Archiwum!

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 6.

 W tym samym czasie, opustoszały dom w lesie, Francja.
Stary mężczyzna siedział przy kominku, popijając zimną whisky. Wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w tańczące iskierki ognia.
Miał siwą czuprynę i był wyjątkowo umięśniony. Jednak najbardziej kompromitujące w jego wyglądzie było to że połowa jego twarzy była przypalona, a oczy były żółte i mocno świecące.
- Wreszcie - wychrypiał, dysząc i wstając. Upił ostatni łyk whisky i odstawił szklankę na szklany stolik.
Mężczyzna wyskoczył przez okno zwinnie na trawę i strzepnął brud z dłoni.
Przed nim stała czarna puma z równie żółtymi oczami jak on. Zawarczała, ukazując rząd ostrych i białych zębów.
- Nie wygłupiaj się - mruknął mężczyzna, kręcąc głową. Strach jednak zacisnął się wokół niego ale nie chciał tego za wszelką cenę ujawnić. Nie mógł. - Musimy porozmawiać a pod tą postacią tego nie uczynisz.
Puma ponownie zawarczała - tym razem głośniej. Jej pazury wydrapały dziurę w wypielęgnowanym ogrodzie mężczyzny.
- Co znowu? - żachnął się, patrząc na pumę. - Coś się stało?
I nie minęła sekunda gdy zwierzę rzuciło się na niego, dociskając go do ziemi. Jej pazur ostrożnie zadrapał jego klatkę. Popłynęła krew, brudząc jego nową koszulę.
Próbował zepchnąć pumę ale było to wyjątkowo trudne. W końcu przestał i po prostu czekał aż sama zejdzie co uczyniła chwilę później.
- Ałć - mruknął mężczyzna, przyciskając dłoń do rany. - Pogadajmy, walką tego nie załatwisz.
- Wiem - odpowiedział mu chłopak, który teraz stał na miejscu gdzie wcześniej puma. Uśmiechał się podle. - Ale lubię cię trochę postraszyć, Antonio.
- Mów mi ojcze - rzucił oschle tamten i ruszył w stronę domu.
                                                                                        ***
Gdy byłam mała zawsze brakowało mi rodzeństwa. Owszem miałam Dianę ale to nie było to samo. Nigdy nie mogła u mnie nocować i nie potrafiłam jej zbić czy coś zabrać - a przecież tak postępują rodzeństwa.
Raz nawet - mając sześć lat - poprosiłam mamę o siostrzyczkę ale ta stanowczo zaprzeczyła. Męczyłam ją ''Dlaczego? Dlaczego mamusiu?'' ale nigdy nie otrzymałam odpowiedzi.
I w końcu pogodziłam się z myślą że nigdy nie będę mieć brata czy siostry.
- Wyglądasz na zdziwioną - stwierdził chłopak, przechylając głowę. Teraz połowę jego spalonej twarzy oświetlił księżyc.
Wzdrygnęłam się. To wyglądało doprawdy strasznie.
- Nie znam Cię - mruknęłam, starając się powstrzymać drżący głos. - I nie mam brata.
Chłopak zaśmiał się zimno i podszedł do mnie wyjątkowo blisko.
Starałam się nie odsunąć kilka kroków, nie krzyknąć. Serce waliło mi jak młotem.
- Doprawdy? - spytał, wciąż się śmiejąc. - Wmawiaj sobie. Zabroniono mi zrobić tobie krzywdy choć tak fajnie mi się z tobą bawi - szepnął i złapał kosmyk moich włosów.
Wstrzymałam oddech.
- Przyszedłem tu by dać ci coś bardzo ważnego - rzucił i puścił moje włosy. Wyciągnął z kieszeni swojego czarnego płaszcza książkę. - Koniecznie musisz to przeczytać. W środku znajdziesz wskazówki.
- Co to jest? - szepnęłam, zmarszczywszy czoło. - Po co mi to?
Cmoknął.
- Po prostu to weź i już mnie nie wkurzaj, siostrzyczko.
Poczułam że zalewa mnie fala zimna.
- Nie jestem twoją siostrą. - odparłam, starając się przybrać swobodny ton. - Nie mów tak do mnie.
Przekręcił głowę.
- Irytujesz mnie coraz bardziej - wycedził przez zęby. - Ale zabroniono mi cię skrzywdzić - powiedział to niemal jakby miał zaraz splunąć na podłogę. - I chcąc czy nie chcąc muszę dotrzymać słowa.
Zacisnęłam pięści.
- Ta książka pozwoli ci niektóre rzeczy zrozumieć - powiedział i pochylił się. Jego zimny oddech buchnął mi w twarz, przyprawiając o gęsią skórkę.
