdżasz tutaj aż z Indii? - zapytałam zaciekawiona, patrząc uważnie na chłopaka.
- Zgadza się - odpowiedział miło.
- Zawsze chciałam zwiedzić Indie. Naprawdę kocham ten kraj, kolory i tą kulturę.
Chłopak rozpogodził się jeszcze bardziej i zaczął mi opowiadać o przeróżnych świętach i tradycjach. Tak świetnie opowiadał a ja tak pochłaniałam każde jego słowo że wręcz straciłam poczucie czasu. Ajay był naprawdę fajnym chłopakiem. Dopiero co go poznałam i już polubiłam!
Po czternastej kiedy oznajmił smutno że musi wracać pomóc cioci przy obiedzie wraz z babcią pożegnałyśmy się z nim, prosząc by jeszcze wpadł.
- Super chłopak - powiedziała babcia, wraz ze mną chowając naczynia do zlewu. - Może bym was spiknęła?
Spojrzałam na nią niedowierzającym wzrokiem i natychmiast pomyślałam o Liamie. Babcia nie miała zielonego pojęcia że ktoś tak cudowny wszedł na moją drogę życiową. Zastanowiłam się czy jej powiedzieć? W końcu myśl że to zwykły kolega powodowała że coś w mojej podświadomości drwiąco mówiło: To nie zwykły kolega. Kolega tak nie działa na koleżanki. Poza tym wczoraj o mało się nie pocałowaliście.
Zalała mnie fala gorąca na samą myśl o pocałunku z TYM chłopakiem. Zwilżyłam suche wargi i starałam się wyglądać jakbym słuchała trajkotania babci.
''Powiem jej''.
- Babciu, muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam, przerywając jej paplaninę o niezdrowym żywieniu.
Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
- Bo widzisz poznałam kogoś.
Na moje policzki wpłynęły rumieńce.
- Kogo? - zaciekawiła się natychmiast babcia. - Chłopaka?
Niedostrzegalnie pokiwałam głową.
- O rany! - krzyknęła babcia. - Kurka wodna! Opowiadaj!
Moje policzki tak mocno paliły że zaczęłam je chłodzić dłońmi.
- Nazywa się Liam - zaczęłam i z pewnością stwierdziłam że pominę jak się poznaliśmy.
- Iiii? - babcia zagryzła wargę.
- I dzisiaj się z nim spotykam. - odparłam, zerknąwszy na zegarek. - Za dokładną godzinę i trzydzieści dwie minuty.
Babcia uśmiechnęła się w odpowiedzi i wyglądała doprawdy na szczęśliwą.
- Ach! - klepnęła się w czoło gdy stałam w progu kuchni. - I pamiętaj by być grzeczną i wrócić o dwudziestej drugiej najpóźniej! O ile ten dżentelmen cię odprowadzi pod same drzwi.
Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie do pokoju. Ponieważ zostało mi wciąż dużo czasu a ja praktycznie byłam gotowa upewniłam się że zamknęłam drzwi, wyciągnęłam książkę spod łóżka i zaczęłam kartkować strony. Bezskutecznie starałam się tam znaleźć coś co mi choć trochę pomoże.
Westchnęłam zrezygnowana i przeleżałam leniwie resztę czasu aż wybiła upragniona przeze mnie szesnasta.
Spakowałam telefon, chusteczki, błyszczyk i inne pierdółki do małej czarnej torebeczki i zleciawszy na dół oznajmiłam babci że wychodzę.
Liam jak zwykle wykazał się niezwykłą punktualnością. Stał pod bramą z dłońmi schowanymi w kieszeni swoich dżinsów. Dzisiaj miał na sobie czarną bluzę z kapturem.
- Hej - powiedział, a kącik jego ust uniósł się lekko w uśmiechu. - Jak Ci minął dzień?
- Dobrze - odpowiedziałam. ''Teraz gdy jestem z tobą jest o wiele lepiej'' - dodałam w myślach. - Jaki plan na dzisiaj?
Uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnął do mnie dłoń.
