Archiwum!

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 1.


Londyn, 30 czerwiec 2012 rok.
Nawet gdy już dotknęłam stopami ziemi żołądek wciąż miałam związany w supeł. Ten lot pozostanie na długo w mej pamięci – jestem tego stuprocentowo pewna. Gdy tylko poprawiłam pasek plecaka zostałam objęta szczupłymi, bladymi dłońmi.
Babcia.
Wiedziałam to natychmiast gdy moje nozdrza poczuły zapach lawendy.
- Wnuczko.
- Witaj, babciu – powitałam ją, starając się nadać mojemu głosowi swobodny ton. Byłam zlepiona potem, głodna i zmęczona. Pulchna czarnoskóra kobieta, która siedziała tuż obok mnie podczas lotu wciąż objadała się hamburgerami, opowiadając mi historię swojego życia. Chcąc być miła słuchałam jej co chwilę mrucząc: ‘’Och, to straszne’’, ‘’Yhym’’, ‘’Dokładnie’’ i wiele innych.
Babcia zaczęła mocować się z rączką mojej walizki, układając usta w wąską kreską. Już chciałam jej pomóc kiedy w końcu rączka odpuściła i wysunęła się do góry co moja babcia powitała z ulgą. Wlokłam się za nią, starając się nie rozglądać. Tłum przepychał się to w jedną i drugą stronę co chwilę mnie szturchając.
I pomyśleć że gdyby nie szkoła byłabym tutaj o wiele wcześniej. Dokładniej trzy miesiące temu.
Zagryzłam wargę co miałam w zwyczaju robić zawsze. Czy mi się nudzi, czy rozmyślam czy po prostu jest mi cholernie źle. Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie jestem uzależniona od przegryzania tej wargi ale ta myśl wydawała się taka szalona że natychmiast ją odgoniłam.
Siedząc w taksówce przyglądałam się ludziom którzy się gdzieś spieszyli. Ich twarze były pogrążone we złości a pod pachą trzymali teczki a w dłoni kubek gorącej kawy. Prócz tych zapracowanych i zabieganych ludzi znaleźli się i ci spokojni, nigdzie się nie spieszący. Pewna starsza pani siedziała sobie na ławce z delikatnym uśmiechem na wargach, karmiąc gołębie. Dwoje dzieci szło z mamą zajadając się czekoladowymi lodami.
Wszyscy wydawali mi się w tej chwili tak obcy i szczęśliwi że poczułam uścisk w sercu. Zapragnęłam też kupić sobie czekoladowego loda i usiąść koło babci na ławce i z uśmiechem karmić gołębie.
W tym jednak problem że nie byłabym wtedy sobą. Założyłabym wtedy maskę dziewczyny którą już nie jestem.
I prawdopodobnie nie będą w najbliższym czasie.
Taksówka zahamowała co natychmiast zmusiło mnie do zakończenia paskudnych rozmyśleń i wyjściu na zewnątrz. Słońce lekko przygrzewało, a dom babci jak zwykle wyglądał olśniewająco. Ogromny, biały z drewnianym dachem otoczonym cudownym ogródkiem i basenem.
Wyciągnęłam swoją walizkę by zapobiec kolejnym minutom w których babcia mocowałaby się z rączką. Podczas gdy wyciągałam walizkę ta zapłaciła kierowcy który natychmiastowo odjechał.
- Witaj w domu – mruknęła moja babcia, klepiąc mnie po plecach.
Jej dotyk spowodował że doznałam nieprzyjemnych dreszczy na całym ciele i skrzywiłam się wbrew sobie. Jakikolwiek dotyk powodował u mnie taką reakcję.
Powlokłam za babcią, szurając swoimi zniszczonymi i brudnymi trampkami.
W domu było przyjemnie chłodno i pachniało ciasteczkami. Za namową babci postanowiłam najpierw się wykąpać i rozpakować rzeczy w swoim nowym pokoju, a potem zejść na obiad.
Mój pokój był średniej wielkości z wyjściem na mały balkon gdzie miałam widok na las. Podłoga była pokryta jasnym dywanem a ściany były tutaj koloru kawy z mlekiem. Duże łóżko z fioletową pościelą, biurko z laptopem i lampką, dwie komody (gdzie na jednej stał odtwarzacz DVD i telewizor).
Skrzywiłam się z niesmakiem. Babcia musiała wydać sporą fortunę żeby z pokoju gościnnego zrobić tutaj pokój dla mnie z ogromnym telewizorem i odtwarzaczem na DVD. Och, i był przecież jeszcze całkiem porządny laptop.
Obiecałam sobie że pomówię z babcią kiedy tylko zejdę na obiad. Pospiesznie powpychałam małą ilość ciuchów do komody a książki i resztę schowałam do wolnej szuflady przy biurko. Ogólnie rzecz biorąc miałam strasznie mało rzeczy. I wcale mnie to nie dołowało.
Wziąwszy swój szampon, mydło oraz szczotkę do włosów i zarzuciwszy na ramię krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach ze świeżą bielizną, ruszyłam do łazienki.
Gorący prysznic nieco mnie rozluźnił i wprawił w choć trochę dobry nastrój. Pospiesznie wytarłam się świeżym ręcznikiem i rozczesawszy włosy ubrałam w ubranie. Już schodziłam na dół gdy ujrzałam coś białego na komodzie która znajdowała się obok drzwi do sypialni babci.
Była to gazeta a nagłówek na niej raził moje oczy:

PATRICK V.(18l.) ZAGINIONY!