Obydwoje usłyszeliśmy jak jakieś auto wjeżdża do ogródka.
Babcia.
Spanikowana spojrzałam na chłopaka przede mną który raptownie się wyprostował. Wepchnął mi siłą książkę do dłoni i musnął palcami mój policzek. Następnie (podobnie jak Patrick) rozpłynął się w powietrzu.
Stałam zamurowana z ciężką książką, słysząc jak babcia wchodzi do domu. Zapaliła światło.
Wepchnęłam książkę pod pachę i wszystkimi siłami starałam się przybrać normalną minę.
- Vicky?
Babcia wyglądała na zaskoczoną. Chwilę stała i przyglądała mi się z uwagą a potem podeszła i położyła siatki z zakupami na stole.
- Męczący dzień - podsumowała i zwróciła się do mnie: - A twój jak minął?
- Wspaniały - skłamałam.
Postanowiłam pójść na górę. Zamknęłam się w swoim pokoju i usiadłam na łóżku.
Książka wyglądała na dość starą. Ciemna oprawa nadawała jej tajemniczości.
Otworzyłam pierwszą stronę na której pochyłym pismem ktoś napisał:
Droga Victorie,znajdziesz w tej książkę wskazówki które pomogą ci wybrać dobrą drogę. Wskazówki dzięki którym odróżnisz dobre drogi od tych złych. Nie omijaj niczego napisanym czerwonym pisakiem - są to informacje ode mnie, które z pewnością ci ułatwią rozumowanie tekstu. I pamiętaj: jesteś wyjątkowa i posiadasz dar. Wkrótce się spotkamy, A.P.               
Co to miało znaczyć? Czy ktoś kogo znałam miał inicjały A.P?! I o co chodzi z tymi wskazówkami? Czy w tej książce jest coś o świecie Liama, Faye i Zayna?
Ciekawość mieszała się ze strachem. Adrenalina buzowała we mnie.
Przewróciłam kartkę.
Tekst małym druczkiem w nieznanym mi dotąd język zlewał się w całość. Na dole znalazłam informację czerwonym markerem:
''Północ nadchodzi, skryj się w pomieszczeniu ze światłem. Bestia pragnie krwi - twojej krwi''.
Okej, wszystko się robiło coraz to bardziej zwariowane. A ta książka to już naprawdę była szalona. Zamknęłam ją i odłożyłam na bok.
Potrzebowałam orzeźwiającego prysznicu po tym naprawdę męczącym, pełnym wrażeń dniu.
Wzięłam piżamę składającą się z krótkich spodenek i szerokiej białej koszulki.
Stałam dobre piętnaście minut pod letnią wodą, opierając się o kabinę. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum wody, rozmyślając. Liam powiedział mi że jest pumą. Starałam się wyobrazić go sobie pod postacią pumy - szybkiej, zwinnej, groźnej. Jak to możliwe że takie groźne zwierzę... gdzieś w głębi czaiło się w Liamie? Przecież on był najbardziej troskliwym i opiekuńczym chłopakiem jakiego dotąd spotkałam! No i pomińmy fakt że gdy tylko jest przy mnie... To takie zwariowane. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli że się zakochałam. O nie. To byłoby jeszcze bardziej szalone.
W końcu wtarłam w swoje ciało kokosowy żel pod prysznic i spłukawszy się, wyszłam i owinęłam ręcznikiem.
Stanęłam przed ogromnym lustrem nad umywalką. Dłonią starłam parę i zaczęłam uważnie przyglądać się swojemu odbiciu.
Miałam ogromne sińce pod oczami i była nienaturalnie blada.
- Vicky?
O mało nie wrzasnęłam.
Babcia pukała delikatnie do drzwi.
Spróbowałam jakoś uspokoić galopujące serce i pospiesznie ubrałam piżamę i otworzyłam drzwi.
- Wszystko w porządku? - spytała babcia, patrząc na mnie z troską.
- Yhym - mruknęłam, udając że poprawiam koszulkę.
- Zejdź na kolację.
Babcia ruszyła do swojego pokoju a ja wziąwszy szczotkę, wróciłam do swojego. Rozczesywałam włosy na łóżku, patrząc na książkę.
Nie wiedziałam skąd ją mam ani w czym miałaby mi pomóc.
Postanowiłam że przed snem trochę ją przeglądnę a tymczasem spiąwszy włosy w kok, zeszłam na dół.
Natychmiast powitał mnie zapach świeżych bułeczek i serowej zapiekanki. Starałam się jakoś pozbyć cieknącej śliny ale poszło to na marne. Pomogłam babci w ułożeniu talerzy i sztućce i zrobiłam owocową herbatę dla nas obu.