- Pani pozwoli że to będzie miła niespodzianka - odparł szeptem a gdy złapałam jego dłoń, ruszył przed siebie. - Ale najpierw idziemy odwiedzić Faye i Zayna.
Piętnaście minut później spotkaliśmy się w czwórkę w bibliotece pani Tiny której niestety dzisiaj nie było, ponieważ - jak wyjaśnił mi Zayn - pojechała na tydzień do Grecji.
Usiedliśmy na podłodze, w opustoszałym regale.
Gawędziłam z Faye i stwierdziłam że już od pierwszego spotkania łączy mnie z tą dziewczyną silna, niezwykła i niewidzialna więź.
Liam i Zayn z kolei próbowali zebrać informacje o zabójcy Patricka (którego wciąż poszukują) jednak nic im się nie udało znaleźć. Wciąż tkwili w martwym punkcie co bardzo denerwowało Liama.
- Dobra, nic już dzisiaj wam się nie uda znaleźć - szepnęłam z Faye i wstaliśmy.
Właśnie wtedy Zayn zaczął znowu robić manewr brwiami do mojej przyjaciółki a ta jak zwykle go zignorowała. Powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Wracam do domu. - oznajmiła dziewczyna.
- Nie będziemy już dzisiaj pracować? - zapytał zbity z tropu Zayn.
- Nie. - odpowiedziała mu jadowicie. - I nawet nie wiesz jak się cieszę.
Ten uśmiechnął się i podszedł do niej bliżej.
- Kłamiesz. Jak zwykle. - rzekł melodyjnie i nim zdążyła mu coś odpowiedzieć wlepił swoje wargi w jej.
Stałam zamurowana obok Liama i na chwilę otworzyłam szerzej oczy.
Potem gdy chłopak się oderwał dostał od Faye otwartą dłonią prosto w policzek. Aż zarzuciło go do tyłu.
- Niestety, kochaniutki, nie ze mną takie numery - powiedziała usatysfakcjonowana jego zaskoczoną miną i czerwonym śladem na policzku. - Pa, gołąbki! - rzuciła do nas z przyjaznym uśmiechem i wyszła.
- Zayn? - spytałam chwilę później.
- Zostawcie mnie - odparł tamten, przykładając dłoń do policzka. - Wszystko okej. Zawsze musi być ten... pierwszy raz.
Zmarszczyłam czoło.
- Pierwszy raz aż dostaniesz od dziewczyny? - spytał Liam.
Ten kiwnął w odpowiedzi.
Pożegnaliśmy się z nim, zostawiając go samego.
Przez całą drogę zżerała mnie ciekawość gdzie Liam mnie prowadzi - w dodatku dotyk jego dłoni powodował że było mi przyjemnie ciepło. Połowę drogi przegadaliśmy, a resztę milczeliśmy lecz ta cisza jak zwykle nie była krępująca.
Kiedy zaczęliśmy iść dróżką przez las wydałam z siebie zduszony pisk.
- Liam? Gdzie ty mnie zabierasz?
Ponownie na jego usta wpłynął tajemniczy uśmiech.
- Cierpliwości.
I ruszył, nie puszczając mojej dłoni. Ratował mnie w ostatniej chwili przed upadkiem bo gałęzie i krzaki oplątywały moje nogi.
A myśli że on naprawdę jest za idealny kołatało w mojej głowie i za nic nie mogłam się ich pozbyć.
Gdy wyszliśmy na polankę z jeziorkiem zamurowało mnie.
Nie dość że blask słońca oświetlał jeziorko, które błyszczało to jeszcze kilka metrów przed nami było widać kolorowy koc z wiklinowym koszyczkiem i fioletowymi balonami wokoło.
- Liam? - pisnęłam.
Widząc moją zaskoczoną jak i pełną podziwu i zachwytu minę uśmiechnął się zwycięsko.
- Oto moja niespodzianka - rzucił. - Podoba Ci się?
Spojrzałam na niego jak na Księcia z bajki (niewykluczone że nim był) i na chwilę zaparło mi dech w piersiach a chwilę potem niemal się rozkleiłam.
