Archiwum!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 3.

Nad ranem siedziałam samotnie w kuchni popijając owocową herbatę. Gdy tylko wstałam wzięłam prysznic, a potem zjadłam kanapkę z nutellą. Bez babci dom był pochłonięty ciszą.
Umyłam naczynia i wytarłszy blat z okruszków, poszłam na górę do swojego pokoju. Udało mi się sprawić że mój pokój stał się taki przytulny i pełen ciepła że z chęcią siedziałabym w nim całymi dniami. Ponieważ nie zaścieliłam jeszcze łóżka a powoli zbliżała się dwunasta pospiesznie wykonałam tą czynność i biorąc ze sobą szufladkę gdzie powpychałam różności wzięte z domu, usiadłam na balkonie i zabrałam się za szperanie.
Było tam tyle pierdółek że powstrzymałam się od westchnięcia. Wyciągnęłam plik kartek i zaczęłam go przeglądać. Byłam straszną pamiątkarą i zwykły liścik od mojej byłej najlepszej przyjaciółki z czasów podstawówki znajdował się teraz w mojej dłoni. Z wyraźnym zaciekawieniem rozwinęłam go:
Choćmy na lody po szkole! :-) 
Na moje usta wpełzał uśmiech. ''Doskonała'' ortografia Diany i to wspomnienie jak idziemy z ciężkimi plecakami do sklepu po owocowe lody i zajadamy się nimi siedząc na zimnym betonie.
Zagryzłam wargę. To całe zdarzenie z Patrickiem spowodowało że i ją straciłam. Wydawać się mogło że byłyśmy papużkami które nigdy się nie rozstawały. Od czasów przedszkola kiedy pożyczyła mi swoją lalkę.
A potem... nagle urwała ze mną kontakt. Jej rodzice rzucali mi zimne spojrzenie w kościele, a moi chowali się wtedy za filarami - jak najdalej ode mnie.
A to wszystko... przez to co się zdarzyło tamtej nocy.
Odrzuciłam karteczkę na bok - razem z pozostałymi. Zwykłe karteczki powodowały że wracały te kolorowe wspomnienia i świadomość że straciłam tyle mi bliskich osób. Najwidoczniej wciąż nie byłam gotowa by zmierzyć się z prawdą, z prawdą że wszystkich których kochałam i na których polegałam odwrócili się ode mnie gdy naprawdę ich potrzebowałam.
No i proszę! Teraz wariowałam widząc na ulicy jakiegoś płonącego kota. Na samą myśl o nim dostałam gęsiej skórki i ogarnął mnie strach. Wspomnienia jak płonący kot i jadący wprost na mnie samochód prawie sprawili że zginęłam były wyjątkowo przerażające. I potem ten bolesny upadek, jego oczy.
Liam.
Chłopak który mnie uratował... był taki inny. Nigdy nie poznałam tak troskliwego i pełnego energii chłopaka. Sympatyczna aura wręcz od niego biła na kilometr.
- Za dużo dziś myślisz Vicky - mruknęłam sama do siebie i pospiesznie wstałam. Pomysł ze sprzątnięciem pierdółek z szuflady nie był najlepszy. Wsunęłam szufladkę na swoje miejsce i wiedząc że zanudzę się w domu, postanowiłam wyjść na dwór.
Przebrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i jasnoniebieską koszulkę. Spięłam włosy w kok i wziąwszy telefon, portfel i klucze wyszłam na dwór.
Słońce przyjemnie przygrzewało co jakiś czas chowając się za chmurami. Szłam powoli, rozglądając się dookoła. W końcu dotarłam do miasta i moim oczom ukazała się biblioteka. Byłam w niej może dwa razy podczas gdy odwiedzałam moją babcię z rodzicami. Miałam nadzieję że wciąż pracuje tam pani Tina która już przy przy pierwszym spotkaniu przegadała ze mną dobrą godzinę na temat książek.
Popchnęłam drzwi a w cichym pomieszczeniu rozdźwięczał dzwoneczek. Uderzył mnie zapach książek które tak kochałam.
- Och, Victorie! - usłyszałam, a za chwilę zza drewnianego biurka wyskoczyła chudziutka siwowłosa kobieta, która natychmiast mocno mnie objęła. - Pokaż mi się! Jak ty wyrosłaś! Jakaś ty piękna! O Jezu Święty! Jakie masz piękne oczy! Wiesz że mówią że oczy są zwierciadłem duszy? Widzę że u Ciebie kiepsko - zmarszczyła lekko czoło - Och, siadaj! Zaraz zrobię gorącą czekoladę! I mam babeczki! Twoje ulubione!
Usadziła mnie na swoim bujanym fotelu i wyleciała.
Siedziałam w chwilę zszokowana bo już zapomniałam jaka ona jest gadatliwa i szalona. Ale to w niej uwielbiałam. Gdy byłam mała mówiłam że jest moją drugą mamą.
Pięć minut później pani Tina wróciła z kubkiem gorącej czekolady i jagodowymi babeczkami oblanymi białą czekoladą.
Usadowiła się naprzeciwko mnie na taborecie i przyglądała z czułością gdy zajadałam się babeczkami.
- Dobrze - rzekła, przerywając ciszę. - a teraz opowiadaj co cię tu sprowadza?
- Stęskniłam się za tobą - odparłam natychmiast - jak i za książkami.
Uśmiechnęła się delikatnie.