Zasiadłam przed stołem i nie zważając na maniery zaczęłam pochłaniać swoją porcję zapiekanki. Co prawda wciąż była gorąca i poparzyłam sobie język ale głód czasami robi z człowiekiem dziwne rzeczy. Dopiłam swojej herbaty i chwilę jeszcze pogawędziłam z babcią. Przynajmniej ona miała szansę się komuś wygadać - wyraźnie widziałam że jej tego potrzeba. Starałam się jej dawać celne uwagi i wyglądać najnormalniej w świecie. Jak normalna dziewczyna. A nie niezwykła, widząc dziwne istoty. Widząca duchy - a tak przy okazji spotkawszy Patricka - również ducha.
Porwałam dwie bułeczki i pożegnawszy się z babcią, wsunęłam się w końcu pod kołderkę.
Zajadając się bułeczkami, przeglądałam książkę lecz nic tam nie znalazłam. Wciąż roiło tam się od wpisów o jakiejś bestii i mojej krwi której ona rzekomo pragnie.
Na końcu jednak robiło się coraz ciekawiej.
''Pumy z pozoru wyglądają na normalne jednak tkwi w nich prawdziwe zło. Człowiek który się w nią zmienia skrywa ciemną moc! Bestia nie żywi się jej krwią wręcz jej się brzydzi. UNIKAJ PUM, VICKY! Nie zbliżaj się do nich bo potrafią cię omamić a potem rozerwać na strzępy''.
Skrzywiłam się z niesmakiem i nagle bułka którą miałam w buzi zmieniła się w piasek.
Ktokolwiek tutaj coś powypisywał miał świra.
Ze złością zatrzasnęłam książkę i schowałam ją daleko pod łóżko.
Zasnęłam, rozmyślając o jutrzejszym spotkaniu z Liamem.
                                                                                        ***
Poranek zleciał mi szybko. Pomogłam babci zrobić pranie i w końcu wybiła czternasta. Naszykowałam się już godzinę wcześniej i siedziałam dobre dwadzieścia minut, zagryzając wargę i wpatrując się w zegarek. Poprawiłam włosy przy lustrze i w końcu wyszłam na zewnątrz.
Był tam. Stał przy furtce, odwrócony do mnie plecami. Miał na sobie dżinsy i ciemnoniebieską koszulę w kratę.
Uśmiechnęłam się ponieważ wyglądałam podobnie. A wręcz identycznie. Też postawiłam na dżinsy i koszulę w kratę - fioletową.
- Hej - powiedziałam a on natychmiast się odwrócił.
Gdy tylko ujrzałam jego twarz serce zabiło mi szybciej. Poczułam przyjemny dreszcz przechodzący mi po karku gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały.
- Cześć - odparł z uśmiechem.
- Gdzie mnie porywasz?
- Pomyślałem że pójdziemy do pobliskiego parku - odpowiedział, wyraźnie usatysfakcjonowany i szczęśliwy.
- O, świetny pomysł!
Ruszyliśmy. Liam całą drogę opowiadał mi o swoim świecie. Nic nie wspominał o swojej rodzinie, a ja nie chciałam pytać.
Gdy dotarliśmy do parku i usiedliśmy na ławce, przyszła kolej na mnie. Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć. Nie byłam gotowa by opowiedzieć mu o Patricku... Chyba...
- Śmiało - zachęcił.
Coś mu tam powiedziałam. Przynajmniej się starałam ale szczerze mówiąc jeszcze nigdy się przed nikim tak nie musiałam otwierać więc to było trudne. On jednak wsłuchiwał się w moją paplaninę jakby naprawdę był zainteresowany moim życiem.
- I nigdy wcześniej... nie zauważyłaś czegoś dziwnego? - zapytał mnie z wyraźną ekscytacją w głosie.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie miewałam nawet najmniejszych koszmarów - zapewniłam. - To wszystko... stało się dopiero jak tutaj przyjechałam.
- A czemu właściwie tutaj przyjechałaś? - zainteresował się.
O nie. Tego pytania się nie spodziewałam.
Zagryzłam wargę i spojrzałam w bok.
I nagle... Przełamałam się. Zaczęłam mu wszystko opowiadać. Swobodnie jakbym czytała jakąś książkę. Był naprawdę przejęty. Wręcz aż za bardzo.
- Vicky... Tak mi...
- Przestań - przerwałam mu natychmiast i wstałam. - Wracajmy.
Wstał i złapał moje dłonie, splątując swoje palce z moimi.
- Nie, Vicky. Jest mi cholernie przykro że ktoś taki zadał ci ból.
- Nic mi nie zrobił - odszepnęłam, spuszczając wzrok. - Nie zdążył.