- Jeju, Liam, to naprawdę piękne... Ja nie wiem jak Ci dziękować...
Machnął lekceważąco ręką.
- Daj spokój i chodźmy jeść.
Usadowiliśmy się na kocu, a Liam zaczął wyciągać z koszyka miseczkę z truskawkami które mi teraz podał, talerz z naleśnikami z nutellą i bitą śmietaną, czekoladowe ciastko oblane karmelową polewą i pomarańczowy sok.
- Zwariowałeś?! - powstrzymałam się od krzyknięcia.
Uśmiechnął się szeroko.
- Na Twoim punkcie.
Serce zagalopowało w piersi, a usta szeroko otworzyły się w zachwycie.
Czy on powiedział że... zwariował na moim punkcie? Czy on chcę mnie doprowadzić do zawału serca?
Postanowiłam że od teraz nieodwołalnie będę go nazywać moim Księciem z bajki. Mojej własnej bajki.
- Najpierw naleśniki. Są już trochę zimne - zmarkotniał i podał mi talerz z naleśnikami.
- Nic nie szkodzi - odparłam beztrosko i zaczęłam jeść. Naleśniki były pyszne! Jak zresztą reszta tych specjałów! Ciastko było chyba najpyszniejsze ale Liam nakroił mi taki duży kawałek że musiałam mu połowę oddać. Gdy pochowaliśmy czyste talerze dopiliśmy wszystko sokiem i rozłożyliśmy się na kocu.
Był tak blisko mnie...
I tak cudownie pachniał.
Odwróciłam wzrok, bo przewrócił się na bok i podparł głowę ręką. Przypatrywał mi się błyszczącymi oczami, a ja za wszelką cenę udawałam że tego nie widzę, nie czuję, nic.
Aż do momentu jak jego dłoń przejechała po moim policzku, a potem zjechała na brzuch.
Wstrzymałam niepewnie oddech i odwróciłam głowę by spojrzeć w jego oczy. Oblało mnie tak cudowne ciepło, a dreszcze rozkoszy zaczęły łaskotać moje ciało.
Przysunął się bliżej, a w jego oczach widziałam coraz to jaśniejsze błyski.
Splątałam swoje palce z jego.
Nic nie musieliśmy mówić. W tej chwili swoje uczucia wyrażaliśmy za pomocą mowy ciała.
Jego nos musnął mój, a ja przymknęłam powieki.
Nasze słodkie oddechy zaczęły się mieszać.
I w końcu jego usta musnęły moje. Z początku nieśmiało obydwoje tkwiliśmy w nieruchomych pozycjach aż mój Książę z bajki przygarnął mnie w swoje silne i ciepłe objęcia i zaczął namiętniej całować. Oddałam się jemu pocałunkowi, czując zawroty głowy i słodycz. Wsunęłam dłoń w jego włosy a drugą objęłam szyję.
Całowaliśmy się co najmniej kilka minut - coraz to namiętniej, śmielej i czulej. Były to najwspanialsze minuty mojego życia.
- Victorie - szepnął, oparłszy swoje czoło o moje.
W jego objęciach czułam się bezpiecznie i cudownie. Usta paliły mnie od naszego pocałunku. Wtuliłam się w niego, wdychając jego zapach.
- Kocham Cię - szepnął mi cicho do ucha. - Jesteś moim życiem, światem. Jesteś dla mnie wszystkim Victorie.
Zapomniałam jak się oddycha. Pojedyncza słona łza spłynęła po moim policzku a ja niepewnie uniosłam wzrok by spojrzeć w jego oczy.
Otarł kciukiem moją łzę i ujął moją twarz w swoich ciepłych dłoniach.
- Naprawdę Cię kocham.
- Ja... - wybełkotałam. Moje serce dudniło w piersi, zalane szczęściem po brzegi. - Ja... też... Cię... kocham.
Uśmiechnął się tak wspaniale że ponownie zapomniałam jak się oddycha.
Mój Książę z bajki.