Pochłonęłam drugą babeczkę i upiłam łyk czekolady, parząc sobie język.
- Przyjechałaś tutaj na wakacje?
Spuściłam wzrok.
- Właściwie to przyjechałam na stałe. - odpowiedziałam cicho.
Pani Tina już wyczuła że coś jest nie tak. Może wcale nie wiedziała o tym zdarzeniu? Czy jak się dowie też się ode mnie oddali jak pozostali? Tego bym nie chciała. 
- Na stałe - powtórzyła głucho, uważnie mi się przyglądając. - Vicky... Coś się stało?
Zagryzłam wargę i zaczęłam bawić się długopisem. Chciałam za wszelką cenę uniknąć odpowiedzi.
- Wszystko jest w porządku. - odparłam, parszywie kłamiąc. - Rodzice postanowili że przeprowadzimy się tutaj. Tato wierzy że tutaj lepiej rozkręci swój interes by więcej zarabiał.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Skłamałam panią Tinę, którą kochałam mocniej niż własną mamę. Jestem straszna. Bardzo straszna.
- Vicky - szepnęła czule, łapiąc moją dłoń i ściskając ją pocieszycielsko. - Doceniam twój talent aktorski ale i tak widzę ból w twoich oczach. Nie chcesz mówić to nie mów. Ale pamiętaj że zawsze tutaj będę i w każdej chwili możesz przyjść się wypłakać i wygadać. - posłała mi uśmiech i wstała.
- Ja... - zaczęłam cicho. - Dziękuję. 
Ucałowała moje czoło a ja standardowo się wzdrygnęłam.
I wtedy moje namyśli nawiedził Liam. A raczej fakt że gdy wczoraj mnie dotykał... nie wzdrygałam się. 
Zmarszczyłam czoło, zbita z tropu. 
- Och! - krzyknęła pani Tina, machając w stronę drzwi wejściowych. Wstałam by ujrzeć komu macha. 
W drzwiach stał czarnowłosy Mulat o brązowych oczach i olśniewająco białym uśmiechu.
- Wejdź, Zayn! 
Chłopak - niejaki Zayn - wszedł do środka, nie rozstając się z uśmiechem. Gdy w końcu mnie zauważył, lekko kiwnął głową.
- Witam! - powiedział melodyjnie, opierając się o blat. Pospiesznie sięgnął po ostatnią babkę i wepchał sobie ją do ust z wielkim rogalem na twarzy.
Pani Tina zaśmiała się i klepnęła go lekko w głowę a ten od razu zaczął nerwowo przegładzać swoje włosy. 
- Nazywam się Zayn - przywitał się, kiedy połknął zawartość w ustach. - A ty?
- Victorie - mruknęłam i uścisnęłam jego dłoń.
- Babciu! - wrzasnął chłopak a ja otworzyłam szerzej oczy.
Czy pani Tina wspominała mi że ma wnuka?
- Tak? - wychyliła się, patrząc na niego.
- Kim jest ta dziewczyna? - spytał ją, mrugając do mnie okiem.
Nie odpowiedziała mu zamiast tego zaśmiała się.
Czując się coraz dziwniej gdy chłopak patrzył na mnie uważnie, milcząc, wstałam i powoli ruszyłam do wyjścia.
- To ja... już pójdę - wychrypiałam do pani Tiny a ta kiwnęła mi głową, wychylając się zza stosu książek które trzymała. - Pa, miło było cię poznać.
Chłopak uśmiechnął się i pomachał mi.
Wyszłam z biblioteki i szybko ruszyłam w stronę domu. Sięgnęłam po telefon i ujrzałam tam wiadomość od babci:
Wrócę po 20. Zostawiłam ci w salonie pieniądze, zamów sobie pizzę. Papa!
Westchnęłam ociężale. Odpisałam babci: W porządku, buźka! i postanowiłam że zamiast zamówić pizzę do domu, pójdę zjeść na mieście naleśniki.
Szłam wolnym krokiem, co chwilę podejrzliwie patrząc na jezdnię. Jakbym bała się że ujrzę tam płonącego kota. On jednak zniknął bez śladu... A gdyby tak pójść tam gdzie ostatni raz go widziałam? Może będzie tam ktoś inny kto będzie go widział?
Zmieniłam swój kierunek. Ta ulica znajdowała się zaraz za zakrętem. Dotarłszy tam byłam zestresowana. Uważnie przyglądałam się miejscu gdzie wtedy go widziałam ale go nie było... Zniknął.
Przełknęłam ślinę i energicznie się odwróciłam, wpadając na kogoś.
- Przepraszam! - pisnęłam, odskakując.
Moim oczom ukazał się Zayn. Uśmiechał się szeroko.
- Śledziłeś mnie?! - wybuchnęłam.
Wzruszył ramionami.
- Sądziłem że... - zmarszczył czoło. - Po prostu uznałem że lepiej cię odprowadzić.
- Nie trzeba, poradzę sobie. - warknęłam. - Niepotrzebnie się fatygowałeś.
Czułam że ten chłopak coraz bardziej działa mi na nerwy. Ze złością wyminęłam go i ruszyłam przed siebie - choć dom był w przeciwną stronę.
Szłam i szłam i w końcu się za siebie oglądnęłam. Zayna nie było.
Znowu na kogoś wpadłam i na chwilę mnie zmroczyło. Poczułam że wręcz drżę ze złości i już chciałam krzyknąć do Zayna czemu znowu mnie śledzi ale ujrzałam kogoś zupełnie innego.
Na chwilę zabrakło mi tchu, a potem poczułam że drżę coraz bardziej. Słone łzy zebrały mi się w oczach.
''Nie'' - pomyślałam. ''To niemożliwe''.
Przede mną stał Patrick.