- I tak cierpisz - zauważył i uniósł mój podbródek bym spojrzała mu w oczy. - Obiecuję że już nigdy nic podobnego ci się nie stanie. Obiecuję.
Dreszcz przebiegł mi po plecach. Uśmiechnęłam się delikatnie i kiwnęłam głową.
Prawdę mówiąc odkąd mu to wszystko powiedziałam... czułam się wolna. Jakby to już na mnie nie ciążyło. Jednak w głębi było mi głupio. Czułam się zażenowana choć sama nie wiedziałam dlaczego.
Ruszyliśmy do domu a w połowie drogi Liam złapał mnie za rękę. Ogarnęła mnie fala gorąca ale nie wyszarpałam się. Cisza która się wokół nas ciągnęła wcale nie była krępująca.
Gdy tylko stanęliśmy pod moimi drzwiami zrobiło mi się smutno. Nie chciałam się już z nim rozstawać. Tak świetnie się z nim spędzało czas...
Podszedł do mnie i ujął moją twarz w swoich dłoniach.
Wstrzymałam niepewnie oddech a mój wzrok zatrzymał się na jego wargach, rozciągniętych teraz w szerokim uśmiechu. Jego dłonie delikatnie obejmowały moją twarz jakby trzymał najcenniejszą porcelanę.
Poczułam się przez to taka wyjątkowa że na chwilę zarumieniłam się mocno. Drżącymi rękami objęłam go i przejechałam mu dłonią po włosach. Zaskoczona ich miękkością wczepiłam w nie dłoń i zaczęłam je mierzwić.
On tymczasem złożył gorący pocałunek na moim czole. Ogarnął mnie przyjemny dreszcz rozkoszy. Jego usta zjechały niżej i pocałowawszy moją powiekę i policzek w końcu musnął mój nos. Przez cały ten czas wstrzymywałam oddech, a serce galopowało mi w piersi jak szalone.
Spojrzałam w jego oczy i zauważywszy w nich prawdziwe iskierki radości, uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję za wszystko Liam.
- To ja Ci dziękuję Victorie - szepnął, łaskocząc mnie swoim ciepłym oddechem. - Że zmieniłaś moje okropne życie w jedno z najpiękniejszych.
Na moment zaparło mi dech w piersiach i przez chwilę miałam ochotę wybuchnąć płaczem, nie wierząc we własne szczęście że spotkałam kogoś równie cudownego jak on.
Być może to sen ale był najpiękniejszy z możliwych.
Musnęłam wargami jego policzek i odsunęłam się (co nie zrobiłam z jakąś chęcią).
- Spotkamy się jutro? - spytał z nadzieją w głosie jak i w oczach.
Niezdolna nic powiedzieć kiwnęłam tylko głową.
- Będę jutro po szesnastej. Do zobaczenia.

-----------------------------------------------------
Wow! Strasznie długi rozdział ale mam nadzieję że fajny :) Czekam na wasze wrażenia i przesyłam buziaki! :*

17 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaa! Kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3
    zapraszam na 1 rodział i do obserwowania :3
    http://dear--sister.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Długi i fajny? To mało powiedziane!
    Jest... Świetny!
    Uwielbiam tu przesiadywać i czytać Twoje opowiadanie :)
    Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś okropna, że tak odwlekasz ten pocałunek, ale i tak cię uwielbiam! ;)

    [http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawi mnie kto to ten Antonio...
    no cóż, pewnie dowiem siee w następnym rozdziałach.
    a więc czekam.
    http://buubsonlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne ! ;3
    dodaj szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To opowiadanie jest inne, ale zarazem wciągające. :)
    Takie fantastyczne, ciekawy pomysł wpadł Ci do głowy z tym darem Vicki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze - wpadnę, przeczytam i skomentuję! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnie piszesz . ^^
    super rozdział , czekam na nexta . ; ))
    zapraszam so mnie jest już 12 rozdział . ; * .
    http://onedirectioninmyheart.blogspot.com/2012/07/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń
  10. hej, zapraszamy - http://hard-bland-sensitive.blogspot.com nowy rozdział już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże ty napisz książkę jakąś! To jest po prostu świetne! I do tego takie wciągające, że dziś to ja nie zasnę ;)Dodaj proszę zaraz coś nowego! To jest po prostu świetne! Masz niesamowitą wyobraźnie ;) Pozazdrościć ^^
    Czekam z niecierpliwością na next ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziękuję Ci bardzoooooo! :*
      I co to, to nie! Masz zasnąć! :)
      Nowość już niedługo!
      I jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  12. To jest boskie .
    Podpisuje się pod wcześniejszymi komentarzami . : ]

    OdpowiedzUsuń