Wtuliłam się w niego mocniej i pozwoliłam łzom szczęścia płynąć swobodnie po moich policzkach, wsiąkając w jego bluzę.
***
W tym samym czasie i tym samym lesie.
Antonio oparł się o pobliskie drzewo i rzucił ostrzegawcze spojrzenie swojemu partnerowi.
- I co? - spytał wyraźnie znudzony i poirytowany.
- Są w pobliżu - odparł tamten, odgarniając z czoła niesforne kosmyki.
Mężczyzna westchnął teatralnie i zaczął oglądać swoje paznokcie.
- Więc jesteś teraz...?- rzucił mu badawcze spojrzenie.
- Ajay.
- Ajay'em.
Zapanowała dziwna cisza. Mężczyzna ponownie westchnął - tym razem głośniej - i wyprostował się.
Niejaki Ajay patrzył na niego uważnie jakby się bał że tamten rzuci się zaraz na niego i rozszarpie go.
- Masz czas do dwudziestej. A nawet dwudziestej pierwszej. Masz ją do mnie przyprowadzić. - rzucił Antonio niedbałym tonem. - I dopilnuj by mój syn o niczym się nie dowiedział bo stracił przez tą dziewuchę jasność myślenia.
***
Leżeliśmy tak, milcząc, przytuleni do siebie aż zaczęło się ściemniać.
Zaczęliśmy zbierać rzeczy i ruszyliśmy do domu. Liamowi - jak i mi - nie wystarczało zwykłe trzymanie się dłoni. Nawet idąc byliśmy w siebie wtuleni.
Gdy stanęliśmy na ganku, ogarnął mnie smutek.
- Widzimy się jutro? - zapytałam z nadzieją.
Uśmiechnął się w odpowiedzi i pochylił. Nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku.
- Wpadnę jutro o ...
- Dziesiątej?
Zaśmiał się radośnie.
- Przed czternastą. - odpowiedział i ucałował moje czoło. - Wyśpij się porządnie.
Wyplątał się z mojego uścisku, ale złapałam go za rękę, a on odwrócił się.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham - odpowiedział i ruszył przed siebie.
Wpełzałam do domu cała w skowronkach. Poszłam do salonu skąd dobiegały śmiechy. Na naszej kanapie siedział Ajay.
- Hej - rzuciłam i uśmiechnęłam się.
Siedzieliśmy chwilę w salonie a ja znowu wsłuchiwałam się w opowieści Ajay'a o Indiach. W końcu babcia zaproponowała żeby pokazał mi zdjęcia swojej miejscowości w internecie więc poszliśmy do mojego pokoju.
Przymknęłam drzwi i odwróciłam się do Ajay'a.
Jego jednak już tam nie było.
Zamiast niego stał tam mój ''brat'' z przypaloną częścią twarzy i szerokim uśmiechu.
- Poszło łatwiej niż myślałem - szepnął.
- Co ty tu robisz? - wysyczałam. - Jak to zrobiłeś?! Ta sztuczka z Ajay'em?
Machnął lekceważąco ręką.
- Jestem utalentowany.
- I nienormalny.
Spojrzał na mnie zimno a potem rzucił. Wierzgałam nogami ale on owinął mi czymś twarz. Nic nie widziałam i ledwo mogłam oddychać. Próbowałam go kopnąć ale mocno mnie ściskał.
Zanim straciłam przytomność pomyślałam o Liamie. O tym jak bardzo go kocham i o tym jaki jest idealny.
Antonio oparł się o pobliskie drzewo i rzucił ostrzegawcze spojrzenie swojemu partnerowi.
- I co? - spytał wyraźnie znudzony i poirytowany.
- Są w pobliżu - odparł tamten, odgarniając z czoła niesforne kosmyki.
Mężczyzna westchnął teatralnie i zaczął oglądać swoje paznokcie.
- Więc jesteś teraz...?- rzucił mu badawcze spojrzenie.
- Ajay.
- Ajay'em.
Zapanowała dziwna cisza. Mężczyzna ponownie westchnął - tym razem głośniej - i wyprostował się.