-----------------------------------------------
Hej, kochani! No i nagryzmoliłam dla was trzeci rozdział. Mam nadzieję że się wam spodoba. :) Starałam się powymyślać coś co was nie zanudzi. O! Końcówka mam nadzieję trafna. Teraz się domyślajcie! :P Dziękuje za wasze komentarze! Jesteście przewspaniali! :* Pozdrowionka i do następnego rozdziału! :)

19 komentarzy:

  1. siedzę sobie w ogrodzie pełnym słońca. Pełno odgłosów tych rąbniętych ptaków i wgl. Więc pomyślalam iż to dobry pomysł na przeczytanie kolejnego rozdziału u Ciebie :')
    tak naprawdę kiedy czytam ten rozdział i za razem komentuję to na mojej twarzy uśmiech nie chcę mi do teraz zniknąć..
    Jesteś wspaniała w tym co robisz. ;)
    Ucieszyłam się , że Vicky poznała Zayn'a . Nie domyślałam się , że będzie wnukiem przemiłej staruszki ;))
    Chcę Ci bardzo pogratulować bloga i życzyc weny . Pa . ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. w takim momencie ?! jak mogłaś ?! napisz szybko następny !
    jak ja bym się cieszyła, gdyby Vicky była z Zayn'em ;)
    kiedy wiedzę, że dodałaś kolejny rozdział, to od razu poprawia mi się humor ;P
    masz wielki talent. powinnaś książkę napisać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłam, mogłam ^_^ Planowałam zakończyć w takim momencie już dawno no i się udało :)
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :*

      Usuń
  3. Tak "teraz sie domyślajcie", powinnaś dodać i męczcie ;)
    Bardzo mi się ten rozdział podoba :D Chcesz namieszać z tym Patrickiem, ale moze Ktoś Vicky uratuje :P Świetnie piszesz, nie wiem czy to trafne stwierdzenie ale kocham to opowiadanie! ^^
    zapraszam do mnie na nastepny :http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo Vicky poznała Zayna... mmm
    Kurde, to jest świetne!
    Pisz!
    http://bullshitbby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Żeby w takim momencie zakończyć?!
    Ciekawe czy Patrick znowu będzie chciał coś zrobić.
    Oby ją ktoś uratował. Oby to był Zayn, albo Liam...
    Czekam na następny rozdział i oczywiście zapraszam do mnie :
    http://niallerx3.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, zapraszam na kolejny rozdział na http://hard-bland-sensitive.blogspot.com/ zależy nam na komentarzach i obserwacjach, bo wtedy wiemy, że ktoś nas czyta :)

    a tak wgl to od niedawna piszę sama opowiadanie, wolnym czasie zajrzysz ? http://closedindreams.blogspot.com/
    byłoby mi bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaglądam by poczytać i skomentować! :)

      Usuń
  7. no wiesz ty coo.... zakończyć w takim momencie. a idź! ; )
    dodaj szybko kolejny rozdział to wpadnę poczytać.
    ogólnie to dodaje do obserwowanych ; D
    http://buubsonlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie idę :]
      Już niedługo dodam!
      Okej, dziękuję i również już dodaję :)

      Usuń
  8. Aaaaaaaaaaaaaaa! Zayn! <3 <3 Jestem ciekawa kiedy się pojawię... :p

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak. Siedzę i czytam i nie mogę wyjść z podziwu dla Twojej osoby.
    Opowiadanie jak najbardziej cudowne! Można rzec, że spadłaś mi z nieba bo potrzebowałam nowych blogów do czytania:)
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam, Magda
    http://smile-its-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. bomba notka czkema na nn;)
    zapraszam na 19 rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrick ?! a co tu robi ? xd
    Opowiadanie jak zwykle genialne... : >

    OdpowiedzUsuń