Rodzice pełnoletniego Patricka są pogrążeni w rozpaczy gdy tylko dowiedzieli się że ich ukochany synek zaginął. Próbowali wszystkiego by go odnaleźć jednak nikomu się to nie udało. Chłopak zaginął bez śladu… W ostatnią noc przed zaginięciem był ze swoją dziewczyną Victorie T.(17l.) która poobijana znalazła się w szpitalu. Nikt nie wie co się stało… Czy ktokolwiek wie co zaszło między tymi dwojga? Czy Victorie - która jak sądzą lekarze nie pamięta nic z tej nocy na skutek strachu i silnego urazu głowy – skrywa tajemnicę? Czy chłopak się odnajdzie? Czy jego rodzice jeszcze mogą mieć nadzieje że on żyje?

Stałam nieruchomo z gazetą w dłoni a łza popłynęła po moim policzku. Rodzice przesłali babci ten egzemplarz. Widziałam na dole pochyłe pismo mojego ojca:
Tylko zobacz Eve! Nasza córka przyniosła nam wstyd! Nic nie mówi ale mamy wrażenie z Petunią że ona jest w to zamieszana! Jeżeli coś się stało temu Patrickowi przez moją rodowitą córkę nie ręczę za siebie! To barbarzyństwo! Postanowiłem z Petunią że gdy tylko rozpoczną się wakacje wysyłamy ją do ciebie – bez możliwości powrotu. Przyniosłam nam już wystarczający wstyd. W dodatku na ulicy wytykają nas palcami! WSTYD! Mam nadzieję że opieka nad naszą córką nie sprawi ci kłopotów. Pozdrowienia mamo!
Czułam jak smutek i złość buzują we mnie a ja nie mogę powstrzymać tych emocji. Otarłam pospiesznie łzy i wepchnęłam gazetę pod sofę.
Nie zeszłam na dół do kuchni. Wróciłam do swojego pokoju i zamknąwszy drzwi na klucz rzuciłam się na łóżko i szlochając, zasnęłam.
Śniłam o swoich rodzicach, którzy byli na tyle żałośni że wytykali mnie palcami mrucząc że przyniosłam im wstyd. Śniłam też o Patricku… dalsza część z nim w roli głównej była koszmarem. Dlatego też obudziłam się o drugiej w nocy zlana potem. Bezradnie wypłakałam się w poduszkę, czując że już naprawdę nie daję sobie z  tym wszystkim rady.

-------------------------------
No i jest pierwszy rozdział. Wiem że troszeczkę nudny ale obiecuję wam że w drugim będzie już ciekawiej! :-) No i dziękuję wam za opinie w komentarzach przy prologu. Liczę że i tutaj się coś znajdzie. :-)

12 komentarzy:

  1. o.O fajnie się zapowiada ;DD
    http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam na 24 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest wcale nudny . Mnie się baaaaardzo podoba . :)
    Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że będziesz mnie o nich informowała.
    Jestem ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń, zapowiada się ciekawie.
    POZDRAIWAM :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! :-*
      Oczywiście będę Cię informować na bieżąco!
      Pozdrowionka! :3

      Usuń
  3. Ciekawie sie zapowiada ;) Bardzo podoba mi się głowna bohaterka, jest trochę podobna do mnie ;) Z niecierpliwością wyczekuję następnego :D

    [http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawie się zapowiada . ;)
    jakbyś mogła to informuj mnie na moim blogu , ok?
    http://1d-morethanthis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski *_*
    Czekam na następny .
    Zapraszam do mnie, drugi rozdział : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawy blog ;p
    dodałam do obserwowanych ;)
    jeślli to nie problem to informuj
    mnie o nowych notkch ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale rodzice! Nie jest nudny! Moje są nudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhym. :) Coś jeszcze chciałabyś dodać? :)

      Usuń
    2. Twoje nie są nudne i nigdy nie będą. Radzę Ci to zapamiętać :)

      Usuń
  8. Jejku! Cudowne! Takie smutne a zarazem pociągające...
    Szkoda mi jej i tego jak potraktowali ją rodzice...
    Cudownie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. BOOSKIE . ! ♥
    Trochę smutne , ale wciągające. : >

    OdpowiedzUsuń