Niejaki Ajay patrzył na niego uważnie jakby się bał że tamten rzuci się zaraz na niego i rozszarpie go.
- Masz czas do dwudziestej. A nawet dwudziestej pierwszej. Masz ją do mnie przyprowadzić. - rzucił Antonio niedbałym tonem. - I dopilnuj by mój syn o niczym się nie dowiedział bo stracił przez tą dziewuchę jasność myślenia.
***
Leżeliśmy tak, milcząc, przytuleni do siebie aż zaczęło się ściemniać.
Zaczęliśmy zbierać rzeczy i ruszyliśmy do domu. Liamowi - jak i mi - nie wystarczało zwykłe trzymanie się dłoni. Nawet idąc byliśmy w siebie wtuleni.
Gdy stanęliśmy na ganku, ogarnął mnie smutek.
- Widzimy się jutro? - zapytałam z nadzieją.
Uśmiechnął się w odpowiedzi i pochylił. Nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku.
- Wpadnę jutro o ...
- Dziesiątej?
Zaśmiał się radośnie.
- Przed czternastą. - odpowiedział i ucałował moje czoło. - Wyśpij się porządnie.
Wyplątał się z mojego uścisku, ale złapałam go za rękę, a on odwrócił się.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham - odpowiedział i ruszył przed siebie.
Wpełzałam do domu cała w skowronkach. Poszłam do salonu skąd dobiegały śmiechy. Na naszej kanapie siedział Ajay.
- Hej - rzuciłam i uśmiechnęłam się.
Siedzieliśmy chwilę w salonie a ja znowu wsłuchiwałam się w opowieści Ajay'a o Indiach. W końcu babcia zaproponowała żeby pokazał mi zdjęcia swojej miejscowości w internecie więc poszliśmy do mojego pokoju.
Przymknęłam drzwi i odwróciłam się do Ajay'a.
Jego jednak już tam nie było.
Zamiast niego stał tam mój ''brat'' z przypaloną częścią twarzy i szerokim uśmiechu.
- Poszło łatwiej niż myślałem - szepnął.
- Co ty tu robisz? - wysyczałam. - Jak to zrobiłeś?! Ta sztuczka z Ajay'em?
Machnął lekceważąco ręką.
- Jestem utalentowany.
- I nienormalny.
Spojrzał na mnie zimno a potem rzucił. Wierzgałam nogami ale on owinął mi czymś twarz. Nic nie widziałam i ledwo mogłam oddychać. Próbowałam go kopnąć ale mocno mnie ściskał.
Zanim straciłam przytomność pomyślałam o Liamie. O tym jak bardzo go kocham i o tym jaki jest idealny.
-----------------------------------------------------------------------------------
Liczę że rozdział się spodoba! Czekam na wasze opinie!
Pragnę wam podziękować za przemiłe słowa w komentarzach. Czytanie ich sprawia mi wielką frajdę i naprawdę mnie uszczęśliwia. Bardzo cieszy mnie fakt że piszę te bazgroły a wam się to podoba :)
Kolejną rzeczą którą pragnęłam zauważyć to już 1000 wejść! To doprawdy wielka liczba! :)
Dziękujęęęęęęęęęęęęę! :*
Nawet nie wiesz z jaką radością czytałam ten rozdział!
OdpowiedzUsuńPierwszy pocałunek :)
Niesamowite!
Uwielbiam tego bloga.... Zastanawia mnie co się stanie dalej :)
Pozdrawiam, Magda
http://smile-its-easy.blogspot.com/
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :*
UsuńTy uwielbiasz mojego bloga a ja Ciebie! :)
W końcu Liam i Victorie są razem.
OdpowiedzUsuńSłodziutki rozdział.
Tylko końcówka trochę,
jakby to powiedzieć...
Straszna? No może trochę.
Ale i tak jest świetnie :D
Czekam na nn i oczywiście zapraszam do mnie ^^
Pozdrawiam, Nialler <3
No są, są! ^^
UsuńO to mi chodziło! Uwielbiam straszne końcówki :D
No i dziękuję! :*
Genialny. Wreszcie się pocałowali . wrr . i są razem .
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, że oh & ah . ! ; D
czekam na kolejne.
pozdrawiam . xx
ps. Animacja też się podoba . :D
Wreszcie! :D
UsuńDziękuję! :*
P.S Animacja ma wyrazić moją radość z powodu waszych komentarzy i wejść! Taki tam taniec radości według Liama. :D
czyli Liam to syn Antonia? Dobrze zrozumiałam?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny. uwielbiam to jak wszystko tak ładnie opisujesz... ; )
czekam z niecierpliwością na następny.
http://buubsonlove.blogspot.com/
Zgadza się. :)
UsuńBardzo dziękuję :*
Bazgroły ???? Chyba bardzo dobre i wciągające rozdziały :) Dodaję do obserwowanych :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie, dopiero zaczynam więc liczę na szczere opinie :)
http://lifeisonebigmagic.blogspot.com/
rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńi nareszcie są razem ;D
kocham Twojego bloga <3
Cudo :D a ta animacja genialna <3
OdpowiedzUsuńOoo w pineskę ;x
OdpowiedzUsuńZaj3biście opisujesz uczucia. Jak Ty to dziewczyno robisz ??
Fu*k. Antonio mnie wnerwił. Co za typ ;//
Kurczęę. Normalnie kocham to. I Liam'a <3 ;3
Awww! jacy oni są słodcy :) Genialnie opisałaś ten pierwszy pocałunek, wszystkie uczucia mmm... :D rozdział czytałam 2 razy! Uwielbiam cię za całokształt <3
OdpowiedzUsuńDo następnego :)
http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
Świetny rozdzial ; )
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy! pierwszy pocałunek,aww!♥
OdpowiedzUsuńo kurde! to jest po prostu genialne,wiesz? ;3
zajebiście,nawet bardziej niż zajebiście opisujesz uczucia.
Jestem pod ogromnym wrażeniem!
Zapraszam do siebie :
Nowy blog: http://i-shouldhavekissedyou.blogspot.com/
orajusiu jaki cudowny blog *.* zakochałam się <33 od razu wpadł mi do gustu ;D dodaję do obserwowanych ^^ czekam na nexta ;p
OdpowiedzUsuńjeśli masz ochotę zapraszam też do mnie
http://lifelovehope0.blogspot.com/
O jeju, o jeju, o jeju. Kurde mać!!! To było boskie ;)
OdpowiedzUsuńTe rozdziały po prostu są zajebiste ;* Można czytać i czytać i czytać! Te wszystkie siedem rozdziałów czytałam chyba po pięć razy i mi się nie nudzą! To jest jak dobra książka tyle, ze na blogu!
Pokłony moja droga, pokłony ^^
Mam nadzieje,że już wkrótce pojawi się nowy ;]
Czekam z niecierpliwością <3
Super, naprawde genialne! Zapraszam do mnie: http://onedirection-littlelovestory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhejka, chciałaś żebym cię poinformowała o 1 rozdziale więc zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://lifelovehope0.blogspot.com/
No nareszcie są razem!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam poprzednich, ale strasznie rzadko wchodzę na komputer. Wiem tez, że jestem mega spóżniona z kolejnym rozdziałem, ale obiecuję, że pojawi się w czwartek!
http://bullshitbby.blogspot.com/
hej ;d
OdpowiedzUsuńchciałam poinformować Cię o nowym rozdziale http://wyobraznia1d.blogspot.com/ ; ))
awwww Liam i Victorie <3
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdział ^^
czekam na nexta ;D
zapraszam na 2rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://lifelovehope0.blogspot.com/
+dodaj szybciutko kolejny :D
Szybko dodawaj następny http://laincja-onedirection.blogspot.se/
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Zayn mnie pocałował! :P
OdpowiedzUsuńŚwietny . ♥
OdpowiedzUsuńHahaha. Babcia jest najlepsza : "A może bym Was spiknęła" .
< 3